Rozmowa z panią Agnieszką Joanną Gałką, wykonującą różnego typu dekoracje, których głównym elementem są kwiaty
Ewa MICHAŁOWSKA – WALKIEWICZ * Podobno pani mieszkanie, to prawdziwa oaza kwiatów, czy to prawda?
Agnieszka Joanna Gałka – Owszem, wśród kwiatów czuję się bardzo dobrze, zatem każdy zaoszczędzony grosz, przeznaczam na zakup kwiatów lub nowych kompozycji. Pragnę podkreślić, że w moim domu nie znajdują się jedynie kwiaty żywe. Zimą i późną jesienią, kiedy kwiaty są bardzo drogie wykonuję wiele sztucznych bukietów, dobrze komponujących się z mieszkalnym wnętrzem. Jak zatem widać, kwiaty zajmują czołowe miejsce w moim domu, a ja dzięki nim czuję się bardzo wyjątkowo. Ale podkreślić należy, że też kupuję sporo kwiatów doniczkowych, z których czołowe miejsce zajmuje friestra, fiołek alpejski, warkocz Samsona, czy też łza szafranu.
* Jakich kwiatów jest u pani najwięcej ?
– W okresie lata, bardzo lubię sadzić kwiaty w ogrodzie. Zatem moje grządki są zapełnione różowymi warszawiankami, pastelowymi cyniami, pomarańczowymi aksamitkami, czy też lilową obsiewką. W moim domu natomiast, flakony zdobione są różami, frezjami, margerytkami, a nawet od czasu do czasu kupuję strelicję, która jest podobna do ptaka z rozpiętymi w powietrzu skrzydłami. Zatem nie trudno się domyślić, że nie mogę się doczekać nastania wiosny, gdyż wtedy kupuję tulipany i żonkile, które ustawiam prawie w każdym kącie mojego domu.
* Słyszałam, że mieszkając w Warszawie, dekorowała pani sceny warszawskich teatrów?
– To było kilka lat temu. Moje dziecko chodziło na lekcje ruchu scenicznego do Szkoły Teatralnej, założonej przez pana Jana Machulskiego na warszawskim Okęciu, tam też kilka razy byłam proszona o pomoc w dekorowaniu sceny. Często też, sama wykonywałam dekoracje sceniczne, których głównym elementem były oczywiście kwiaty. I tak dla przykładu scenę, na której przedstawiana była „Królowa Śniegu”, udekorowałam białymi stokrotkami, które miały imitować biały śniegowy puch. Natomiast, gdy grany tam był „Knyps z czubkiem”, scenę spowijały bladoróżowe margerytki, które wyjątkowo harmonizowały z kostiumem głównego bohatera.
* Wiem też od pani przyjaciółek, że dzięki kwiatom, zrobiła pani karierę w Stanach Zjednoczonych?
– Studiując na Uniwersytecie w Nowym Jorku, wraz z koleżanką Magdaleną, postanowiłam zarabiać na mojej miłości do kwiatów. Suszyłyśmy wtedy wszystkie kupowane w kwiaciarniach drobne kwiatki, by wykorzystać je następnie jako ozdoby kart pocztowych. Wykonywałam wtedy zarówno karty świąteczne, urodzinowe, imieninowe czy też okazjonalne. Najlepiej do tego przedsięwzięcia odpowiadały mi drobne różyczki, konwalie czy też poszczególne kwiaty hiacyntów. Pomysł wykonywania tak wyjątkowych kart pocztowych, przerodził się na wykonywanie tą samą metodą ozdobnych okładek do książek.
* Jaką książkę ozdobiła pani jako pierwszą?
– Ponieważ od lat rozmiłowana jestem w romansach, jako pierwszą ozdobiłam kwiatami „Damę Kameliową” Aleksandra Dumasa. Kamelie, których nigdzie nie mogłam kupić, musiałam zastąpić czerwonymi azaliami, które równie dobrze spełniały swoją rolę. Następną książką jaką udało mi się ozdobić, był „Pamiętnik Serafiny” Józefa Ignacego Kraszewskiego. Tę okładkę zdobiły niebiesko-lilowe suchotniki, które posypałam srebrnym brokatem.
* Podobno jest pani autorką obrazów, których głównym tematem są kwiaty?
– Termin autor, powinien odnosić się do malarzy lub też innych artystów rękodzielników. Ja natomiast wykonywałam kompozycje kwiatowe na gotowej ramie drewnianej, którą robił mi mój mąż Irek. Najlepszym materiałem do takich obrazów, były kwiaty suszone lub też sztuczne. Bardzo ładnie wyglądają w takich mini bukiecikach szuminie, azalie, fiołki alpejskie, czy też wiecznie zielony puchatek. W ten sam sposób zdobię ramy od luster, czy też boki starych zegarów stojących.
* Co udało się pani ozdobić kwiatami w ostatnim czasie ?
– W ubiegłym tygodniu, ozdabiałam koleżance albumy ze starymi fotografiami. Do tego celu użyłam ździebeł trawy morskiej oraz białych lilii. Natomiast, gdy ozdabiałam sąsiadce album z fotografiami jej malutkiego dziecka, wykorzystałam tu błękitny modlinek.
* Iloma pracami tego typu może się pani pochwalić?
– Nigdy ich nie liczyłam, ale myślę, że może ich być kilkadziesiąt. Natomiast jeśli chodzi o wspomniane przeze mnie wcześniej kartki pocztowe, tych wykonałam kilka tysięcy sztuk.
* Jaki kwiat w pani pracach wygląda najładniej?
– Każdy kwiat jest piękny. Ale jednak najpiękniej prezentuje się róża, która przecież nosi nazwę królowej kwiatów. Dla redakcji Polish News, również wykonałam niewielkie bukieciki, które najlepiej prezentują się przy lustrach.
Dziękuje za rozmowę.
Ewa MICHAŁOWSKA- WALKIEWICZ