Chorwaci zagrają w półfinale z Danią i będą się bili w strefie medalowej, a Biało-Czerwonym pozostała walka o piąte miejsce z Islandią.
Obie drużyny doskonale zdawały sobie sprawę, jaka jest stawka meczu. Wygrany wchodził do półfinału. Remis dawał promocję Chorwatom. W roli faworyta była wskazywana drużyna z Bałkanów. Na papierze rzeczywiście wyglądała mocniej, ale wszystko zawsze weryfikuje boisko. Biało-Czerwonym zawsze trudno grało się z tym rywalem, a ostatnie zwycięstwo odnieśli w 2010 roku w meczu towarzyskim, który był rozgrywany w Warszawie. We wtorek Polacy zagrali kapitalny mecz ze Szwecją i rozbili wicemistrzów olimpijskich 35:25.
Walkę o półfinał zaczęliśmy ze Sławomirem Szmalem w bramce, Jakubem Łucakiem i Adamem Wiśniewskim na skrzydłach, Mariuszem Jurkiewiczem, Krzysztofem Lijewskim i Bartłomiejem Jaszką na rozegraniu, a także z Bartoszem Jureckim na kole. Do obrony wchodzili Piotr Grabarczyk i Piotr Chrapkowski.
Spotkanie rozpoczęło się od zaciętej wymiany gol za gol. Dobrze zaczął w naszej bramce Sławomir Szmal, który w pierwszych minutach obronił karnego egzekwowanego przez swojego klubowego kolegę, Ivana Cupicia. Biało-Czerwoni dobrze bronili, nie popełniali głupich błędów w ataku i po siedmiu minutach prowadzili 5:2. Dwa razy w tym czasie świetnie reagował na skrzydle Adam Wiśniewski, dobijając po obronach Mirko Alilovicia.
W dziesiątej minucie Chorwaci mieli drugiego karnego. Tym razem jednak podszedł Zlatko Horvat i pokonał Szmala. W tym momencie było 6:4 dla Polaków. Biało-Czerwoni zaczęli dobrze i widać było, że są w stanie pokonać w środę zespół Slavko Goluzy. Niestety Chorwaci gonili, karę otrzymał Mariusz Jurkiewicz, a Cupić i Manuel Strlek pokonali “Kasę”, doprowadzając do stanu 6:6.
W 13. minucie nasz zespół miał pierwszy rzut karny w tym spotkaniu. Podszedł do niego Patryk Kuchczyński, ale nie dał się zaskoczyć bramkarz Vive Targów Kielce, Venio Losert. Po pierwszym kwadransie gry był remis 7:7. W 16. minucie Chorwaci pierwszy raz wyszli na prowadzenie w tym meczu. Michał Jurecki źle podał w ataku, piłkę przejęli rywale, a Domagoj Duvnjak był bezbłędny w kontrze.
Dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy rezultat nadal był wyrównany (9:9). Chorwaci na chwilę objęli prowadzenie, ale po golach Bartłomieja Jaszki, Patryka Kuchczyńskiego i Michała Jureckiego zrobiło się 12:10 dla drużyny Michaela Bieglera. W 25. minucie Kuchczyński podszedł do drugiego karnego i tym razem już był skuteczny.
W 26. minucie przewaga naszego zespołu urosła do trzech goli. Chorwaci mieli problem z przebiciem się przez naszą defensywę, Piotr Chrapkowski wykorzystał kontrę i było 14:11. Slavko Goluza poprosił o czas, bo nie tak sobie wyobrażał grę swojego zespołu. Od razu po czasie jego podopieczni zdobyli dwa gole. Ciągle jednak prowadzili Polacy. Chorwaci mieli swoje szanse na wyrównanie, ale w ataku koszmarnie grał Denis Buntić, a potem na domiar złego dla rywali, złapał dwuminutową karę. Biało-Czerwoni nie wykorzystali gry w przewadze.
W końcówce obie drużyny zdobyły jeszcze po bramce i na przerwę nasz zespół schodził z jednobramkowym prowadzeniem 15:14. To była bardzo dobra połowa w wykonaniu naszego zespołu, który był nieznacznie bliżej półfinału niż brązowi medaliści mistrzostw świata.
