Organizatorzy Rajdu Polski odpierają zarzuty Roberta Kubicy

 

Najsłynniejszy polski kierowca nie był zadowolony przede wszystkim z funkcjonowania parku maszyn i zabezpieczenia medycznego. Dyrektor Rajdu Polski Tomasz Bartoś odpiera te zarzuty.

          Oczywiście, że mamy dużo tematów do przemyśleń, zwłaszcza jeśli chodzi o park maszyn. Jednak część uwag kierowanych do nas jest nieprawdziwa. Przykro nam, gdy zawodnik formatu Roberta Kubicy ma takie zdanie o naszej imprezie, ale jest to zdanie niesprawiedliwe – mówi dyrektor Bartoś.

 Problemy organizatorów zaczęły się, zanim jeszcze rajd wystartował. Ciągłe opady deszczu sprawiły, że trasy oesów stały się ledwo przejezdne. Pojawiały się wątpliwości, czy rajd dojdzie do

skutku, ale ostatecznie skrócono część odcinków, a inne wyrównano. Robert Kubica wyraził wątpliwości, czy w takich warunkach pomoc medyczna mogłaby dotrzeć do ewentualnych poszkodowanych.

 – Najpierw trzeba pomyśleć o bezpieczeństwie. W warunkach, jakie mieliśmy w czwartek na zapoznaniu z trasą, karetka nie byłaby w stanie przejechać stu metrów. Jeśli kibic by zasłabł na drugim kilometrze odcinka, to ja mogę założyć się o wszystko, że karetka by tam nie dojechała. Usłyszałem jednak odpowiedź, że są helikoptery. Tak organizator nas uspokoił – denerwował się Kubica.

 Okazuje się, że helikopter nie był jedyną opcją na wypadek interwencji medycznej.

 – Na każdym odcinku specjalnym znajdowała się karetka terenowa, na bazie samochodów terenowych. Gwarantuję, że te karetki mogły dojechać w każde miejsce, pomagały nawet ściągać samochody z pobocza. Oprócz tego do dyspozycji były duże wozy ratownicze. Bezpieczeństwo zawsze jest dla nas najważniejsze i byliśmy pod tym względem dobrze przygotowani – argumentuje dyrektor Rajdu Polski Tomasz Bartoś.

 Nieco mniej argumentów organizatorzy mają w obronie parku serwisowego, który w dużej części znajdował się na podmokłym, błotnistym terenie.

 – Wstydzę, kiedy przyjeżdżają tu zespoły z Europy i stawiamy je w bagnie. Przed rajdem przekonuje się ich, że park serwisowy jest na twardym podłożu, bo byli tutaj w 2009 roku i sytuacja wyglądała tak samo. Umówmy się, że byłoby łatwiej dla wszystkich, dla mechaników, zespołów, załóg i kibiców, ale dobry biznes zrobili ci, którzy sprzedają gumiaki w Mikołajkach, także przynajmniej ktoś będzie zadowolony – ironizował Kubica.

 Co na to dyrektor Rajdu Polski?

 – Część parku serwisowego była na twardym terenie, na parkingu hotelowym. Ale ze względu na kibiców chcieliśmy największe teamy ustawić w otwartym terenie, żeby był do nich łatwy dostęp. Teren był przygotowany do odprowadzenie wody na miarę środków, którymi dysponujemy. Ale nie spodziewaliśmy się aż takich opadów – mówi Tomasz Bartoś.

 Rajd Polski od dawna zabiega, by FIA włączyła go do kalendarza rajdowych mistrzostw świata WRC. By tak się stało, niedociągnięcia muszą być usunięte.

         Mamy dużo tematów do przemyśleń, zwłaszcza jeśli chodzi o park serwisowy. Takie sytuacje z pogodą zdarzają się jednak na szutrowych rajdach w całej Europie i nie na wszystko można się przygotować. Cieszymy się jednak, że dzięki zaangażowaniu wielu osób rajd został przeprowadzony sprawnie i bez opóźnień – kończy dyrektor Tomasz Bartoś.

 Źródło: Eurosport.pl