JAN PAWEŁ II – CZY BÓG DLA NASZYCH CZASÓW?

Nixon

 

 (W odcinku drugim „Plotek…” datowanym 18 marca 2011 r. pisałem o utworzeniu w 1974 roku w Watykanie „prawie ambasady” PRL w postaci Przedstawicielstwa Rządu PRL do spraw Kontaktów Roboczych ze Stolicą Apostolską, czego żaden kraj „bloku socjalistycznego” nie miał. Pisałem też, że sprawy tej Gierek nie nagłaśniał ze względu na „wydarzenie z przeszłości oraz na wydarzenie, które miało nastąpić w niedalekiej przyszłości”. Jakie to były wydarzenia ?)

 

Nixon  To pierwsze nastąpiło 31 marca 1972 roku, kiedy do Warszawy przybył z oficjalną wizytą prezydent USA, Richard Nixon. Sytuacja była niezwykła, ponieważ Leonid Breżniew NIE ZOSTAŁ O TYM PRZEZ GIERKA OFICJALNIE UPRZEDZONY. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, tak było. Pisze o tym Janusz Rolicki w swej książce pt. „Edward Gierek – Życie i narodziny legendy” (Iskry, Warszawa, 2002). Rolicki cytuje wyjątki z książki Piotra Kostikowa i Bohdana Rolińskiego pt. „Widziane z Kremla – Moskwa-Warszawa – Gra o Polskę” (BGW, Warszawa, 1992). To książka autorytatywna, ponieważ Kostikow, w latach 1960-ych i 1970-ych, był szefem sektora polskiego w Komitecie Centralnym partii radzieckiej i NAPRAWDĘ wiedział wszystko o Polsce. Najpierw jednak Rolicki pisze od siebie: “Gierek, na to ryzykowne posuniecie, zdecydował się z obawy, że z Moskwy, na wiadomość o planowanym spotkaniu z Nixonem, przyjdzie stanowcze ‘niet’. Taka decyzja Breżniewa, a nie można jej było wykluczyć, zablokowałaby zupełnie możliwość odbycia wizyty prezydenta USA w Warszawie. Gierek wolał więc znosić późniejsze dąsy Moskwy niż uniemożliwić sobie samemu układanie kontaktów z głównym mocarstwem Zachodu. Piotr Kostikow, w swej książce, omówił tę sprawę dość szeroko”.
Tu następuje cytat z Kostikowa: „Warszawa poinformowała o wizycie nasze MSZ, kiedy wiadomość stała się praktycznie publiczna. Nasi postanowili zareagować ostro. Gromyko przygotował list do Gierka, który podpisał Breżniew. W ostrych słowach, które próbowaliśmy łagodzić, zwrócono uwagę, że w ramach sojuszu obowiązuje informowanie się wzajemne o takich krokach. Związek Radziecki zawsze przestrzegał tego zobowiązania i nie życzy sobie, aby partner jednostronnie odstępował od przyjętych zasad postępowania. Wyrażono również zdziwienie i, jak zwykle nadzieję, że ten niemiły incydent nie podważy trwałych zasad współpracy”.
 
Gierek To było to wydarzenie z niedawnej przeszłości, które kazało Gierkowi nie nagłaśniać faktu ustanowienia w 1974 roku przez Polskę w Watykanie „namiastki” ambasady PRL (o czym pisałem w „Plotkach..” z 18 marca 2011 roku). Zresztą i Watykan tego nie pragnął, ponieważ wolał, żeby jego ‘Ostpolitik’ (‘Polityka Wschodnia’ – ta niemiecka nazwa przyjęła się), była prowadzona w sposób dyskretny.
A jakie było to wydarzenie z niedalekiej przyszłości, które skłaniało Gierka do dyskrecji w sprawie „namiastki” ambasady PRL w Watykanie ?
W czasie wizyty Nixona w Warszawie pod koniec marca 1972 roku, zaprosił on Gierka do złożenia oficjalnej wizyty w Waszyngtonie. Później kanałami dyplomatycznymi ustalono, że odbędzie się ona w październiku 1974 roku. Tymczasem, 8 sierpnia tego samego, czyli 1974-ego, roku, Nixon, w wyniku afery Watergate, ogłosił swoją rezygnację z prezydentury USA. Jego miejsce zajął wiceprezydent Gerald Ford. Ustąpienie Nixona było prawdziwym „trzęsieniem ziemi” dla USA a nawet świata, a wiec Ford miał „tysiąc i jeden” powodów, by albo odwołać wizytę Gierka albo ją odłożyć na jakiś dalszy termin.

