Polak w kosmosie. Zmarnowana szansa czy początek drogi?

Sławosz Uznański-Wiśniewski/  foto: polsa.gov.pl

Polak w kosmosie. Zmarnowana szansa czy początek drogi?

Kto dziś inwestuje w kosmos, ten jutro będzie wyznaczał kierunki rozwoju całej cywilizacji – pisze Tomasz ROŻEK

Polak poleciał w kosmos. To wydarzenie doniosłe, zarówno medialnie, symbolicznie, jak i technologicznie. Ale jednocześnie jest to jeden z tych momentów, które jeśli nie zostaną odpowiednio wykorzystane przez państwo polskie i rządzących, przejdą bez większego śladu. Będą tylko obrazkiem w telewizji, krótkim trendem w social mediach.

A mogłyby być czymś znacznie więcej. Mogłyby być początkiem nowego myślenia o innowacjach i strategicznym myśleniu. Bo pytanie „co my z tego będziemy mieli?” nie jest nie na miejscu. Przeciwnie, w kontekście lotu Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego to najważniejsze pytanie, jakie powinniśmy zadawać.

I nie chodzi tu o trywialne „czy to się opłaca” rozumiane wyłącznie w kategoriach finansowych. Chodzi o znacznie głębszą refleksję: czy jesteśmy w stanie zbudować z tej chwili coś trwalszego niż jedno zdjęcie z orbity? Bo w końcu misja Polaka w kosmosie to nie tylko PR, ale i nauka na najwyższym poziomie.

Kosmos to nie hobby. To strategia

Lot Polaka na Międzynarodową Stację Kosmiczną nie jest efektem naszej technologii, nie wynika z naszej przewagi przemysłowej. To rezultat współpracy i składki w Europejskiej Agencji Kosmicznej. Mimo to, a może właśnie dlatego stwarza to dla Polski unikalną szansę.

Składka do ESA, jak wiadomo, w sporej części wraca do kraju w postaci zamówień, grantów i projektów. Wkładamy jedno, a do naszej gospodarki i do nas samych wraca drugie. Ale żeby tak się stało, potrzebny jest dobrze przygotowany ekosystem, przede wszystkim przemysł gotowy podjąć się wyzwań, uczelnie potrafiące zaproponować sensowne projekty, administracja zdolna zarządzać strategicznie. A z tym u nas, delikatnie mówiąc, bywa różnie.

Tymczasem inne kraje z takich momentów budują narracje o narodowym sukcesie, mobilizują szkoły, startupy, media, sektor publiczny i prywatny. Polityka przemysłowa nie opiera się tam bowiem wyłącznie na odruchowych reakcjach i doraźnych decyzjach. Opiera się na strategii. I tego nam w Polsce w kontekście lotu Polaka w kosmos po prostu brakuje.

Technologia sama się w końcu nie zrobi. Potrzeba ludzi. A ludzi, naukowców, inżynierów, popularyzatorów, przedsiębiorców, nie będzie, jeśli nie zainspirujemy ich w odpowiednim momencie. Ten moment zaczyna się bardzo wcześnie – w szkole, na wczesnych etapach edukacji. Czy można sobie bowiem wyobrazić lepszą inspirację niż obraz Polaka w kosmosie? Wykorzystajmy to – w szkołach, w mediach, na uniwersytetach. Nie jako mem, ale jako przykład, jako powód do rozmowy o przyszłości. Bo jeśli nie teraz, to kiedy?

Dobrze zaplanowana polityka naukowa powinna w końcu obejmować cały cykl: inspirację, edukację, wsparcie badań i późniejsze wdrażanie wyników w gospodarce. A u nas? Na razie nie ma nawet inspiracji, jak to zrobić. Przynajmniej nie na poziomie systemowym.

Polska jedzie bez mapy

Bo naszym największym narodowym problemem jest jazda bez celu. Brak mapy. Brak decyzji o tym, w co inwestować, które sektory są strategiczne, jakie kompetencje będą potrzebne za 10–20 lat. Były próby, aby z tego impasu wyjść. To np. przygotowanie listy kluczowych technologii przez premiera Mateusza Morawieckiego. Problem jednak w tym, że pod naciskiem lobbystów lista urosła z kilku pozycji do kilkudziesięciu. A jeśli wszystko jest priorytetem, to nic nim nie jest. Takiej „strategii” nie można wdrażać. Można ją co najwyżej schować do szuflady.

Tymczasem świat pędzi do przodu. Chiny, USA, Indie, kraje Zatoki Perskiej – wiedzą, czego chcą. A Polska? Reaguje, zamiast planować. Gasi pożary, zamiast budować. Problem bowiem nie dotyczy wyłącznie elit politycznych. Dotyczy także edukacji, tej podstawowej. Jeśli szkoła nie uczy, czym jest gospodarka oparta na wiedzy, jeśli uczniowie nie wiedzą, czym są inwestycje w badania, jak działa transfer technologii, to trudno się dziwić, że gdy młodzi ludzie dorosną, nie cenią takich tematów. I nawet na poziomie politycznym dokonują takich, a nie innych wyborów. To jednak nie wina społeczeństwa. To wina systemu, który nie tłumaczy, nie pokazuje, nie inspiruje. W Polsce na nauce i edukacji po prostu nie wygrywa się wyborów. Edukacja jest zawsze obecna w kampaniach wyborczych, ale tylko jako zbiór truizmów. Żadna poważna debata nie dotyczy wizji szkoły XXI wieku. A przecież to w niej wszystko się zaczyna.

