Obama wywiedziony na afgańskie manowce?

Pasażerowie trzeciego, opóźnionego samolotu, opanowali Arabów-napastników. Zamiast pozwolić im wylądować, samolot ich został strzelony nad Pensylwanią, tak, że jedno skrzydło i jeden z dwóch motorów był oddalony od kadłubu i drugiego motoru o kilka mil. Powodem zestrzelenia, według tej wersji, była konieczność niedopuszczenia do kompromitujących zeznań Arabów i publicznego ogłoszenia faktycznych szczegółów ich akcji.

 

Prezydent Obama powiedział na konferencji prasowej 24 marca 2009, że po „ostrożnej ocenie sytuacji” wydał rozkaz silniejszej interwencji sił USA w Afganistanie. Tego samego dnia przed swoim samobójstwem, wojskowy Afgan, zastrzelił dwóch żołnierzy USA i zranił trzeciego. Talibani zniszczyli tego dnia meczet pełen setek ludzi, z których 50 było zabitych.

 

Jessica Tuchman Mathews, prezes pokojowej organizacji „Carnegiie Endowment for International Peace” napisała na temat Afganistanu, w „Carnegie Report” w styczniu 2009, że „Jedyną słuszną akcją dla zatrzymania impetu Talibanów, jest ewakuacja obcych wojsk, których obecność jest głównym powodem walki Talibanów.” Niestety prezydent Obama nie zażądał oceny sytuacji od wywiadu USA, prawdopodobnie w obawie, że taka ocena byłaby mu „nie wygodna,” i powtórzyłaby ocenę wcześniejszą, że inwazje i okupacje nie poprawiają bezpieczeństwa USA, ale zawsze powodują wzrost liczby terrorystów.

 

Prezydent Obama powtarza jako cel wojsk pacyfikacyjnych USA „szkolenie Afganów,” oraz staranie się o poparcie międzynarodowe Iranu, Rosji, Indii i Chin, ponieważ państwa te powinny „chcieć poprawy bezpieczeństwa w tym regionie,” dzięki dodatkowym posiłkom z USA i NATO. Obama spodziewa się, że po latach pacyfikacji, może uda się znaleźć jakieś polityczne rozwiązanie problemu pokoju w Azji Środkowej, gdzie niestety czas pracuje przeciwko USA, bez względu na to ile potyczek i bitew wygrają wojska USA i NATO, tak jak było w Wietnamie.

 

Generał Douglas MacArthur powiedział w 1961 roku, że „ktokolwiek chce posyłać siły lądowe USA do Azji, powinien być poddany badaniom psychiatrycznym.” Wówczas prezydent Kennedy odpowiadał na sugestie posyłania dodatkowych wojsk do Wietnamu, żeby wnioskodawcy naprzód przekonali o tym generała MacArthur’a.


Obecnie po ośmiu latach rządów neokonserwatystów-syjonistów pod prezydentem Bush’em i wiceprezydentem Dick’iem Chenney’em, prezydent Obama czyni tak, jak tego chce lobby Izraela i przemysł zbrojeniowy, co jest zawodem dla wielu Amerykanów. Obama pewnie wie że opozycja prezydenta Kennedy’iego, przeciwko posiadaniu broni nuklearnych przez Izrael, kosztowała go życie, według książki Jim’a Douglass’a pod tytułem „JFK i słowa nie-do-wymawiania,” („JFK and the Unspeakable”).

 

Ciekawe jest, że profesor Martin van Creveld z Hebrew University w Jerozolimie, znany z pogróżek zniszczenia izraelskimi bombami nuklearnymi stolic europejskich z Rzymem na czele, w razie przegrania wojny Żydów z Arabami, teraz jest niezadowolony z wyników wojny prowadzonej przez Bush’a „dla dobra Izraela” i pisze, że Bush „prowadził najgłupszą wojnę od dziewiątego roku przed Chrystusem, kiedy cesarz Augustus posłał legiony na stracenie, do walki przeciwko Germanom.”

 

Cytuje to Ray McGovern, wieloletni analityk informacji z wywiadu CIA, w artykule pod symbolicznym tytułem: „Witam do Wietnamu, Panie Prezydencie” opublikowanym 29 marca, 2009,  przez Antiwar.com. W tym samym piśmie internetowym jest artykuł Allen’a Book’a o nowej strategii prezydenta Obamy w „Af-Pak” czyli w Afganistanie i w Pakistanie, pod tytułem „Rozkojarzona Operacja” („Operation Incoherence”). Książki te i artykuł Ray’a McGovern’a potwierdzają, że prezydent Obama, niestety został wywiedziony na afgańskie manowce.

 

WWW.pogonowski.com