Finał już niedługo, bowiem 24 lipca o godzinie 1:00 p.m. czasu polskiego. Gdzie? Oczywiście we Wrocławiu. Szczegółowe tabele i statystyki z sezonu zasadniczego znajdziecie tutaj: http://pzfa.pl/?go=plfa&liga=1
a teraz już czas na relacje z półfinałów przygotowane przez Biuro Prasowe PZFA.
The Crew pierwszym finalistą
W sobotnim meczu półfinałowym Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego I (PLFA I) The Crew Wrocław rozbili Pomorze Seahawks 49:0. Dzięki wygranej gospodarze sobotniego meczu po raz trzeci w swojej historii awansowali do meczu decydującego o mistrzostwie. Finał zostanie rozegrany 24 lipca we Wrocławiu. The Crew walczyć będą o swój drugi tytuł mistrzowski.
Spotkanie półfinałowe było rewanżem za zeszłotygodniowy, ostatni mecz rundy zasadniczej. W meczu tym wrocławianie wygrali w Gdańsku z Jastrzębiami 32:2.
Pierwsza seria ofensywa w wykonaniu drużyny ze stolicy województwa dolnośląskiego nie zapowiadała łatwej przeprawy. Po dwóch zagraniach i niecelnym podaniu Marka Philmore’a w trzeciej próbie gospodarze musieli oddać piłkę rywalom. Pierwsza seria Jastrzębi miała podobny finał i kilka chwil później to The Crew było ponownie w posiadaniu futbolówki.
Tym razem jednak świetnymi biegami popisali się Philmore i Płaczek, w efekcie czego gospodarze znaleźli się raptem trzydzieści jardów od pola punktowego rywali. Kropkę nad i postawił Telley Chelley, który w endzone złapał precyzyjne podanie Philmora. Kolejne próby ofensywne gości spełzły na niczym. The Crew za to, każdą z następujących serii ofensywnych w pierwszej kwarcie zamieniali na kolejne przyłożenia.
Ozdobą tej części gry i całego spotkania był przechwyt Przemysława Cudaka. Zawodnik ten, który jeszcze przed rozpoczęciem sezonu występował w barwach Devils Wrocław, po złapaniu piłki rzuconej przez rozgrywającego Jastrzębi popisał się 80-jardową akcją powrotną na przyłożenie.
O pewności siebie wrocławian może świadczyć to, że kilkukrotnie przy wznowieniach wykopem wykonywali zagranie, które miało im pozwolić odzyskać piłkę – tzw. onside kick.
W drugiej i na początku trzeciej kwarty drużynie z Pomorza udało się zatrzymać ofensywę The Crew, jednak w dalszej części meczu gra wrocławian nabrała znowu rytmu. Efektem tego było zdobycie przez gospodarzy trzech przyłożeń w drugiej połowie spotkania.
Po jednostronnym meczu The Crew Wrocław pokonali Pomorze Seahawks 49:0.
– Nie spodziewaliśmy się, że wygramy dziś tak wysoko. Myśleliśmy, że Seahawks zaskoczą nas po zeszłotygodniowym starciu. Tak się jednak nie stało – skomentował zawody Jakub Głogowski, rzecznik prasowy The Crew Wrocław. – Do finału będziemy przygotowywać się naszym normalnym trybem. Przed nami sześć treningów, podczas których będziemy szlifować formę – dodał Głogowski.
– W zeszłotygodniowym starciu z Jastrzębiami nie zagraliśmy jak zespół. Przesądziła o tym długa i męcząca podróż do Trójmiasta. Dzisiaj zaprezentowaliśmy się jak prawdziwa drużyna i zasłużenie wywalczyliśmy awans do finału – powiedziało dwumeczu z Seahawks Mark Philmore, rozgrywający The Crew. – Jutro obejrzymy drugi półfinał, by dowiedzieć się więcej o rywalu, z którym przyjdzie nam się zmierzyć za dwa tygodnie. W pierwszym wywiadzie po przyjeździe do Polski powiedziałem, że moim celem jest pomóc propagować ten piękny sport, ale także zdobyć dla The Crew mistrzostwo. Jesteśmy od tego o krok – dodał Philmore. Zapytany o swoją zwyżkującą formę Amerykanin powiedział – Z każdym meczem rozwijamy się jako drużyna. Przed każdym spotkaniem wprowadzamy do zestawu zagrywek nowe rozwiązania. Coraz lepiej się też rozumiemy. Naszym celem jest teraz osiągnięcie optymalnej formy, by móc ją zaprezentować już 24 lipca.