Kiedy PiS w 2015 roku ogłosił likwidację gimnazjów, był moment na głębszą reformę. Było też na to społeczne przyzwolenie. Ale zamiast mądrej zmiany była tzw. „reforma Zaleskiej”, pełna chaosu, źle przygotowana, bez długofalowej wizji. Zmarnowana szansa. Tak jak dziś może zostać zmarnowana szansa związana z lotem w kosmos.

To nie jest koniec historii. To jej początek

Polska wysyła człowieka w kosmos. Brzmi to jak medialna sensacja, chwilowy entuzjazm, coś, co przemknie przez serwisy informacyjne i zniknie w odmętach internetu po kilku dniach. Ale jeśli potraktujemy to wyłącznie jako event, jako symbol prestiżu, okazję do zrobienia zdjęć i wręczenia kilku medali, zmarnujemy największą szansę od dekad. Bo to może nie być koniec tej historii, ale jej początek.

Musimy opowiedzieć tę historię lepiej. Zbudować wokół lotu Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego narrację, która pociągnie ludzi: nie tylko inżynierów i naukowców, ale całe społeczeństwo. Tak jak kiedyś wiadomości o Gagarinie i Armstrongu potęgowały wyobraźnię milionów, tak dziś lot Polaka w kosmos może stać się fundamentem czegoś znacznie większego. Bo to po prostu część większej układanki. Czegoś, co dotyka naszej suwerenności, naszej tożsamości, naszej przyszłości. Przestrzeń kosmiczna to nie science fiction, to nowy front geopolityki, gospodarki, bezpieczeństwa i technologii. Kto dziś inwestuje w kosmos, ten jutro będzie wyznaczał kierunki rozwoju całej cywilizacji.

Ciągłość, odwaga i strategia

Dlatego potrzeba ciągłości, strategii i odwagi. Ale przede wszystkim kompetencji. Najpierw jednak sami politycy muszą zrozumieć, że wysłanie człowieka w kosmos to nie trofeum do ustawienia w gabinecie. To deklaracja ambicji i zobowiązanie wobec przyszłych pokoleń. Początek drogi, która wymaga konsekwencji. Co dalej? Nie wystarczy wystrzelić rakietę. Potrzeba działań na wszystkich poziomach. 

Kampania społeczna powinna uświadamiać, że kosmos to nie odległa abstrakcja, lecz realna szansa na nowe miejsca pracy, rozwój technologii, edukacji i całego państwa. W szkołach potrzebne są lekcje, które uczynią z eksploracji kosmosu nie tylko źródło fascynacji, ale i zrozumienia, inspirując nowe pokolenia inżynierów, programistów, naukowców i liderów.

Promocja nauki musi odbudować prestiż zawodów ścisłych, przywrócić zaufanie do wiedzy, faktów i badań, pokazując, że nauka może być ekscytująca, piękna i niezbędna. Przemysł kosmiczny, który rozwija się już dziś w Polsce, potrzebuje impulsu, to znaczy stabilnych inwestycji, zamówień publicznych, śmiałych decyzji i nowoczesnych ram prawnych. Równolegle konieczny jest rozwój kompetencji technologicznych także poza wielkimi ośrodkami, w małych miastach, wśród młodych ludzi z prowincji, którzy mają talent, ale często nie mają szans. Wszystko to powinno opierać się na jasnej mapie drogowej: strategicznym planie na 10–20 lat, z konkretnymi celami, etapami, środkami i odpowiedzialnością, tak by nikt nie miał wątpliwości: wiemy, dokąd zmierzamy. Bo jeśli nie, to za kilka lat będziemy mówić o tej chwili jak o anegdocie. Jak o śmiałym geście bez konsekwencji. Jak o zmarnowanej szansie. Jeszcze jednej historii z serii „mogliśmy, ale nie umieliśmy”.

Ale może być inaczej. Możemy zrobić z tego coś więcej niż lot. Możemy rozpocząć narodowy projekt nowej wyobraźni i przywrócić wiarę w nasze własne możliwości. W to, że Polacy potrafią nie tylko nadrabiać zaległości, ale i wyznaczać kierunki. Niech to będzie nie punkt kulminacyjny, ale pierwszy krok. Bo hasło „Polak w kosmosie” to nie dotyczy tylko lotu. To pytanie o to, kim chcemy być jako społeczeństwo i państwo. Czy tylko dostarczycielami taniej siły roboczej i podatników, czy także twórcami innowacji, naukowcami, odkrywcami, liderami technologii. Jeśli nie odpowiemy sobie na to pytanie teraz, być może już nie będziemy mieli na to drugiej szansy. Historia bowiem, także ta pisana z orbity, nie czeka na spóźnionych.

Tomasz Rożek

Tomasz ROŻEK

Doktor fizyki i dziennikarz naukowy. Autor programu Sonda2 w TVP2. Laureat kilku nagród dziennikarskich. Kierownik działu naukowego Tygodnika Gość Niedzielny. Prowadzi bloga, kanał na YouTube i fanpage na Facebooku pod wspólnym tytułem „Nauka.To lubie”.

https://wszystkoconajwazniejsze.pl/