Rywalizacja z podtekstami – tak wyglądało spotkanie Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego z Juergenem Melzerem i Philippem Petzschnerem w 2. rundzie turnieju w Rzymie. Polacy wygrali, a zaraz po meczu na trybunach można było usłyszeć okrzyk „tak się ogrywa oszustów”.
Dlaczego ten mecz był wyjątkowy? Otóż w finale US Open w 2011 roku Petzschner dotknął piłki nogą i po jego zagraniu duet niemiecko-austriacki wygrał z Polakami ważną wymianę. Winny nie przyznał się, że popełnił przewinienie. – To długo w nas siedziało, ale powiedzieliśmy sobie, że nie będziemy już do tego wracać, tylko skupimy się na grze – powiedział Mariusz Fyrstenberg.
I rzeczywiście tenisiści traktowali się na korcie z ogromnym szacunkiem. Nawet gdy Fryta dotknął piłkę ramą rakiety, a ta spadła na linię powiedział „sorry guys”. – Mieli do nas duży respekt. W sumie przed wyjściem na kort nie wiedzieliśmy jak to będzie. Czy dojdzie może znów do kłótni? Ale już w szatni przed meczem zamieniliśmy kilka słów, więc obyło się bez niepotrzebnych nerwów – tłumaczył tenisista w Warszawy.
Jak Fryta z Matką zareagowali na wylosowanie rywali? – Uśmiechnęliśmy się tylko do siebie – przyznali.
Na trybunach kortu numer 4 zjawiło się sporo polskich kibiców, którzy mocno dopingowali naszych tenisistów. Fani także pamiętali feralne zdarzenie. Po spotkaniu dało się usłyszeć głośmy okrzyk: „tak się ogrywa oszustów”.
Fyrstenberg wyjaśnił, że Niemiec przyznał do winy sprzed roku już dzień po tamtym finale. – Przeprosił nas na lotnisku. Szkoda tylko, że nie zrobił tego na meczu, bo na początku opowiadał, że nie dotknął piłki, a przecież miał nawet od niej siniaka. Niech nam lepiej odda pieniądze i puchar – zakończył pół żartem pół serio Fryta.
Źródło: Eurosport
Zdjęcie: Imago