Mecz był dość jednostronnym widowiskiem, w którym nie ulegało wątpliwości, że tylko gospodarze mogą wyjść z niego zwycięsko. Nets nie prezentują się w tym sezonie zbyt rewelacyjnie ale w ostatnim pojedynku rozegranym 8 grudnia to właśnie goście byli lepsi. Poza tym w noc poprzedzającą opisywaną konfrontację – New Jersey pokonali w Detroit miejscowych Pistons 118:110 a B. Lopez i Y. Jianlian zdobyli najwięcej punktów w swej dotychczasowej karierze: 37 i 31. Łatwe zwycięstwo Bulls było więc miłą niespodzianką tym bardziej, że w szeregach gospodarzy nie zobaczyliśmy L. Denga pauzującego ze względu na kontuzję.
Tego dnia najlepszymi koszykarzami Chicago byli: J. Pargo i T. Gibson. Pierwszy z nich rzucił 27 punktów oraz zanotował na swym koncie 4 zbiórki i 5 asyst. Gibson: 22 punkty i 13 zbiórek. W drużynie przyjezdnych wyróżnić można T. Williamsa: 16 punktów, 6 zbiórek i 2 asysty. Wróćmy jednak do chicagowskiego teamu. Mniej punktów tego dnia uzyskał D. Rose ale jego podania (9 asyst) i sama obecność na parkiecie przyczyniła się również do sobotniego triumfu. Powoli, po kontuzji, wraca do formy J. Noah a niektóre jego zagrania znamionują klasowego koszykarza. Na stabilnym poziomie gra B. Miller a na weterana K. Hinricha zawsze można liczyć w trudnych sytuacjach.
J. Pargo (2) i T. Gibson (22) byli najlepszymi graczami sobotniego meczu.
Jeśli jest więc tak dobrze to dlaczego jest tak źle? No cóż – Bulls nie mają dobrej ławki rezerwowych. Przy kontuzji któregos z podstawowych graczy od razu pojawia się problem. Decyzje coacha V. Del Negro (decyzje kadrowe) nie przysporzyły mu popularności wśród sympatyków Bulls. Do tego stopnia, że jeden spośród publicytów Chicago Tribune stwierdził dowcipnie ostatnio, że popularność Del Negro jest w Chicago równie wielka jak popularność dziur w jezdni na Madison St. Ale pamiętajmy o jednej zasadzie: zwycięzców się nie osądza – jeśli Chicago znów zagra w playoffs, błędy zostaną mu wybaczone, pomimo, że niektórzy koszykarze ściągnięci przez niego do składu Bulls bardziej swą ruchliwością i budową przypominają kulomiotów niż graczy NBA.
Poczekajmy na niedzielne rozstrzygnięcia: Bulls zagrają w Detroit a Toronto w Miami. Tornto zajmują 8 miejsce a Bulls – 9. Różnica – 1.5 meczu. Wszystko jest jeszcze więc możliwe a prawdopodobne jest, że o udziale w postseason zadecyduje mecz Raptors – Bulls; w Toronto 11 kwietnia. Rozpoczęcie playoffs – 17 kwietnia.
Powrót J. Noah (13) to duże wzmocnienie dla Bulls.
Jako ciekawostkę podaję fakt, że na trybunach mecz obserwował słynny Ernie Banks – Cubs Hall of Famer, który jest… wujkiem koszykarza Bulls A. Law.
Jacek Urbańczyk
Zdjęcia- Jacek Urbańczyk
P.S.
Bulls pokonali w Detroit Pistons 110:103 (D. Rose – 21 punktów, 3 zbiórki i 9 asyst) a Toronto Raptors przegrali w Miami 94:97. Oznacza to, że Chicago pozostaje w tyle za Toronto już tylko o 0.5 meczu.