Ukraińska Безпосередня демократія: bańka mydlana czy szansa?

Prof. Mirosław Matyja

Ukraińcy mieli serdecznie dość rządzącej elity, państwa wyzysku i przemocy, skonstruowanego elitarnie i oligarchicznie. Między innymi dlatego wybrali na prezydenta nieznanego nikomu wcześniej Władimira Zełeńskiego.

Nowy prezydent Ukrainy nie przedstawił dotąd konkretnego programu politycznego. Jednak – co ciekawe – w kilku wywiadach opowiedział się za wprowadzeniem elementów oddolno-demokratycznych na wzór szwajcarski do ukraińskiego systemu polityczno-decyzyjnego.

Trudno teraz mówić o państwowości na Ukrainie, jeszcze trudniej o demokracji w tym oligarchicznie sterowanym państwie. Nie jest to z pewnością demokracja przedstawicielska/parlamentarna, jaką znamy w państwach europejskich. Co najwyżej widzimy tam reprezentacje oligarchów, którzy opanowali praktycznie wszystkie sfery życia publicznego i politycznego.

Władimir Zełeński nie istniał w ukraińskiej polityce, poza sferą telewizyjną, gdzie krytykował rządzących. Nie krytykował jednak systemu politycznego, lecz poszczególnych polityków, nie oszczędzając krytycznych słów wobec byłego prezydenta – Petro Poroszenki.

Ten polityczny Nobody wyszedł nagle z pomysłem wprowadzenia instrumentów bezpośrednio-demokratycznych do polityki ukraińskiej – na wzór szwajcarski. Powołuje się przy tym na ukraińską konstytucję, w której– podobnie jest w polskiej ustawie zasadniczej – zawarty jest zapis, że władzę sprawuje Naród bezpośrednio.

Słowo „bezpośrednio” zainspirowało Zełeńskiego, a może jego doradców, do zawarcia w pseudoprogramie wyborczym idei wprowadzenia wiążącego referendum, jako wyrazu woli społeczeństwa i kreowania prawa na Ukrainie.

Czy Zełeński wiedział, co mówił w wywiadach na temat demokracji oddolnej? Czy zdawał sobie sprawę z konsekwencji? Czy ma w ogóle pojęcie, jak funkcjonuje demokracja szwajcarska? To aktualnie ma mniejsze znaczenie. Małe znaczenie ma również fakt, czy demokracja oddolna zostanie kiedykolwiek wprowadzona w tym oligarchicznym i połowiczno-demokratycznym państwie. Ważne jest dzisiaj to, że „słowa zostały rzucone” i ludzie je „kupili”. Teraz poczekajmy, co Zełeński zrobi z tą ambitną zapowiedzią zmiany ukraińskiego sposobu podejmowania państwowych decyzji. Nie może przecież przejść tak sobie do oligarchicznej praktyki.

Jeśli jednak Zełeński wiedział i wierzył w to, co zapowiada, będziemy mieć do czynienia z próbami wprowadzenia demokracji bezpośredniej lub jej wybranych elementów odgórnie – z inicjatywy rządzących. A takie zjawisko obserwujemy jak dotąd tylko we Włoszech, gdzie aktualny rząd, wywodzący się z partii Pięciu Gwiazd i Ligi zapowiedział radykalne zmiany na rzecz demokracji bezpośredniej.

Zapowiedz Zełeńskiego generuje pytanie, czy realizująca się właśnie zmiana polityczna na Ukrainie dotyczy zmiany systemu, czy też hasła dotyczące wprowadzenia demokracji bezpośredniej mają jedynie na celu zachowanie status quo po „zmianie opakowania”?

Niemniej jednak, Ukraińcy zaczynają interesować się publikacjami autora tego tekstu na temat demokracji oddolnej/bezpośredniej. Szczególnie książka pt. „Polska semidemokracja. Dylematy oddolnej demokracji w III RP” spotyka się z coraz większym zainteresowaniem wśród ukraińskich intelektualistów: http://matyja.edu.pl/

Czy to oznacza, że nowa strategia polityczna na Ukrainie zostanie oparta na wzorcach szwajcarskich i tamtejsi politycy będą się uczyć nie tylko na swoich, ale i na polskich błędach?
Oczywiście za wcześnie na takie dywagacje, które nie mają, bo nie mogą mieć w tym państwie mocnych podstaw. Mimo to należy spoglądać z uwagą na dalsze poczynania nowego prezydenta na Ukrainie i analizować program jego działania.

Jakby nie było, zapowiedział już wiążące referendum dotyczące przystąpienia państwa ukraińskiego do Paktu Północnoatlantyckiego NATO. Przyszłość pokaże, czy to przedsmak oddolnej demokracji na Ukrainie czy tylko bańka mydlana.