Na świętokrzyskiej Baranowskiej Górze, nasza redakcja miała okazję zobaczyć liczne inscenizacje, jak to przed wiekami, dawne gospodynie domowe gotowały w domach jadło. Zadaniem mężczyzn było jedynie zapewnienie rodzinie jadła upolowanego w lesie, natomiast kobiety zajmowały się całą resztą.
Klub Miłośników Historii
Świętokrzyski Klub Miłośników Historii, zorganizował zaproszonym na wystawę gościom, pokaz jak dawniej kobiety gotowały strawy dla swojej rodziny, a także w jaki sposób w minionych stuleciach budowano piece, na których wspomniane jadło się gotowało.
Ballada o grubej Hance
W rodzinie znanych suchedniowskich bartników niejakich Gałkowskich, mieszkała przed wiekami gruba Hanka. Była ona osobą posługującą na plebanii u księdza Karola Motyki. Motyka nie uznawał jedzenia zimnych przekąsek, zatem Hanka musiała każdy posiłek dla księdza przyszykować na ogniu. To były dawne czasy, kiedy to kobiety chodziły w powłóczystych szatach, które nie zawsze były w noszeniu wygodne. Gruba Hanka także nosiła na sobie długie sukmany, na podwójnej krochmalonej halce. Często zahaczała ona wspomnianą suknią o sprzęt domowy, który tłukła i uszkadzała na potęgę. Dodatkowo zdarzało się i tak, że Hanka zapalała się od pieca, na którym gotowała dla swojego chlebodawcy strawy, co oczywiście bardzo nie podobało się księdzu Motyce. Ten zaś, już nie mógł zdzierżyć niezaradności Hanki, zatem nakazał on umieścić piec do gotowania w ogrodzie, aby Hanka miała więcej miejsca do poruszania się.
Od tego właśnie momentu wszyscy woleli umieszczać piece do gotowania poza obrębem mieszkalnym. Wrażliwe na zapachy kobiety, nie musiały wąchać aromatów gotowanych potraw. A pracująca w obejściu gospodarskim czeladź, nie musiała daleko chodzić na obiad. Z czasem ksiądz Motyka, zadurzył się we wdziękach Hanki, zatem wspomniany piec gdy wystygł, służył wspomnianej parze za przybytek Amora.
Mogliśmy zobaczyć….
Na wspomnianej wystawie, mogliśmy zobaczyć piece, na których gotowano dla wielmożnego państwa, jak również w biednych wiejskich izbach. Można się było także delektować potrawami, które przyrządzane były na różne okoliczności i święta, przed wieloma wiekami. Dowiedzieliśmy się, że na Pomorzu tamtejsi mieszkańcy woleli ostre przyprawy dodawane do wszelkiego rodzaju potraw, często nawet z odrobiną czosnku, zaś w polskich górach zazwyczaj doprawiano swe jadło, jedynie solą.
Nasza redakcja, dziękuje pani Marcie Kowalczykowej, za oprowadzenie nas po wystawie pieców i udzieleniu nam cennych informacji o dawnych dziejach Polski.
Ewa Michałowska – Walkiewicz