Kolumna Barska

????????????????????????????????????

W roku obecnym Muzeum Polskie w Rap­perswilu obchodzi 150 rocznicę ustawienia obok zamku Kolumny Barskiej zwanej przez Szwajcarów Kolumną Wolności. Półtorawiekowy pomnik stał się symbolem na­szego Muzeum – oznacza obecność Polaków w „mieście róż” i przypomina, zgodnie z wolą fundatora, o naszej historii.

 W czerwcu planujemy w Muzeum Polskim uroczyste obchody jubileuszowej rocznicy. Dzisiaj sięgnijmy do wspomnień, jak przed 150 laty świętowali Polacy w Rapperswilu odsłonięcie Kolumny. W kolejnych relac­jach przedstawimy dzieje polskiego pom­nika po dzień dzisiejszy.

 Bezpośrednia relacja z uroczystości została zamieszczona w czasopiśmie “Strzecha”, Rocznik I., Zeszyt I, 1868 r. Wydawca: Nakład F.H. Richter, Drukarnia Narodowa W. Maneckiego, Lwów, 1868

Pomnik w Rapperswilu

Minęło właśnie lat sto, jak w mieście Barze na Po­dolu, kilkuset szlachty pod wodzą dzielnych Puławskich zawiązało konfederacyę, aby podnieść oręż przeciwko wrogom rozszarpującym ojczyz­nę. Za małe mieli siły, toż pomimo cudów waleczności, pomimo najwznioślejszego poświęcenia nie zdołali powstrzymać okropnej katastrofy. Wal­czyli jednak do ostatka, i nie tylko Polsce, ale światu całemu świetny zostawili przykład nieznającej granic miłości ojczyzny. Synowie i wnuki konfederatów barskich umieli z tego przykładu korzystać i chlubnie prowadzili dalej rozpoczęta przez nich walkę. Dowodem tego wojny napoleońskie, powstanie listopadowe, nieszczęśliwe po­wstanie w Krakowie w 1846 i w Poznaniu w 1848 roku, wojna przez młodzież bezbronną w roku 1863 z zdumiewającem prowadzona poświęceniem, dowodem tego wreszcie ta cicha nieustanna praca w duchu narodowym, która siły w bojach bezskutecznych zwątlałe pokrzepia i zapał wiecznotrwałej utrzymuje świeżości. 

Chociaż każda mogiła pokrywająca zwłoki poległych za ojczyznę, a mogił takich nie braknie w żadnym najodleglejszym ziemi naszej zakącie jest wymownem świadectwem naszych cierpień, naszego poświęcenia, naszej miłości ojczyzny, toć wiele głosów w kraju i za granicą przemawiało zdawna za postawieniem innego pomnika, który by nieustannie sprawę naszą, zobojętniałej przypominał Europie. Zarazem chciano postawienie takiego pomnika połączyć z uroczystym międzynarodowym obchodem, który by szlachetnie myślącym cudzoziem­com nastręczył sposobność wypowiedzenia swoich zdań i myśli, i posłużył przeto za dowód, ilu i jakich ma Polska przyjaciół pomiędzy mężami, pracującymi dla szczęścia i wolności wszystkich ludów. Myśl ta dojrzała i zamieniła się w czyn, a los i oko­liczności zdarzyły, że pomnik sta­nął na wolnej ziemi Helwecyi, w ojczyźnie Wilhel­ma Tella, krainie szlachetnej a tak gościnnej dla najmłodszego pokolenia na­szej emigracyi.

Muzeum Polskie w Rap­perswilu Foto: http://dzieje.pl

Nad brzegiem jeziora Zuryskiego dwa mia­sta leżą naprzeciw siebie: Zurich i Rapper­swyl. W tem ostatnim jest zamek, nad którego bramą tkwi napis:

Patrzcie zamek opuszczony,

Wymarli rycerze…

Nie trzeba takiej tu obrony –

Wolność sztandar dzierży.

Tuż nad jeziorem, na placu zwanym Linden, na­leżącym do tegoż zamku, Władysław hr. Plater, jeden z najznakomitszych członków naszej emi­gracyi, wzniósł swoim kosztem pomnik w mowie będący. Jest to słup z czarnego marmuru z or­łem polskim na szczycie. Na piedestalu umiesz­czono po jednej stronie herb polski z białego marmuru i napis polski; na innych trzech stronach są napisy w języku łacińskim, francuskim i niemieckim. Wymieniono w napisie następujące główne daty walk polskich o niepodległość:

Konfederacya barska 29

 Lutego 1868.

Konstytucya 3 maja 1794.

Legiony polskie we Włoszech 20 stycznia 1797.

Konfederacya warszawska 28 czerwca 1812.

Wojna o niepodległość 29 listopada 1830.

Powstanie w Krakowie 22 lutego 1846.

Powstanie w Poznaniu 20 marca 1848.