– The Crew mają indywidualności, które potrafiły zdecydować o wyniku spotkania. W naszym składzie dzisiaj takich graczy zabrakło – podsumował porażkę Maciej Cetnerowski, prezes Pomorze Seahawks.
Wśród wrocławian znakomite zawody rozegrał MVP sezonu 2008, running back Jakub Płaczek. Zawodnik ten systematycznie zdobywał jardy i pierwsze próby dla swojego zespołu. Kolejne świetne zawody zaliczył wszechstronny Mark Philmore. Bardzo skutecznie zagrał też kopacz wrocławian Kamil Ruta, który nie pomylił się w żadnej z siedmiu prób podwyższeń za jeden punkt.
W składzie Jastrzębi wyróżnili się running backowie Paweł Połomski i Gaweł Pilachowski.
Dzisiejsza wygrana The Crew jest najwyższą w historii play-off futbolowej ekstraklasy. Wrocławianie jako pierwsza drużyna na tym etapie rozgrywek nie stracili punktów w spotkaniu decydującym o wejściu do finału ligi. Dodatkowo, The Crew stali się też pierwszą drużyną w historii ligi, która awansowała do finału dwa razy z rzędu. W zeszłorocznym meczu koronującym sezon wrocławianie ulegli w Warszawie drużynie AZS Silesia Miners. Dotychczasowe, jedyne mistrzostwo The Crew zdobyli w 2007 roku pokonując w finale Górników 19:0.
Finałowego rywala The Crew poznamy już jutro. W drugim półfinale, mający perfekcyjny bilans po sezonie zasadniczym, Devils Wrocław podejmą dwukrotnego mistrza PLFA Warsaw Eagles. Zwycięzca tego spotkania już 24 lipca we Wrocławiu zmierzy się z The Crew w V Finale Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego.
Dla Pomorze Seahawks był to ostatni mecz w tym sezonie. Drużyna z Trójmiasta zajmie po jego zakończeniu trzecie miejsce, ex aequo z zespołem, który zostanie pokonany w drugim meczu półfinałowym.
The Crew Wrocław – Pomorze Seahawks 49:0 (28:0, 0:0, 7:0, 14:0)
Devils Wrocław drugim finalistą
W niedzielnym meczu półfinałowym Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego I (PLFA I) Devils Wrocław pokonali Warsaw Eagles 54:13. Dzięki wygranej gospodarze dzisiejszego meczu po raz pierwszy w swojej historii awansowali do meczu o mistrzostwo ligi
Już początek meczu zapowiadał to, że warszawianie będą w opałach. Devils rozpoczęli pierwszą serię ofensywną na dwudziestym drugim jardzie od własnego pola punktowego, jednak potrzebowali tylko czterech zagrań by zdobyć przyłożenie. Podanie bardzo dobrze dysponowanego w pierwszej połowie Krzysztofa Wydrowskiego na przyłożenie zamienił Daniel Delahoussaye.
Kilka chwil później w otwierającej ofensywny drive zagraniu katastrofalny w skutkach błąd popełnił rozgrywający warszawian. Piłkę przez niego rzuconą przechwycił Mott Gaymon, który dobiegł z nią do jedenastego jarda od pola punktowego gości. Dwie akcje później Diabły zdobyły kolejne przyłożenie. W enzdone rywali wbiegł Adam Synacek zdobywając swój pierwszy z trzech tego dnia touchdownów.
Po kolejnej krótkiej serii ofensywnej gości zmuszeni oni byli odkopnąć piłkę, a ofensywa wrocławian po raz trzeci z rzędu zakończyła swój drive przyłożeniem. Ponownie podanie Wydrowskiego złapał wszechstronny Delahoussaye.
