Głodownie polskie

glodownie

 

 

 glodownie Tuż po zakończeniu okresu powstania styczniowego, panie z tak zwanych kółek społecznych, zakładały głodownie polskie, czyli miejsca, gdzie dla rodzin byłych powstańców z 1863 roku, ale i nie tylko rozdawano gorące posiłki w okresie zimy. Najczęstszymi gośćmi wspomnianych głodowni, były sieroty bohaterów narodowych, którzy polegli w czasie trwania powstania, lub też zostali wywiezieni na Syberię. Pierwszą damą, która zainspirowała powstanie tychże głodowni, była Teresa Zarodzińska ze Śląska.

 

Kim była pani Teresa

 

– Warto jest po tylu latach, wspomnieć panią Zarodzińską, która hojnie użyczała swojego majątku, na zakup potrzebnych produktów, z których przyrządzano gorące dania dla biednych Polaków z końca XIX wieku. Posiadała ona dwóch mężów. Jeden zginął w zamieszkach powstania listopadowego, rozegranego w roku 1830 i to właśnie po nim odziedziczyła ona ogromny majątek, który z czasem rozparcelowała dzieląc się czym mogła z biednymi. Drugi jej mąż, umarł na płuca, jednak był on bratankiem księżnej Tarnowskiej, co pozwoliło Teresie na dodatkowe pomnożenie majątku- opowiada Janusz Buras.

 

Pierwsze jadłodajnie

 

– Pierwsze jadłodajnie Teresy Zarodzińskiej, organizowane były pod gołym niebem. Na zbitych ze sobą deskach, które służyły wówczas za stoły, rozkładano talerze z gorącą zupą, którą jedli zapraszani przez panią Teresę ubodzy ludzie. Z czasem z jej inicjatywy, powstały tak zwane koła służalcze, które robiły spisy ludności, którym należało wówczas pomóc chociażby poprzez poczęstowanie ich gorącym jadłem. Pani Zarodzińsdka, nagradzała też obficie swoje kucharki, które oprócz gorącej zupy, nakleiły słodkich pierożków serowych, którymi obdarowywano tych ubogich, którzy na takowy posiłek pod gołym niebem nie byli w stanie dotrzeć- relacjonuje Ala Koślak.

 

Głodownie XXI wieku

Buras – W dobie XXI stulecia, na wzór głodowni polskiej, jaka powstała z inicjatywy pani Zarodzińskiej, w Stąporkowie koneckim, powstała głodownia świętokrzyska, którą prowadzi Janusz Buras. Za jego fundusze gotowane są gorące barszcze i rosły, którymi obdarowuje się ubogich i bezdomnych, którzy w okresie zimy, najbardziej potrzebują pomocy. W tym roku, obdzielono już gorącymi posiłkami około czterdziestu ludzi, wliczając w to dzieci szkolne- opowiada pani Agnieszka.  

 

Ale w sercach mamy gorąco

 

Aby móc ugotować gorące danie, musimy z koleżankami wstawać bardzo wcześnie. Jak wiadomo, w Polsce wybuchła fala arktycznych mrozów, co bardzo utrudnia nam zadanie. Ale pan Buras, wpadł na dość dobry sposób. Zamiast jedno posiłkowego dania obiadowego, rozdajemy ubogim trzy razy dziennie chleb ze smalcem i do tego ogórek kwaszony. Myślimy, że wszyscy są z tego zadowoleni- dopowiada Danuta Urbanek.

 

Ewa Michałowska – Walkiewicz

[email protected]