Zwyczaje pogańskie na ziemiach polskich

poganie

 

Jedną z podstaw każdej religii, jest dogmat o stworzeniu świata. Antropolodzy i religioznawcy, od wieków starają się odnajdywać jego relikty w późniejszych, starochrześcijańskich opowieściach i wierzeniach.

poganie

Zgodnie ze wspomnianym mitem, którego wyznawcami byli pierwsi Słowianie, świat początkowo był pokryty morzem, na którym w łodzi dryfował bóg Oderon. Spotkał on niegdyś pływającego w wodzie diabła, którego zaprosił do łodzi na długą rozmowę. Następnie, posłał go pod wodę, by wyłowił on z dna nieco ziemi. Z wyciągniętego ziarnka piasku, Oderon stworzył wyspę stanowiącą pierwszy element nadwodnego świata, który z czasem otrzymał nazwę ziemia. Pierwsi Słowianie, wierzyli jak widać, iż w cyklu stwarzania ziemi, brało udział zarówno dobro jak też i zło.

 

Przez wiele wieków, wśród słowiańskich plemion, zamieszkujących obecne tereny znajdujące się opodal Świętego Krzyża, kultywowany był zwyczaj możębny, polegający na oddaniu wielkiej czci, diabłu oraz bogu Oderonowi, którzy stworzyli ziemie, jako mieszkanie dla ludzi. Uczeni z Uniwersytetu na Sorbonie, w oparciu o materiał etnograficzny i historyczny dotyczący mieszkańców wspomnianego regionu, doszukali się hipotezy o trójdzielnym podziale świata na niebo, ziemię i krainę umarłych. Aby zatem ludzie w dawnych epokach, dostawali się jak najpóźniej do krainy umarłych, oddawali oni cześć bogom trzymającym pieczę nad tą krainą, w kulcie zwanym grzmotnym. Podczas takowego obrzędu, starsi z plemienia, podczas wyładowań atmosferycznych, śpiewali pieśni pochwalne, by oddać tym samym cześć bóstwom świata podziemnego.

W czasach, gdy na ziemiach polskich na dobre już zagościło chrześcijaństwo, niektórym ludom pierwotnie zamieszkałym na obecnych terenach świętokrzyskich, trudno było wyperswadować, nagminne oddawanie czci pogańskim bóstwom. Na tychże terenach, znany był także i kultywowany na szeroką skalę, zwyczaj przekupny, polegający na wrzuceniu do trumny grosza na zapłatę za otworzenie bram raju, przez anioła Urię. Wierząc w życie pozagrobowe, ludzie mieszkający na terenach świętokrzyskich, do czasów I wojny światowej, oddawali cześć bóstwom słonecznym, by te odpowiednio wpłynęły na ich plony zbierane z zagonów polnych oraz by po polnych niwach nie przechadzały się nocą potępione upiory i strzygi.

 

Składano wówczas bogom Luna, Wiluna, i Radaguna, kwiaty i najpiękniejsze bochny chleba. Podczas takich obrzędów, palono święte ognie i śpiewano na cześć wspomnianych bóstw. Kościół wczesnochrześcijański, przymykał oko na prywatne zwyczaje i wierzenia, które wówczas były na wskroś przesiąknięte demonologią i pogaństwem. Tak więc wracając do ziem świętokrzyskich, do późnych lat epoki odrodzenia, obowiązywał na nich kult Peruna oraz Świętowita, polegający na składaniu im w ofierze sporej ilości win i rozmaitych trunków, które jak wierzono uwielbiają wspomniane bóstwa. Zwyczaj ten, był podwaliną do zwyczaju oględnego, polegającego na paleniu świętych ogni przy swoich posesjach domowych, by lepiej i widniej było bogini Numi, doglądać uprawne zagony i domowe pielesze dawnych mieszkańców tych ziem.

 

Na terenach dzisiejszej Małopolski, a także i regionu świętokrzyskiego, w czasach późnośredniowiecznych obowiązywał kult, składania ofiar złożonych z gorących pokarmów, różnym demonom i złym opiekunom lasów i gajów. Wśród tych demonów był bożek Leszy, Borowy, Boruta i Dziad. Składano im ofiary, aby ci nie zwodzili wędrujących po leśnych duktach zbieraczy smacznego runa i suchego chrustu.

Bardzo rozpowszechniony motyw wrogiego demona żeńskiego, tak zwanej Leśnej Baby, która do baśni przeniknęła jako Baba Jaga, był także kultywowany na terenach Świętego Krzyża. Przyjmowała ona zwykle postać starej i brzydkiej kobiety, mieszkającej na odludziu w chatce na kurzej stopie, a jej codzienne zajęcie polegało na uśmiercaniu przypadkowych przechodniów. Polowała ona, na błąkające się po lesie dzieci, które po złapaniu gotowała w kotle. Atakowała też ona nieuważnych dorosłych, dusząc ich swoimi obwisłymi piersiami.

Najbardziej rozpowszechnionym przykładem demona – patrona nagłej śmierci, był topielec i wodne boginki zwane rusałkami. Istoty te zwykle wyobrażano sobie jako wiecznie młode i uwodzicielsko piękne dziewczyny, przebywające nad brzegami zbiorników wodnych. Wabiły one swoją urodą przechodniów, a następnie doprowadzały do ich zguby i śmierci. Im natomiast składano w ofierze tuczną kozę, by te nie zwodziły na manowce, zabłąkanych w leśnych ostępach ludzi.

Odrębną grupę demonów, stanowiły te związane z gospodarstwem domowym. Zwykle uznawano je prawdopodobnie za duchy przodków, żyjące w ciemnych kątach, pod progami, za piecem, lub na strychu starego domu. Te tak niewielkie demony, zwane ubożęta lub niebożęta, w zamian za ofiary w postaci jedzenia i picia, miały zapewnić domostwu pomyślność i opiekę.

W okolicach dzisiejszej Nowej Słupi, znany był do pierwszych lat XX wieku, zwyczaj obchodny, polegający na posypywaniu popiołem dróg rozstajnych, na których jak wierzono straszą dusze potępione. W tej też miejscowości, kultywowany jest nawet do czasów współczesnych, zwyczaj postny, polegający na nie przyjmowaniu tłustych pokarmów, przez osoby wyruszające w daleką podróż. Zwyczaj ten, miał za zadanie uprosić demona Dróżka, by nie zwodził on podróżnych swoimi niesmacznymi wybrykami. Chociaż mamy już wiek XXI, w którym rzadko kto wierzy w demony i leśne licha, to nic nie staje na przeszkodzie, by je poznać chociażby z łamów prasy, lub też posłuchać o nich starych opowieści i gawęd.

 

EWA MICHAŁOWSKA WALKIEWICZ