Wszystkie trzy serie ofensywne Diabłów w drugiej kwarcie zakończyły się kolejnymi sześciopunktowymi akcjami i na kilka minut przed przerwą gospodarze prowadzili aż 40:0. W tym jednak momencie, niespodziewanie, inicjatywę przejęły Orły zdobywając pierwsze punkty. Tuż przed ostatnim gwizdkiem pierwszej połowy warszawianie mieli wyborną szansę na zmniejszenie prowadzenia rywali. Piłki w polu punktowym nie złapał jednak Zbigniew Smyczyński.
Na przerwę Diabły schodziły prowadząc wysoko – 40:7.
Trzecia kwarta rozgrywanego przy bardzo wysokiej temperaturze meczu odbywała się ponownie pod dyktando Eagles. Już pierwsza seria ofensywna w tej części gry przyniosła im drugie, jak się miało później okazać ostatnie w tym meczu przyłożenie. Kwartę tą warszawianie wygrali 6:0. Był to ich ostatni, mały sukces tego dnia.
Ostatnie słowo należało jednak Devils, których machina ofensywna zaczęła znów funkcjonować w czwartej kwarcie. Kolejne dwa przyłożenia nie pozostawiły złudzeń, która z drużyn bardziej zasłużyła na awans do finału ligi.
– Spodziewałem się, że warszawianie postawią nam trudniejsze warunki, mimo tego, że miesiąc temu pokonaliśmy ich w meczu sezonu zasadniczego 54:3. Dzisiaj nasza ofensywa wywalczyła dokładnie tyle samo punktów co w tamtym spotkaniu. Formacja obronna pozwoliła Orłom na zdobycie dwóch przyłożeń – powiedział po meczu Seweryn Plotan, wiceprezes Devils Wrocław. – Przez najbliższe dwa tygodnie będziemy koncentrować się wyłączenie na futbolu. Cel jest tylko jeden – mistrzostwo. Kulminacją naszych przygotowań przedfinałowych będzie trzydniowy obóz, który organizujemy w przyszły weekend – o przygotowania do najważniejszego meczu w sezonie powiedział Plotan.
– Walczyliśmy dzisiaj zażarcie o każdy centymetr boiska. Daliśmy z siebie wszystko, wielokrotnie pokazując, że faworyzowani Devils też mają słabości – powiedział po meczu Roman Iwański, prezes Warsaw Eagles. – Bardzo żałujemy, że sezon dobiegł dla nas już do końca. W przyszłym roku wrócimy silniejsi i podejmiemy walkę o trzecie mistrzostwo – dodał Iwański.
Wśród wrocławian znakomite zawody rozegrał Daniel Delahoussaye, który był bardzo skuteczny w akcjach ofensywnych. Dodatkowo popisał się trzema fantastycznymi akcjami powrotnymi po puntach. W ofensywie wyróżnił się też niezawodny Czech Adam Synacek, który w każdym biegu zdobywał średnio ponad osiem jardów. Wielkim wsparciem dla ofensywy podaniowej Devils była gra skrzydłowego Dawida Tarczyńskiego. Siedem z celnych podań Krzysztofa Wydrowskiego zamienił on na zdobycz blisko stujardową. Po raz kolejny też znakomicie zagrała cała linia ofensywna Devils, która dawała swojemu rozgrywającemu mnóstwo czasu na wykonanie skutecznych podań.
W składzie warszawian najaktywniejszy był Amerykanin Tyrone Landrum. Grał on zarówno na pozycji skrzydłowego, jak i rozgrywającego. Dodatkowo wykorzystywany był w akcjach powrotnych po puntach i kick-offach.
Dla Warsaw Eagles był to ostatni mecz w tym sezonie. Drużyna z Warszawy ex aequo z Pomorze Seahawks zajęła trzecie miejsce w tegorocznych rozgrywkach.
Devils Wrocław – Warsaw Eagles 54:13 (19:0, 21:7. 0:6, 14:0)
Materiał przygotowany przez:
Jacek Urbańczyk – Dział Amerykański PZFA; Chicago, IL.