Czasem nas zwykłych zjadaczy czerstwego pieczywa ponosi. Nie potrafimy oprzeć się pokusie. Zabieramy się za coś, na czym zupełnie się nie znamy. Kiedy wydaje się nam, że ci którzy powinni się na tym czymś poznać ze względów zawodowych lub może innych ważnych powodów, też się na tym mało co wyznają, nasze usiłowania wyglądają jeszcze bardziej mizernie.
Jestem przekonany, że zdecydowana większości z nas, ludzi zwykłych, o wojnie mamy pojęcie książkowe, filmowe, reportażowe. Ale na nasze szczęście osobiste, żadnych doświadczeń za sobą nie mamy. I za to błogosławimy niebo i Pana.
Większość z normalnych ludzi ma tylko takie życzenie, aby wojny nigdy nie doświadczyć.
Niestety życzenia pobożne są zwykle mało praktyczne a nawet nierealistyczne.
Kiedy stajemy oko w oko z narzędziami wojny, machiną wojenną, obrazem wojny gdzieś z dala od nas, jesteśmy sparaliżowani i znowu większość z nas nie ma pojęcia co zrobić, jak się do tego przystosować, jak to przeżyć albo jak w tym nie brać udziału.
Ty możesz na wojnę nie wychodzić, nie udawać się tam, nie chcieć jej znać. Wojny zwłaszcza te o szczególnych rozmiarach mają do siebie to, że nieproszone same do nas przychodzą. Zwykle nieoczekiwanie, znienacka, a na dodatek bez rozsądnego powodu.
Konstrukcja bezpieczeństwa oraz dobrobytu (nie wszędzie jednakowego) na świecie, wygląda tak, że każda wojna, wywiera wpływ na nasze życie gdziekolwiek byśmy się znaleźli. Konflikt o dużych rozmiarach, powoduje gwałtowne perturbacje ekonomiczne w każdym z państw, a ekonomiczne katastrofy dotyczą bezpośrednio właśnie nas, malutkich i gołych.
Sytuacjom w jakich znajdujemy się obecnie towarzyszą następujące reakcje:
– bierne oczekiwanie na dalszy bieg wydarzeń
– protest lub próba protestu wobec nowej rzeczywistości
– zamykanie się na świat zewnętrzny
– próby zabezpieczenia siebie i rodziny przed skutkami pogorszenia ekonomii
Są jeszcze próby rozwiązania konfliktu na drodze dyplomatycznej, oczekiwane, podejmowane, prowadzone i rozgrywane, przez strony zainteresowane. Tak jak są złudzenia i nadzieje na lepsze jutro.
Mam następująca propozycję: każdemu państwu, pragnącemu być częścią międzynarodowej społeczności (ONZ), należny zaproponować wprowadzenie do konstytucji swego kraju zapisu, że od dnia 1.1.2022 bohaterom poległym w walkach, wojnach, konfliktach, nie wolno stawiać pomników.
Wiem to nie pomoże, ale może przyszli bohaterowie owych „operacji gwałtem”, mając taką perspektywę zastanowią się ze dwa razy zanim przystąpią do tej roboty.
A co z weteranami? Czy oni też mają płacić za nie swoje winy?
Wojna nie jest odpowiedzią. Jest złem a w wyjątkowych wypadkach koniecznością. Jest gangreną, a tę trzeba amputować.
Te same wydarzenia, decyzje, sromoty, mają różną wykładnię filozoficzną, operują na nich różne punkty widzenia i odniesienia, różne interesy i adaptacje. Historia uczy wszystkich (jednakowo, pod warunkiem, że tej nauki pragną). Uczciwych uczy uczciwości. Złodziei (zwykle tkwią w kokonie własnych iluzji) łudzi szansą ominięcia prawa. Bandytom – otwiera podwoje agresji. Psychopatom – poddaje myśl znalezienia wspólników na większą skalę. Rozumnym – dodaje. Pozbawionym wyobraźni – oferuje pewne rozwiązania.
Są jeszcze osobnicy, których to wszystko nie interesuje. Niestety, ci też będą ofiarami tej agresji.
Kiedyś lud zburzy stare pomniki i zostaną nam puste cokoły
powojennych wyborów wyniki zapaskudzą orły, sokoły
albo zwykłe gołębie pokoju, symbol ładu, porządku świata
lub rakiety lepszego ustroju, naszych czasów Nike skrzydlata.
Jeśli wkrótce braknie bohaterów i marmuru albo granitu,
parków, krzewów, potoków szmeru, pary oczu w stanie zachwytu
kto wykona cięcia, amputacje, zaprowadzi porządki nowe
kto zapłaci za operacje, znajdzie jedną, myślącą głowę …
St.Black, 03-06-22
Marcisz Bielski GH, USA 3/5/2022