Druga część spotkania rozpoczęła się od dwóch trafień Manuela Strleka, dzięki którym Chorwaci objęli prowadzenie 16:15. Po niespełna dwóch minutach rywale ze stanu 14:15 wyszli na 17:15. Michael Bielger od razu poprosił o czas. Niestety faul, który kwalifikował się na dwuminutową karę, popełnił Chrapkowski, a Chorwaci na raty pokonali Szmala i prowadzili 18:15 – pierwszy raz tak wysoko w tym spotkaniu.
Po chwili jeszcze wyżej, bo na 19:15 trafił z drugiej linii Marko Kopljar. Poważnie wyglądającej kontuzji nabawił się również Jakub Łucak, który został uderzony łokciem w głowę przez Piotra Grabarczyka. Doszło do małego skandalu, ponieważ sztab medyczny reprezentacji Polski wzwywał służby ratownicze, a dwóch sanitariuszy zamiast szybko pospieszyć z pomocą, powolnym krokiem zmierzało w stronę naszego skrzydłowego. Oczywiście zebrali oni głośną, zasłużoną porcję gwizdów za swoją opieszałość.
Nasz zespół miał problem ze zdobywaniem goli. Pierwszego rzucił dopiero w 37. minucie Michał Jurecki. W 43. minucie zespół z Bałkanów prowadził już różnicą pięciu goli (23:18). Kwadrans przed końcem meczu było podobnie. Polacy przebudzili się, gdy Kopljar otrzymał dwuminutową karę. Wówczas najpierw Lijewski, a potem Kuchczyński wpisali się na listę strzelców i zniwelowali nieco straty do rywali (21:24).
Rywale mieli szansę na kontrę, jednak zmarnował ją Buntić, podając prosto w ręce Lijewskiego. W kolejnej akcji świetnie zachował się Bartłomiej Jaszka, trafił na 22:24 i ciągle liczyliśmy się w walce o zwycięstwo, ponieważ po chwili Biało-Czerwoni znowu mieli piłkę w ataku. Niestety zgubił ją Michał Jurecki, a Zlatko Horvat wykorzystał kontrę. Osiem minut przed końcem nasza reprezentacja przegrywała różnicą trzech goli (23:26). Wszystko było jeszcze możliwe. Lijewski trafił, zmniejszając straty. Momentalnie odpowiedział Kopljar.
Chorwaci grali agresywnie w obronie, często przekraczali przepisy gry, za co łapali dwuminutowe kary. Podobny los spotkał Igora Voriego i pojawiła się okazja, aby odrobić choć część strat. Zamiast tego Domagoj Duvnjak pięć minut przed końcem zdobył swoją siódmą bramkę w tym meczu i powiększył przewagę Chorwatów znów do czterech goli.
Trzy minuty przed końcem meczu nadzieję jeszcze podtrzymał Michał Jurecki, trafiając na 26:29. Trzeba by było jednak zagrać drugą taką samą końcówkę jak z Białorusią i zbodyć jeszcze cztery bramki, bo remis premiował do półfinału Chorwatów. Nadzieje rozwiał Damir Bicanić. Polacy szybko próbowali wznowić grę, ale zgubili piłkę w ataku. Szmal obronił jeszcze karnego, nie dając rywalom powiększyć przewagi, ale było już za późno, aby myśleć o korzystnym dla nas wyniku. W tym zaciętym, pełnym emocji spotkaniu przegraliśmy 28:31.
Polska – Chorwacja 28:31 (15:14)
Sędziowali: Vaclav Horacek i Jiri Novotny (Czechy)
Polska: Sławomir Szmal, Piotr Wyszomirski – Michał Jurecki (6), Krzysztof Lijewski (6), Bartosz Jurecki (4), Bartłomiej Jaszka (4), Patryk Kuchczyński (3), Adam Wiśniewski (2), Piotr Chrapkowski (2), Jakub Łucak (1), Mariusz Jurkiewicz, Piotr Grabarczyk, Kamil Syprzak, Michał Kubisztal.
Chorwacja: Mirko Alilović, Venio Losert – Domagoj Duvnjak (7), Manuel Strlek (6), Zlatko Horvat (6), Damir Bicanić (5), Marko Kopljar (4), Ivan Cupić (3), Ivan Slisković (1), Igor Vori, Jakov Gojun, Denis Buntić, Zeljko Musa, Josip Valcić.
Źródło: Eurosport Polska
Zdjęcia: Yahoo Sports/AFP