Wojna o niepodległość 22 stycznia 1863

Główny napis, tłumaczący znaczenie pomnika opiewa następnie:

Nieśmiertelny geniusz

POLSKI

Po stuletniej walce

niepokonany jeszcze przemocą

wzywa

na wolnej ziemi Helwecyi

boskiej i ludzkiej

sprawiedliwości.Myśl uroczystego obchodu odsłonięcia pomnika przyjęto życzliwie w kraju i za granicą, ale przyznać trzeba, że tak pomiędzy emigracyą polską w Szwajcaryi i Francyi, jak i u nas dały się słyszeć głosy, mające wiele do zarzucenia tak samej myśli w ogóle jak i jej przeprowadze­niu. We Lwowie i Krakowie zabronione zostały zgromadzenia ludowe, które miały wysłać de­putacje do Raperswylu. Pomimo tego wszystkiego jednak zjazd był niezmiernie liczny. Prócz Polaków z różnych stron kraju, przybyło także wiele znakomitszych cudzoziemców, jak Henryk Martin, profesor Steinbach, profesor Kinkel, Anatol de la Forge, Szwajcarowie Sa­xer, Springli, kilku Węgrów a między tymi jenerał Perczel, kilku Czechów, konsul Stanów zjednoczonych Ameryki północnej, jenerał Rochebrun i wielu innych.

W wilię uroczystości t. j. d. 15 sierpnia odbyło się w Zurychu pod prezydencyą profesora Duchińs­kiego zgromadzenie, na którem ułożono program jutrzejszej uroczystości. Przy tem przemawiało

kilku członków rozmaitych deputacyj, jak niemniej tych, którzy przybyli reprezentować własne przekonanie. Profesor Kinkel w świetnej mowie dowodził, że dopóki Polska nie będzie wyswobodzoną, dopóty zjednoczone Niemcy nie będą mogły stanowić państwa wielkiego i potężnego; poparł go Henryk Martin wskazując Dniepr jako ostateczną Europy granicę, po za którą leży Azya, Mongolia i barbaryzm.

Nazajutrz o godzinie pierwszej z południa wypłynął z Zurychu statek parowy wiozący gości do Rapperswylu, na miejsce uroczystości. Polacy nieśli sztandar z orłem, pogonią, św. Michałem i napisem: “Usque ad finem“- umyślnie przywieziony z Galicyi; wspaniałe dźwięki pieśni “Boże coś Polskę” rozlegały się po jeziorze. Na przeciwnym brzegu stały nieprzeliczone tłumy Szwajcarów, a ze wszystkich prawie okien powiewały chorągwie narodowe, co wszystko dowodziło, jak szczerem i głębokiem współczuciem przejęta jest ludność Szwajcaryi dla naszej sprawy.

Wystrzały działowe zawiadomiły zgromadzoną na brzegu publiczność, że statek już się przybliża. Na to hasło zagrzmiała na statku pieśń “Jeszcze Polska nie zginęła,” a wkrótce potem nastąpiło wylądowanie pod bramą tryumfalną, którą w zatoce postawiono. Tutaj powitał gości komitet urządzający uroczystość, na czele, którego stał czcigodny burmistrz miasta Rapperswylu, poczem wszyscy znowu przy odgłosie pieśni “Boże coś Polskę” ruszyli do hotelu du Cigne (pod łabędziem), gdzie nastąpiło powtórne uroczyste powitanie i przedstawienie przyczem delegaci składali swoje listy wierzytelne; tymi byli pp. Danielewski z Prus zachodnich, Henryk Schmitt ze Lwowa, dr. Kamiński ze Stanisławowa, Jarocki i Majewski z Tarnowa, dr. Teobald Semilski z Kolomyi, p. Elżanowski delegat emigracyi polskiej z Paryża, i wymienieni powyżej cudzoziemcy, tudzież wiele innych osób, które poczytywały sobie za obowiązek wziąść udział w tak wzniosłej międzynarodowej uroczystości. Całe to świetne zgromadzenie ruszylo nakoniec na zamek przy odgłosie muzyki szwajcarskiej. Orszak poprzedzały dwie chorągwie, polska i szwajcarska; dalej postępowało sześć dziewic szwajcarskich w bieli z wstęgami kolorów narodowych polskich, a dalej magistrat miasta Rapperswylu, za nim wreszcie deputacye I goście;  Polacy w pysznych strojach narodowych.

Tłumy ludności, tak miejscowej jaki i z dalszych stron przybyłej, zapełniały ulicę. Gdy orszak przybył na miejsce i mężczyźni uszykowali się w około pomnika, a kobiety na przygotowanej trybunie, Szwajcarowie odśpiewali pieśń niemiecką, ułożoną na nutę ,,Boże coś Polskę”. Donośnemi okrzykami, które ze wszystkich piersi zagrzmiały, powitano ten nowy dowód współczucia. A gdy pieśń przycichła i okrzyki przebrzmialy, dziewice szwajcarskie ściągnęły zasłonę okrywającą pomnik, i ukazała się oczom obecnych ta czarna kolumna z białym orłem – niepokonany stuletnią walką geniusz Polski, wzywający boskiej i ludzkiej sprawiedliwości. Silne i głębokie wrażenie wywolało nowe okrzyki, poczem hr. Wladysław Plater przemówił z mównicy, oddając uroczyście pomnik polski pod opiekę miasta Rapperswylu, a następnie, wyjaśniając dzisiejszy stosunek Polski, znaczenie pomnika wykazał.

