Redakcja Polish News, wybrała się na wycieczkę po Kielcach, by tam szukać śladów Bartosza Głowackiego. Chcemy zatem naszym czytelnikom przypomnieć tę zacną postać.
Bo czy w karczmie, czy w domu
Czy to taniec, wesele
Nie dał bruździć nikomu,
Wszędzie był sam na czele
Wojciech Bartosz, posługujący się od 1794 roku nazwiskiem Głowacki, urodził się w 1758 roku w Rzędowicach. Zmarł on natomiast w roku 1794 w Kielcach, w wyniku doznanych ran, podczas toczonej przez naczelnika Kościuszkę, bitwy pod Szczekocinami. Zasłynął on jako polski chłop, kosynier, a przede wszystkim jako chorąży grenadierów krakowskich.
Odważny i waleczny
Wziął on udział w insurekcji kościuszkowskiej, podczas której odznaczył się wielkim męstwem. A mianowicie zdobył on działo rosyjskie gasząc jego lont własną czapką, za co został mianowany chorążym i otrzymał także wielkopańskie nazwisko Głowacki. Po klęsce powstania kościuszkowskiego, stał się on symbolem waleczności, oddania dla sprawy polskiej i niezwykłego męstwa. Należy pamiętać, iż Bartosz w młodości nigdy nie stronił od bójek, hulanek i charakternego stylu życia. Ale z czasem, zobligowany on został do zaniechania takowego zachowywania się.
Powołanie do wojska
W roku 1765, otrzymał on powołanie do wojska i broń rekruta dymnego. Wkrótce też ożenił się on, co nastąpiło w 1783 roku z mieszkanką w tej samej wsi, niejaką Jadwigą Czernikową. Bartoszowie mieli trzy córki: Helenę, Cecylię i Justynę. Mieszkali oni w lichej, kurnej chałupinie, która jeszcze przed śmiercią Jadwigi uległa całkowitemu uszkodzeniu. Do wojska Bartosz został wcielony na początku kwietnia 1794 roku, a już czwartego dnia tegoż miesiąca, doszło do pierwszego poważnego starcia wojsk polskich z rosyjskimi, w których brały także udział jednostki chłopskie. W tym dniu, naprzeciw siebie na terenach wsi Racławice stanęli naczelnik insurekcji Tadeusz Kościuszko i generał rosyjski A.P. Tormasow. Kościuszko jako pierwszą linię ataku, wyznaczył jednostki kosynierów, którzy w pełni to zadanie wykonali. Dokonując szybkiego ataku zdobyli baterię rosyjskich armat, a jako pierwszy, armatę zdobył Wojciech Bartosz.
Będąc chorążym
Za męstwo i odwagę okazaną w walce, naczelnik Kościuszko mianował go chorążym świeżo utworzonych Grenadierów Krakowskich. W związku z nominacją na oficera, zmianie uległo również jego nazwisko, z chłopskiego Bartosz na Głowacki.
Bartoszowi rzekł Naczelnik,
że jest chłopem chwackim –
chłopem tobie więcej nie być!
– więc zwię cię – Głowacki!
W dniu 6 czerwca, gdy nadal trwało zbrojne powstanie kościuszkowskie, doszło do bitwy pod Szczekocinami. Siły polskie liczyły wówczas 16 batalionów, 47 szwadronów i 33 działa oraz ponad 15 tysięcy żołnierzy. Polska bateria 6-działowa zajęła pozycje przy okolicznym lasku, a była ona asekurowana z tyłu przez Regiment Grenadierów Krakowskich dowodzony przez Jana Krzyckiego. Wśród wspomnianych Grenadierów, znajdował się również i Wojciech Głowacki. O wiele mniejsze siły polskie poniosły klęskę. Straty w ludziach ocenia się na około 1200 zabitych i rannych. Wśród żołnierzy rannych, był też i Wojciech Bartosz Głowacki. Niestety stan jego okazał się bardzo ciężki, zbyt ciężki, ażeby go móc uratować.
Śmierć bohatera
Wojciech Głowacki zmarł w wyniku odniesionych ran, w lazarecie usytuowanym między Małogoszczem, a Kielcami, w czasie cofania się Kościuszki do Warszawy, co miało miejsce w dniu 9 czerwca 1794 roku. Pochowany on został w kościele NMP w Kielcach, jako nasza duma narodowa i ostoja niezrównanego męstwa.
EWA MICHAŁOWSKA WALKIEWICZ
Fotografia Barosza Głowackiego- źródło: http://baedekerlodz.blogspot.com/2016_01_12_archive.html