Tomasz Adamek, Bogdan Wegrzynek i Andrzej Gołota
Pierwszym polskim wojownikiem nie był jednak Andrzej Gołota, był nim młody kick-bokser, bokser i karateka – Marek Piotrowski, któremu poświęciłem jeden z artykułów. Marek „The Punisher” Piotrowski pierwszy pojawił się pod „skrzydłami” Sama Colony i zmiatał z ringu najlepszych wojowników. Polonia tłumnie przychodziła na mistrzowskie pojedynki polskiego fightera śpiewając “Mazurka Dąbrowskiego”.
Kiedy Andrzej Gołota pojawił się w Chicago nie miał lekkiego życia. Musiał zmagać się z emigracyjnymi przepisami i problemami, jak każdy z nowo przybyłych. Musiał zarabiać na chleb, no i oczywiście na treningi. Walki Andrzeja Gołoty od pierwszego starcia nabierały rozpędu. Bokser nie miał za przeciwników zawodników z ujemnymi bilansami lub ściągniętych z ulicy pseudo fighterów. Andrzej Gołota po prostu walczył, a do ringu stawał zawsze jako polski wojownik.
Trzeba pamiętać również, że Andrzej podczas swojej zawodowej kariery wielokrotnie miał poważne problemy ze zdrowiem. Moim zdaniem przebyte operacje i wypadki, w których brał udział, miały duży wpływ na jego karierę. Kiedyś w rozmowie z Samem Colona [trener Gołoty] dowiedziałem się, że Andrzej, na skutek jednej z operacji, ma poważne problemy z lewym prostym. Trener nie raz widział łzy w oczach naszego wojownika.
Pamiętam jak z Jurkiem Kulejem i Andrzejem Kostyrą jechaliśmy do Atlantic City, gdzie Andrzej miał walczyć z Michaelem Grantem. Na drodze z Nowego Jorku minęliśmy przynajmniej sześć potężnych billboardów z Andrzejem Gołotą. Taki jest nasz Andrzej – potrafi wyzwalać pozytywne reakcje. On sam zapracował sobie na sukces i markę, której tak naprawdę nikt mu nie odbierze. Kiedy mówi się o dziesięciu najlepszych pojedynkach zawodowego boksu wymienia się walki Andrzeja Gołoty z Riddickiem Bowe.
Niektórzy z Was powiedzą, że Tomasz Adamek to mistrz, bo wygrał z Andrzejem Gołotą. Adamek na pewno pamięta swoje pierwsze kroki w Chicago.
W wietrznym mieście pomagał mu sam Gołota i jego trener, Sam Colona, przygotowując go do walki o mistrzostwo świata z Briksem w United Center. To również sponsorzy zaprzyjaźnieni z Andrzejem Gołotą wsparli amerykańską karierę górala. Andrzej Gołota zdawał sobie sprawę z możliwości Tomasza Adamka, ponieważ razem sparowali ze sobą w Windy City.
Określając walkę Gołota – Adamek “walką stulecia” przesadzamy. Zastanawiam się co będą pisać dziennikarze, kiedy Adamek mając – czego mu życzę – trzy pasy mistrzowskie będzie walczył o kolejne tytuły w swojej kategorii wagowej. Czy wtedy to będzie “pojedynek wieczoru”? Tak czy owak, zainteresowanie pojedynkiem jak i sama oglądalność walki, świadczyć może o tym, że Andrzej Gołota zrobił naprawdę świetną robotę.
Pisząc o Andrzeju Gołocie życzę również Tomkowi wielu sukcesów na zawodowym ringu. Tomasz Adamek ma świetnego trenera, Andrzeja Gmitruka, do którego z całym szacunkiem odnosi się Gołota, ale należy pamiętać, że to dopiero początek zawodowej kariery górala z Gilowic.
Bogdan Węgrzynek