Prawie każdego roku, wraz z rodziną przebywamy na corocznych festiwalach poszczególnych krajów Europy. Odbywają się na terenie stanu Wisconsin i Illinois. Wcześniej braliśmy udział w Festiwalu Polskim, potem Niemieckim, następnie Jugosłowiańskim, a ostatnio Norweskim.
W tym roku uczestniczyliśmy w Festiwalu Włoskim: „Festa Italiana 2019”. Odbywał się w mieście Milwaukee, stanie Wisconsin, na terenie Henry W. Meler Park, tuż przy jeziorze Michigan. Jedną z intratnych ofert dla uczestników Festiwalu w niedzielę, była możliwość wstępu na teren parku – gratis, jeżeli zechcieli wziąć udział we Mszy św. Stąd nasza duża radość, ze już na rozpoczęcie naszego pobytu w Milwaukee doświadczyliśmy przyjemnego gestu od Organizatorów całego przedsięwzięcia. Oferta warta przyjęcia, wzbogacająca nasz udział na Festiwalu w dodatkowe radosne przeżycia.
Po uczestnictwie we Mszy św. celebrowanej przez księdza – gościa z Włoch i otrzymaniu dodatkowego błogosławieństwa relikwiami św. Kamila (1550-1614) patrona chorych, mogliśmy skierować się do wyznaczonej dla wiernych południowej bramki wejściowej. Z powodu jednak drobnego niedopatrzenia Organizatorów, zostaliśmy skierowani do bramy głównej. Plusem tej nieoczekiwanej zmiany była możliwość ujrzenia niezwykle długiej kolejki po bilety, osób chętnych do wzięcia udziału w Festiwalu. My zostaliśmy przepuszczeni przez wejście – jako uprzywilejowani, w pierwszej kolejności! O, Niebiosa, dzięki za ten miły dar!
Już na samym wstępie, tuż po przekroczeniu bramy wejściowej, naszym oczom ukazał się wspaniały widok – posąg Dawida, replika wykonana według projektu włoskiego rzeźbiarza Michała Anioła. Stał na cokole, był olbrzymich rozmiarów, cały biały i uroczo kontrastował z niebieskim tłem nieboskłonu.
Pierwszą czynnością, którą wykonaliśmy,
to na pobliskiej ławce usiedliśmy
i mapę – przewodnik czytaliśmy.
Jednak za chwilę, z porady
w Budce Informacyjnej skorzystaliśmy,
aby praktyczne wskazówki otrzymać
w którą stronę się skierować,
i nasze zamiary zrealizować.
Atrakcji do wyboru było mnóstwo, my wybraliśmy odpowiadające naszym zainteresowaniom. Na początku, idąc aleją główną, zostaliśmy obdarowani koszulkami od Firmy Adwokackiej. Były 100% bawełniane, kolory i rozmiary do indywidualnego wyboru! Kolejny miły, gościnny gest! Idąc dalej, napotkaliśmy stoisko z festiwalowymi kolorowymi koszulkami. Sugerowana symboliczna cena aż zachęcała do ich nabycia, co też z przyjemnością uczyniliśmy! Wszystkie stoiska z oferowanymi towarami były ładnie udekorowane. Przyjemnie nam było chwilę przy nich się zatrzymać i nimi się zachwycać!
Początkowym celem naszej wędrówki było dotarcie do Children’s Stage na program iluzjonistyczny – na żywo: Wayne The Wizard Magic & Ventriloquist. Wprawdzie prawie całą widownię tworzyły dzieci i młodzież, ale dla rodziców i dorosłych tez było miło oglądać sztuczki „czarodzieja”. Wesoło nam też było obserwować dzieci i ich spontaniczne reakcje na magika działanie, i jego włączanie małych widzów do współtworzenia programu na scenie.
