
Ten niespełna trzydziestoletni absolwent psychologii na uniwersytecie w Jacksonville na Florydzie inklinacje muzyczne objawiał bardzo wcześnie.
Jak wielkim talentem były te zainteresowania poparte, wyszło na jaw w młodzieńczym muzykowaniu, zdradzającym fascynacje i Muddy Watersem i Albertem Kingiem, a również i Fabolous Thunderbirds. Spowodowały one zaproszenie Dave’a Herrero do Austin w Teksasie.
W tej muzycznej stolicy south-westu Dave wtapia się natychmiast w grono najlepszych, jak: Charlie Sexton, Marcia Ball, Seth Walker, Gary Clark Jr., Matt Powell, The Keller Bros., Nick Curran, Lazy Laster i inni…
W Austin występuje jako gitarzysta legendarnego zespołu z Houston – Archie Bell and the Drells. Tworzy również zespół, który otwiera koncerty Archie Bella.
Będąc jednym z filarów sceny muzycznej Austin powołuje tam do życia również „The Blues Society of Austin”.
Podsumujmy krótko: w ciągu zaledwie kilku lat Dave Herrero wyrósł na wirtuoza gitary, znakomitego wokalistę, kompozytora, basistę i perkusistę, w tym również na działacza społecznego.
Każdy prawdziwie ambitny twórca posiada nieodpartą chęć równania do najlepszych.
Z tego powodu, w 2004 roku Dave Herrero przybywa do Chicago – the World Capital of the Blues.
Chicago muzyczne to, jak wiadomo, Austin pomnożone przez 10, poza tym w chicagowskim bluesie prym wiodą czarni twórcy tego gatunku, ale i tu osobowość Dave’a Herrero wpisuje się perfekcyjnie.
Koncertuje i jamuje z najlepszymi.
W spółce ze swoim bratem, którą znamy tu jako „the Hero Brothers”, tworzy oprawę muzyczną do programów Oprhy Winfrey, zdobywając nominacje do nagród Emmy.
Wzbogaca muzycznie również takie programy, jak Tyry Banks i TMZ.
Niezwykle odświeżająco wypada jego współpraca z artystami muzyki rapowej.
Szczęśliwie na stronie internetowej Dave’a – www.daveherrero.com
– możemy jej (przed kupieniem – trzeba ją mieć!), wysłuchać w całości.
W surowej prostocie, klasycznym brzmieniu, wycyzelowanym przez użycie unikatowego sprzętu i instrumentów, Dave Herrero dzieli się z nami (utwór za utworem) bólem, ekstazą, wyznaniem…
Dawno już nie wysłuchałem całego albumu z takim zainteresowaniem.
Oparte na klasyce kompozycje, podane są przez Dave’a tak przekonywująco, że mamy wrażenie ujrzenia tęczy po deszczu…
Po prostu – piękno.