Polska służebnicą cudzą.

 

 Polsko, Pawiem narodów byłaś i papuga a teraz jesteś służebnicą cudzą…. napisał kiedyś , polski wieszcz, Juliusz Słowacki w poemacie „Grób Agamemnona”. Trudno o lepsze odkreślenie odnoszące się do dzisiejszych czasów, kiedy Polaków starających się o wizy turystyczne w konsulatach amerykańskich traktuje się właśnie, jako służebnice cudze.

 Kiedyś było inaczej.

Kiedy 44 lata temu starałem się o wizę emigracyjną do USA będąc azylantem w Szwecji, konsul amerykański w Sztokholmie dzwonił do mnie osobiście  z zapytaniem dlaczego się z wyjazdem ociągam. Pytał się, czy mógłby mi w czymś pomóc?

Jakże czasy się zmieniły. Dzisiaj Polacy, sojusznicy Ameryki  są traktowani obraźliwie, mimo że wysłali swych żołnierzy do Iraku, wojny zasadniczo niepotrzebnej i przegranej,  a dzisiaj nadstawiają głowy w odległym Afganistanie dla sprawy, której  nawet Amerykanie nie potrafią zrozumieć ani wytłumaczyć.

Nie zawracałbym sobie głowy sprawami wiz amerykańskich, gdyż od blisko czterdziestu lat jestem obywatelem amerykańskim i tu w US żyją moje dzieci i wnuki.

Niestety wypadki ostatnich tygodni spowodowały, że otarłam się o rzeczywistość osób, którym bez uzasadnionego powodu wizy amerykańskiej odmówiono.

Otóż trzech moich młodych współpracowników, „rzeczywistych”, urodzonych Amerykanów, Tim, Ken i Mike , podróżując w ramach delegacji służbowych, poznali i ożenili się z cudzoziemkami.

Ken , ożenił się z Białorusinką z Mińska, Mike ożenił się z Japonką,  a Tim, ożenił się z Polką z Łodzi.

Interesująca jest sprawa Tima.

Tim podróżując wielokrotnie do Polski przyczynił się do milionowych zamówień aparatury naukowej zakupionej z naszej firmy  przez polskie uniwersytety. Jego żona, naukowiec, biochemik przyjechała do USA, jako legalna emigrantka i jest aktualnie w piątym miesiącu ciąży. Tim jest wartościowym pracownikiem, który w przeszłości podróżował do wielu krajów włączając w to Polskę, Rosję, Czechy, Arabskie Emiraty, Białoruś i Wietnam, Gdziekolwiek Tim podróżował sławił amerykańską demokrację i wolności z jakich każdy obywatel amerykański korzysta. Niestety teraz, kiedy odmówiono wizy czasowej (visitors visa) dla jego teściowej, która miała się opiekować jego żoną w ostatnim miesiącu ciąży i mającym się urodzić dzieckiem, będzie trudno Timowi sławić, że żyje w kraju, który szanuje jego przekonania do wolności.  Powodem odmowy było, standardowe biurokratyczne porzekadło, że starsza pani „nie udokumentowała wystarczająco, że wróci do Polski”. Nie różni się ten zwrot, od komunistycznego sloganu, z jakim odmówiono mnie i tysiącom innym Polakom polskiego paszportu w latach PRL-u z adnotacją:

 „ Odmawia się z ważnych powodów państwowych”. Tim zarabia ponad $100,000 rocznie i 60-cio letnia teściowa nie myśli o odbieraniu pracy bezrobotnym Amerykanom. Dokumenty o jej stanie finansowym w Polsce i uzasadnienie, że nie będzie żadnym obciążeniem dla podatników w USA nie stanowiły żadnego zainteresowania dla młodych biurokratów w amerykańskim konsulacie w Warszawie. Nawet listowne poparcie od senatorów z Ohio, nie wpłynęło na ich odmowną decyzję.

Tima teściowa nie zamierza emigrować do USA. W Polsce czuje się doskonale, ma mieszkanie, samochód i emeryturę, natomiast w Ameryce nie znając języka anielskiego czułaby się obco. Stara kobieta chciała odwiedzić i pomóc córce jedynaczce, która spodziewa się pierwszego dziecka.

Tim jest zdziwiony i zawiedziony tą decyzją konsulatu amerykańskiego w Warszawie, ponieważ teściowa jego kolegi Kena, Białorusinka, dostała baz żadnych kłopotów wizę amerykańską w identycznej sytuacji, właśnie w celu opieki nad ciężarną córką.

Tim, który kiedyś był na Białorusi, zna dramatyczną sytuację w tym kraju i desperację Białorusinów, aby się wyrwać z reżymu Łukaszeniki. Niemniej Białorusini mają widocznie specjalne przywileje w porównaniu z  NATO-wskimi  sojusznikami, Polakami, aczkolwiek nie jest mi wiadomo aby Białoruska Armia walczyła ramię przy ramieniu z amerykańskimi żołnierzami  w Iraku i Afganistanie.  W sumie, odnosi się wrażenie, że przyjaciele Stanów Zjednoczonych są traktowani gorzej od innych przez amerykańskich biurokratów. Szereg obywateli byłych krajów komunistycznych, gorzej finansowo sytuowanych niż Polacy, przykładowo Węgrzy, Słowacy, Słoweńcy, Litwini i Łotysze nie wymagają wizy amerykańskiej dla krótkich podróży turystycznych.

Odnosi się wrażenie, że urzędnicy konsulatów amerykańskich w Polsce mają odgórne zalecenie odmawiania wiz, aby udokumentować, że procent wysoki odmów uzasadnia utrzymanie statusu wizowego dla Polaków. Fakt że Rząd Polski z tym stanem rzeczy się zgadza bez oficjalnego protestu, jest także ubliżający. Nie mam specyficznej rady jak zmienić tą sytuację, ale przynajmniej w związku ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi, obywatelom amerykańskim polskiego pochodzenia radziłbym brać sprawę wiz dla Polaków,  jako najważniejszą.

Zostawmy sprawę małżeństw gejów innym do walki.  W pewnej mierze jest to sprawa honorowa. Wypowiedzi Prezydenta Obamy, że sprawy wizowe należą do Kongresu są mało przekonywujące.   Natomiast dla Rządu Polskiego mała rada. Już czas aby podnieść się z kolan. Lizanie butów satrapów na Kremlu, przez władców PRL-u miało kiedyś pewien sens, ale Waszyngton nie jest Kremlem i  tutaj się nie nagradza, ale pogardza lizusami. Sprawa wiz dla Polaków jest tego najlepszym przykładem.

 

 

Dr. inż. Jan Czekajewski

Columbus, Ohio, USA

e-mail:[email protected]