Po iluzjonistycznych zabawach poszliśmy zapoznać się z kuchnią włoską. Z wielu i różnorodnych potraw narodowych, wybraliśmy deser: Tiramisu. Ponieważ dotychczas, często mi zdarzało się kosztować ten rodzaj ciastka z różnych ciastkarni, to jednak z włoskiej piekarni jeszcze nie miałam okazji. Aż do teraz, bo właśnie stojąc w długiej kolejce do stoiska z różnokolorowymi wypiekami, za chwile miałam poznać oryginalne, włoskie Tiramisu! I rzeczywiście, smakowało wybornie! Jak żadne inne, które dotychczas kosztowałam. Warto było przyjechać tak daleko od domu na ten Festiwal, choćby z powodu, żeby poznać prawdziwy smak włoskiego ciastka Tiramisu (przy okazji, mojego ulubionego)!
Siedząc przy stole, pod olbrzymim namiotem – Miller Lite Oasis Stage – i kończąc delektowanie się ciastkiem Tiramisu, oczekiwaliśmy na kolejny atrakcyjny program. Miał to być występ akordeonisty – Tony Spavone, zanotowanego w Księdze Guinnessa za wybitne osiągnięcia w sztuce grania na akordeonie. Po pewnym czasie wsłuchiwania się w jego wirtuozowskie wykonania melodii na instrumencie, zza naszych pleców, do naszych uszu doszedł odgłos podekscytowanego tłumu. Podchodząc bliżej do otwartej ściany namiotu, zauważyliśmy zwartą grupę ludzi maszerujących środkiem głównej alei, wśród dwóch po bokach stojących szpalerów widzów. To członkowie katolickiego kościoła włoskiego szli w uformowanej procesji. Miło było widzieć, kroczące na przodzie małe dzieci usłaniające kolorowy dywan z płatków świeżych kwiatków. Za nimi podążali chłopcy niosący na poziomych palach obraz Matki Bożej. Jeden chłopiec, donośnym głosem wydawał krótkie komendy dla pozostałych w celu rytmicznego podnoszenia lub opuszczania obrazu. Za nimi kroczyły dziewczyny w kolorowych strojach regionalnych, niosąc różne statuy świętych.
Niemałe emocje wywoływała grupa mężczyzn transportujących na swoich barkach duży ołtarz z obrazem Matki Bożej. Na komendę przodownika mężczyźni podnosili ołtarz na palach w górę i szybko przechodzili kilka kroków do przodu. Na ponowne zawołanie ołtarz opuszczali na dół, na krótką chwilę postoju. Stojąc w tłumie widzów, podziwialiśmy zapał i zaangażowanie noszowych, dla których, widać było, ze transportowanie ciężkiego ołtarza było niemałym wysiłkiem fizycznym. My, uczestnicząc jako obserwatorzy, dodawaliśmy im otuchy głośnym aplauzem i dużymi brawami! Liczny poczet sztandarowy idący w Procesji, również wywoływał duże zainteresowanie.
Krocząc z wiernymi za orszakiem kościelnym, dotarliśmy do Miller Lite Oasis. Na przygotowanym ołtarzu- stole oczekiwał już na nas Jezus w Najświętszym Sakramencie.
Po dotarciu całego orszaku do placu, zaśpiewaliśmy hymn narodowy Stanów Zjednoczonych przy dźwiękach orkiestry dętej, stojąc i trzymając prawą rękę na sercu. Następnie został odśpiewany włoski hymn narodowy. Po krótkim nabożeństwie otrzymaliśmy błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem i podziękowanie od księdza – celebransa za uczestniczenie w Procesji. Czułam powagę całego wydarzenia, ale jednocześnie niewymowną radość, ze będąc na Festiwalu jako imprezie świeckiej, mogłam doświadczyć religijnego przeżycia na forum publicznym!
Potem, po Procesji mieliśmy szansę wejść do dużego namiotu historycznego. W środku, mogliśmy ponownie wpaść w modlitewną zadumę nad świętymi postaciami i ich, wśród ludzi, cudownymi działaniami. Np. Św. Łucja (281-304) dziewica, patronka niewidomych i studiujących. Gdy jej matka ciężko zachorowała i poprosiła o pomoc, córka udała się w tym celu do grobu św.Agaty. Po powrocie Łucji do domu, matka odzyskała zdrowie. Cudowne!