 Tymczasem utrzymał on pierwotny termin, co oznaczało, że Gierek miał do niego przyjechać za niecałe dwa miesiące od owego „trzęsienia ziemi” czyli wręcz „zaraz, natychmiast”. Pospiesznie ustalono konkretne daty początku i końca wizyty Gierka na dni od 4 do 13 października 1974 roku (ta wizyta była uzgodniona z Breżniewem, choć zaakceptowana przez tego ostatniego, z pewnym przekąsem). Miałem okazje towarzyszyć w tej podróży Gierkowi w jego „orszaku prasowym” i pewne tego dowody sam widziałem. Na przykład, kiedy wracaliśmy do Warszawy, to w samolocie przyszedł do dziennikarzy Gierek na rozmowę. Dominik Horodyński, naczelny redaktor „Kultury”, powiedział wówczas do niego: „Co za wspaniała wizyta. Będziemy mogli dużo o niej pisać”. I usłyszał: „Towarzyszu Horodyński. Piszcie jak najmniej”. Albo. W Warszawie otrzymałem polecenie napisania na temat wizyty broszurki przeznaczonej na Zachód. Uważałem, że jej ozdobą będą zdjęcia Gierka w smokingu na przyjęciu w Białym Domu, bo tak tam wystąpił. Ale nawet na Zachód tych zdjęć nie dopuszczono, choć przecież one tam i tak już były. Chodziło o to, żeby w Moskwie nie pomyślano, iż POLSKIE KC się tym chwali
 
Ford Tak było w październiku 1974 roku – „za Gierka”. Prawie dokładnie w cztery lata później, też w październiku 1978 roku, i też „za Gierka”, pojawia się pierwszy w historii Kościoła i świata papież z Polski. I od pierwszej chwili wykazuje, że takiego papieża nigdy jeszcze nie było.
Wskazują na to cztery „drobne rzeczy”. Pierwsza następuje, kiedy Jan Paweł n zaraz po wyborze i przebraniu się w szaty papieskie ale jeszcze przed wejściem do Loggi czyli głównego balkonu, z którego ma wygłosić swe pierwsze przemówienie do tłumu zgromadzonych, spotyka się w Kaplicy Sykstyńskiej z kardynałami i przyjmuje od nich przysięgę wierności. Czeka tam na niego, zgodnie z tradycją, fotel przed ołtarzem, na którym ma zasiąść. Ale on mówi: „Przyjmę moich najbliższych braci na stojąco”. I to czyni.

 

Druga „drobna rzecz” wydarza się wtedy, kiedy Jan Paweł II, do tłumu, po włosku, z Loggi przemawia. Ogromna większość zgromadzonych w ogóle go nie zna, nie wie, skąd on jest. A on im mówi: „Nie wiem, czy będę się dostatecznie dobrze wypowiadał w waszym, włoskim – tu dełikatniusio, jak gdyby uśmiecha się do siebie i zmienia słowo – w NASZYM, włoskim języku”. Następuje na sekundę konsternacja, po czym cały plac wybucha oklaskami i śmiechem. Wtedy papież dodaje: „Jeżeli popełnię błąd, to mnie poprawcie”. I już się wszystko staje jasne – KUPIŁ ICH.

Trzecia „drobna rzecz” następuje w salonach pałacu na kolacji po przemówieniu. Jan Paweł II pyta kardynała kamerlinga (kierującego Kościołem w czasie wakatu papieskiego), czy jest gdzieś w magazynie szampan. Kamerlingiem jest Jean Villot, Francuz, który kazał zakupić kilka skrzynek szampana z okazji wyboru nowego papieża, ale sam nie był pewny, czy się szampan przyda. Teraz jest zachwycony. „Mais oui, certainement, oui” – „Ależ tak, oczywiście tak” – odpowiada po francusku, bo i Jan Paweł II po francusku się do niego zwrócił. Zakonnice przynoszą skrzynki i kieliszki, papież bierze do ręki butelkę, sam ją „wprawnie” otwiera i nalewa szampan kardynałom. A PO TYM I ZAKONNICOM. I wprowadza wszystkich w stan euforii.

A czwarta „drobna rzecz” ? Kiedy papież nalewa szampana kardynałowi Johnowi Królowi (Janowi Królowi), prosi go po polsku, by coś zaśpiewał. Kardynał Wyszyński proponuje „Góralu, czy ci nie żal ?”. Król śpiewa pierwszą zwrotkę i kończy. „Zaśpiewaj ją jeszcze raz” – mówi papież a łzy mu z oczu płyną. Król to czyni. „I jeszcze raz” – prosi papież, dodając – „to się przyłączę”. I SIĘ PRZYŁĄCZA. Zaiste – takiego papieża, ani Watykan ani świat nie widział.

koniec odc. 3 (Dalszy ciąg nastąpi)

Zygmunt Broniarek

JAN PAWEŁ II – CZY BÓG DLA NASZYCH CZASÓW ?”.

 Odcinek pierwszy pt. „Bolesny okrzyk Jezusa na krzyżu”.

https://polishnews.com/index.php?option=com_content&view=article&id=2409:jan-pawe-ii-czy-bog-dla-naszych-czasowq&catid=93:historiapolish-history&Itemid=329

Odcinek drugi pt. „To był cud”

https://polishnews.com/index.php?option=com_content&view=article&id=2412:jan-pawe-ii-czy-bog-dla-naszych-czasow-&catid=93:historiapolish-history&Itemid=329

http://www.zygmunt-broniarek.com