
Atrybut dzieciństwa
– Jak czytamy w książce zatytułowanej „Dobre dni nasze” Antoniego Zawiłowskiego, pierwsze zabawki pluszowe były już znane w początkach dwunastego wieku. Wykonywane były w typowo chałupniczy sposób. Z kawałka grubego bajowego płótna, opasanego zgrzebnym sznurkiem, by można było w ten sposób uformować coś na kształt misia. Chętnie bawiły się nim dziewczynki, które często nadawały im imiona. Na terenach Pomorza Zachodniego, w połowie lat trzydziestych dwunastego stulecia często zdarzały się napady barbarzyńskich oddziałów niemieckich książąt brandenburskich. Gdy w bestialski sposób palili oni okoliczne wioski Polaków, najbardziej ucierpiały wówczas małe dzieci, które niejednokrotnie traciły swoich rodziców, a jedynym ich przyjacielem zostawał miś – podają karty książki.
– Podobnie rzecz się miała, gdy na ziemiach polskich zapanowały zabory. Brak ukochanej mowy ojczystej w szkołach i urzędach, wycisnęły w psychice polskich dzieci, niewyobrażalną wprost traumę. Jedynym wówczas przyjacielem ich okresu dziecięcych lat, stawał się pluszowy miś. Nawet z tamtych czasów zachował się pewien wiersz, który pokazuje wszystkim jak ważne miejsce w życiu dziecka zajmowała ta właśnie zabawka, czytamy w czasopiśmie chrześcijańskim „Dar niebios”.
…wspomnę dni dawnych chwile wieczorne
kiedy kozaków wokoło tyle
przytulę misia w chwile upiorne
gdy barwę tracą nawet motyle…
Wykonywanie zabawek z bajkowego płótna
W czasach, gdy w 1939 roku na ziemiach polskich miał miejsce czwarty rozbiór naszej ojczyzny, miłość, dobro i wzajemne zaufanie tak bardzo straciły na wartości. Warto jest w tym miejscu zacytować fragment wspomnień Florentyny Lipień, która w czasie wojny miała sześć lat.
,,, „ Pamiętam ten czas bardzo dobrze. Choć byłam wtedy niewiele wyższa od wysokości naszego stołu, zapamiętałam dokładnie twarze moich rodziców, którzy w rozpaczy szukali wyjścia z zaistniałej sytuacji. Tyle ciepła i miłości ile wówczas otrzymałam od rodziców, nie zapomnę nigdy. Całość tego uczucia przelewałam na nich z wzajemnością, ale też i na mojego przyjaciela misia noszącego imię Kaszek. W sierpniu 1944 roku, w ferworze ogólnego zamieszania, utraciłam mojego Kaszka,… i tak naprawdę tęskniłam za nim, aż do chwili gdy na świat przyszła moja córeczka Bibianna”…
Najpiękniejszym okresem życia każdego człowieka jest czas dzieciństwa i wczesnej młodości. Często w nim występują zabawki, które nadają temu okresowi dodatkowego kolorytu i wartości. Często ich właściciel nigdy nie wyrzuca, nawet gdy osiągnie on wiek dojrzały, a i miś nie zawsze wygląda okazale. Dobrze, że pluszowy miś ma swój dzień. Z tym dniem wracają wspomnienia, tęsknoty i nasze marzenia. To tak jakby wracały się do nas te czasy, kiedy ten właśnie miś, był dla nas najważniejszy.
EWA Michałowska- Walkiewicz