Uwagę moją zwrócił również, niecodziennie udekorowany stół – podium dla statuł, niesionych w czasie dzisiejszej Procesji. Dekoracje stanowiły piękne wypieki, kształtem nawiązujące do działalności danego świętego, oraz owoce i jarzyny. Np. przy św. Łucji były – precelki z dwiema czekoladowymi kulkami na każdym, jako symbol oczu. Co za oryginalny pomysł! Była też bardzo długa bułka (ponad jeden metr), pleciona jak warkocz i w kształcie krzyża. Leżała u stóp św.Józefa z Dzieciątkiem Jezus. Mojemu miłemu zadziwieniu nie było końca! Natomiast na bocznych ścianach namiotu mogliśmy zapoznać się z wystawą czarno – białych fotografii i historią zasłużonych dla społeczeństwa rodzin włoskich.
Następnym naszym udziałem były występy artystyczne dzieci i młodzieży. Pokazy taneczne obejmowały tańce ludowe włoskie, jazzowe, baletowe i tap. Stroje małych tancerzy były piękne i dopasowane do rodzaju danego tańca. Podziwiałam taneczne zdolności występujących artystów oraz interesujące choreografie. Było na co patrzeć, a oklaski długo rozbrzmiewały wśród widzów!
Wspaniałym kunsztem muzycznym odznaczyła się również Dziecięca Orkiestra Smyczkowa. Uczniowie uczą się grać zaledwie od dwóch lat, a brzmienie ich instrumentalnego wykonawstwa mogło podobać się każdemu. Najmłodsza skrzypaczka miała zaledwie kilka lat, a na pokazie radziła sobie śmiało. Nad głowami grających przesuwały się na linii w powietrzu wagoniki z festiwalowymi uczestnikami, a mali muzycy – spokojnie sobie grali! Co za koncentracja uwagi, godna podziwu!
Na krótką przerwę wśród wielu atrakcji na Festiwalu, przeszliśmy do budek z pizzą. Niektóre z nich oferowały pizzę pieczoną na oczach konsumentów, w piecu opalanym drewnem. Mogliśmy wybrać pizzę cienką, grubą, mięsną lub jarzynową. Nasza wybrana –przyznam – wybornie smakowała!
Przechodząc następnie między kolejnymi stoiskami, mogliśmy podziwiać artystyczne prace malarzy, rzeźbiarzy, a także budki z odzieżą projektowaną oryginalnie.
Widzieliśmy także duży plac przeznaczony dla dzieci do zabaw. Usytuowany był tuż nad brzegiem jeziora. I dla dorosłych też mogło to być wygodne miejsce dla krótkiego odpoczynku. Można było tam posłuchać plusku fal i szumu ochładzającego, w ten gorący dzień, wiatru.
Przyjemnym widokiem była również kolejna parada pod koniec dnia. Tym razem składająca się ze wszystkich uczestników i artystów prezentujących się w dzisiejszych występach festiwalowych.
Słońce prawie zniżało się ku zachodowi, kiedy opuszczaliśmy teren Festa Italiana 2019. Chcieliśmy zostać dłużej, aż do pokazu sztucznych ogni – Fireworks, ale przed nami była jeszcze długa droga powrotna do domu. Wracaliśmy ucieszeni, z radosnymi przeżyciami i wieloma wrażeniami, z nadzieją i obietnicą, że wrócimy tu w następnym roku, aby móc ponownie doświadczać tak wspaniałych chwil!
Gosia W.
Więcej fotografii w albumie. Aby zobaczyć należy kliknąć na link tytułowy
„Festa Italiana 2019” w mieście Milwaukee, WI
https://photos.app.goo.gl/EpLdY86WQAExQqdk6
Fotografie: Gosia W.