Kompromitacja nastąpiła tyleż niespodziewanie dla samych zainteresowanych – co nie w porę jakby – bo w czasie kampanii wyborczej. Otóż wyrokiem Sądu Okręgowego a nawet Apelacyjnego w Warszawie, w sposób ostateczny i nieodwołalny, publiczności polskiej oznajmiono co następuje:
1. Marszałek Sejmu w osobie pana Bronisława Komorowskiego oraz jego partia nigdy nie proponowały ani nie popierały projektu prywatyzacji służby zdrowia w Polsce.
2. pan prezes PiS-u, Jarosław Kaczyński oraz cały PiS, posłowie tego ugrupowania, przez cztery ubiegłe lata walczyli z wirtualną zaiste rzeczywistością, czyli z czymś czego nigdy nie było, bo przecież, jak to bezspornie ustalił sąd Okręgowy w Warszawie, nikt nigdy z ugrupowania PO prywatyzacji służby zdrowia nie proponował, nie popierał, nie planował ani nie zamierzał nawet czegoś takiego czynić.
Z tego, co ogłoszono powyżej, wnioski nasuwają się same.
Otóż i one:
1. Skoro opozycja walczyła z czymś czego nie było na sejmowej wokandzie, oznacza jedynie, że wszyscy, którzy z tym występowali, byli albo nie całkiem trzeźwi, albo nie rozpoznawali rzeczywistości z innego powodu, albo tkwiąc głęboko w jakimś przepastnym błędzie nie pojmowali co się do nich mówi.
2. Tym dziwniejsze jest, że w tej sytuacji ugrupowanie pozostające przy władzy nie uczyniło nic, aby sytuację wtedy wyjaśnić; z analizy dokumentów sejmowych wynika wręcz, że cała ta dyskusja przeciągała się ponad miarę, ponieważ posłowie reprezentujący partię rządzącą bronili jakiegoś projektu, o którym tylko dzięki roztropności Wysokiego Sądu, dowiedzieliśmy się, że go wcale nie było.
3. Skoro obie strony sporu i nie tylko one, uczestniczyły przez 4 lata w zorganizowanej farsie, udając, że o coś zabiegają, że o coś się spierają i że wszystko to dla dobra i w celu rozwiązania problemów służby zdrowia w Polsce, oznacza to, że mamy do czynienia ze zorganizowanym skokiem na sejmową kasę, a uczestnicy owych pozornych sporów, wyłudzili z państwowej kasy dużą ilość pieniędzy, pozorując działalność w nieistniejącej sprawie.
Ciąg dalszy powinien być następujący:
1. Tuż po wyborach Sejm powoła komisję śledczą do spraw zbadania afery, znanej pod przykrywką jako „Prywatyzacja służby zdrowia”, w celu wyjaśnienia okoliczności, jej uczestników, beneficjentów, tj. osób które zaangażowały się w tę walkę pozorów oraz rozliczenia winnych;
2. Na przewodniczącego komisji proponuję powołać posła referenta projektu nieistniejącej ustawy o „prywatyzacji służby zdrowia w Polsce”, pismo sejmowe…
3. Do komisji na zasadzie retorsji oraz dla zapewnienia sprawności obrad, nie powinni zostać dopuszczeni posłowie PiS-u ani koła poselskiego Polska XXI Plus.
4. W celu ułatwienia pracy komisji specjalną uchwałą sejmu na konsultantów i ekspertów komisji d/s domniemanej „prywatyzacji służby zdrowia” należy powołać sędziów – Matlak i Trębską.
5. Komisja d/s wyjaśnienia afery „prywatyzacja służby zdrowia w Polsce” otrzymuje specjalne pełnomocnictwa do zniszczenia wszelkich dokumentów sejmowych, jakie kiedykolwiek sporządzono w tej sprawie w czasie trwania afery.
Aby sprawę ostatecznie zakończyć a nawet o niej zapomnieć, wnioskuję o rozwiązanie a nie skrócenie tej kadencji Sejmu, bez jakichkolwiek odpraw dla wszystkich posłów i to wstecz od początku kadencji; należy także nakazać zwrot apanaży pobranych w tym czasie z kasy sejmowej.
W obliczu przedstawionej sytuacji odpowiedzialność organów konstytucyjnych państwa, w tym marszałka sejmu, została chyba jednoznacznie określona i dowiedziona, a Trybunał Stanu nie będzie mieć wątpliwości co do nieuchronnego rozstrzygnięcia.