Jakiś czas temu pisałem zapowiedź tego spotkania i obiecywałem w nim dużo emocji, nie zdawałem sobie jednak sprawy, że tych emocji będzie aż tak wiele. Mecz zakończył się wynikiem 38:35 dla gospodarzy.
Pierwsza kwarta wydawała się pokazem siły obu drużyn. W pierwszych driveach punktowały najpierw Kozły po straconej próbie Lakers. Gospodarze szybko odwdzięczyli się przyłożeniem Przemysława Banata, do którego podał rozgrywający Jamar Dials. Pod koniec kwarty defensywa Jeziorowców nie sprostała zadaniu zatrzymania Kozłów i goście zakończyli pierwszą część spotkania wynikiem 7:14.
Druga kwarta nie przyniosła żadnych punktów dla obu ekip. Zakończyła się za to poważnymi kontuzjami po stronie gości. Z wynikiem 7:14 zawodnicy udali się do szatni na przerwę w meczu.
Trzecia kwarta była zdecydowanie najgorsza w wykonaniu Jeziorowców. Pomimo osłabień w drużynie Kozły skutecznie powstrzymywały nasze ataki a nasza obrona raz dała się pokonać biegiem rozgrywającego. Koniec tej części z wynikiem 7:21 dla gości.
Czwarta kwarta to piękny przykład, że w tym sporcie wszystko jest możliwe. Trener Jamar doskonale o tym wiedział i pomimo kolejnych punktów dla Poznania udowodnił, że wszystko się może zdarzyć.
Gdy na tablicy widniał wynik 7:28, ofensywa Lakers ruszyła jak w transie do boju. Pierwsze przyłożenie zdobył, po jak zwykle silnym biegu, Kamil Polski. Niestety podwyższenie nieudane. Po wspaniałej grze defensywy z Olsztyna Poznanianie znów tracą piłkę, co wykorzystuje świetnie Jamar Dials podając do Gołackiego, który rekompensuje nieudane podwyższenie przyłożeniem. Trener decyduje się na podwyższenie za dwa punkty, co szybko się opłaca.
Osobiście melduje się w polu punktowym zdobywając kolejne 2 punkty. Pozostaje niecała minuta do końca spotkania. Lakers wykopują footballówkę i robią to bardzo blisko, myląc tym przeciwnika i odzyskując jard znów dla naszej ofensywy. To zagranie pozwoliło nam znów przejść do ataku, Jeziorowcy nie mieli w planach zmarnować. w ostatnich sekundach Lakers zdobywają przyłożenie biegiem Jamara Dialsa i podwyższeniem Piotra Gołackiego ustawiając wynik na 28:28. W międzyczasie mieliśmy jeszcze okazję wygrać w regulaminowym czasie, jednak Piotr Gołacki nie zdołał wykopać piłki za 3 punkty, po nieudanym snapie i nieopanowaniu piłki przez podtrzymującego.
W ten sposób mamy rzadko spotykaną okazję na dogrywkę, która w tym sporcie zdarza się bardzo żadko. W Footballu Amerykańskim dogrywka polega na grze obu drużyn z 25 jarda, Ta z drużyn która w dwóch drivach, obu ofensyw uzyska większą ilość punktów. I w ten sposób po pierwszych dwuch driveach zarówno Kozły jak i Jeziorowcy uzyskali po 7 punktów. Gdy Poznaniacy znów ruszyli do ataku, nasza obrona była na to gotowa. Wyboniła ten atak i pozwoliła grać swojej formacji ofensywnej. Po udanym biegu Jamara uzyskujemy pierwszą prubę. Drugi bieg nieudany i szkoleniowiec postanawia dać szanę zdobycia punktów decydujących naszemu kopaczowi, Piotrowi Gołackiemu który tym razem świetnie trafia w footbalówkę i zdobywa 3 punkty ustalające wynik meczu na 38:35. Niesamowita euforia zapanowała zarówno na boisku jak i na trybunach. Był to wspaniały mecz, bardzo fizyczny dla zawodników i emocjonujący dla kibiców.
“To był dobry mecz, drużyna zagrała świetnie. Konsekwentnie do samego końca wszyscy byli skupieni i to się opłaciło. Na końcu nasz kopacz zakończył robotę” podsumowuje trener Jamar Dials. W tabeli nie udało się niestety wyprzedzić Kozłów, obie drużyny mają po 4 duże pukty ale bilans straconych punktów jest jednak na korzyść Poznania. Następny mecz za tydzień również w Olsztynie, gdzie będziemy mogli zrewanżować się Rekinom z Warszawy.