Mowa hr. Platera była początkiem długiego szeregu mów, które po niej nastąpiły. Przemawiali tam burmistrz miasta Rapperswylu p. Helbling, p. Henryk Schmitt, Danielewski, Kornel Ujejski, Anatole de la Forge, Saxer, prof. Kinkel. Polacy wykazywali czem jesteśmy, do czego dążymy i czego mamy prawo żądać od świata; cudzoziemcy umacniali ich w nadziejach, upewniali o współczuciu ludów; “Polska nie zginie, nie upadnie mówił pan Saxer z Saint-Gallen – chociaż jej synom odbiorą i język ojczysty; to nie przyczyni się do upadku, bo nie masz siły mnie na świecie, któraby zakazać mogła matce, przemawiać  tym pięknym, pięknym bo ojczystym językiem do swego dziecięcia; nie ma siły na świecie, któraby wydrzeć mogła ze serca, z głębi duszy mowę ojczystą, wyssaną z mlekiem macierzyńskiem. Jest to własność duchowa człowieka, własność, której żadna siła zniweczyć nie może. Dopóki jeden Polak bądź w kraju bądź w obczyźnie żyje, dopóki jedno brzmienie polskie wznosić się będzie do nieba, dopóki jedno tchnienie modlitwy wzniesie się do Pana nad Panów, dopóty Polska nie upadnie, dopóty nie stracą nadziei w jej zmartwychwstanie. I zajaśnieją dla Polski świetne gwiazdy szczęścia i swobody, i zapłoną dla niej świetę ognie, święte płomienie wolności i niepodległości.”

Skończyły się wreszcie przemowy i znowu zabrzmiał chór szwajcarski. Dała się słyszeć pieśń nieniecka na nutę “Jeszcze Polska nie zginęła,” poczem całe zgromadzenie ruszyło w uroczystym pochodzie nad brzegi jeziora do hotelu ,,pod łabędziem,” gdzie przygotowano ucztę. Sala była przyozdobiona sztandarami wszystkich wolnych ludów, polskie chorągwie połączone z szwajcarskiemi na znak, że Polacy zostają chwilowo pod opieką Szwajcaryi. Czterysta pięćdziesiąt osób zasiadło do stołu, każdy pod swoim sztandarem, i zaczęła się uczta przerywana toastami i mowami. Hr. Plater przedłożyl zgromadzeniu list i depesze telegraficzne, odebrane przez komitet urządzający z rozmaitych stron Europy, od mężów, od korporacyi i reprezentacyi. Wzniosłemi przemowami powiększyli blask uroczystości Springli, Dormann, jeneral Perczel, Henryk Martin, konsul amerykański Pedge, profesor Kinkel, Walder, Steinbach, Martwall, wszyscy mniej więcej w tym samym duchu, w jakim przemawiano u stóp pomnika. Jeneral Perczel i konsul amerykański oddawali słuszność Polakom, gotowym zawsze walczyć za wolność jako za idee; pierwszy przypomniał rok 1848, drugi wojnę Ameryki o niepodległość, w której brali udział Kościuszko i Puławski – i obydwa w imieniu swoich narodów przyrzekali rozrzewnionym temi wyrazami wdzięczności Polakom, że Węgry i Ameryka czynny wezmą udział w tej walce, którą Polsce przyjdzie kiedyś stoczyć nad Dnieprem. O godzinie 1szej po północy skończyła się uczta i obecni rozeszli sie, unosząc w sercu jedno z najpiękniejszych wspomnień.

W spokojnem Rapperswylu u znowu nastała cisza, przerywana tylko łoskotem kołowrotu lub odgłosem pracującego uczciwie młota. I kryształowe wody jeziora zurych­skiego po dawnemu szumią, bijąc o wybrzeże, na którym stoi pomnik wzniesiony nieśmiertelnemu geniuszowi Polski. Nasz cel osiągnięty szczęśliwie, bo stało się to, czegośmy pragnęli. Walka konfederacyi barskiej, ta pierwsza walka Polski o wolność, i długi szereg późniejszych na naszych walk i klęsk, uczczone zostały pomnikiem, który, zarazem przypominać ma światu jego obowiązki tak pięknie skreślone przy odsłonięciu pomnika, i przypominać nam obowiązki nasze, abyśmy zapamiętywając to co było, ciągnęli z przeszłości naukę dla przyszłości. Wreszcie obchód ile wzniosły tyle wspaniały rozruszał umysły, a nasze serca, skołatane tylu boleściami, tylu bezskutecznemi walkami, nową zagrzał nadzieją.

Źródło:http://www.nasza-gazetka.com

Muzeum: https://www.muzeum-polskie.org/