Plotki płotki i GRUBE RYBY

Prezydenci Polski

Pan Andrzej Szkoda, redaktor naczelny Internetowego Radia Polonii Świata, wydawca „Plotek…” i przeor Mazowsza Suwerennego Orderu św. Stanisława, przekazał mi ksera interesujących dokumentów Rządu Londyńskiego z Biblioteki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Uczynił to przeczytawszy w „Plotkach…” mój felieton pt. „Szalony pomysł Jerzego Giedroycia”. Tytuł odnosił się do tego, że na początku Powstania Warszawskiego w sierpniu 1944 roku Giedroyć wezwał generała Kazimierza Sosnkowskiego przebywającego wówczas we Włoszech do przelotu do Polski i skoczenia ze spadochronem na teren Powstania. Był to absurd, ale Giedroyć wierzył w jego skuteczność do końca życia. Pod koniec felietonu pisałem też, że Giedroyć nie chciał uznać III Rzeczypospolitej powstałej po Wielkiej Transformacji w latach 1989-90, twierdząc, że jest to PRL-bis. Przeor Orderu na Mazowszu jest osobą świecką, podobnie jak sam Order, ale Wielkim Mistrzem Orderu jest pan Juliusz Nowina-Sokolnicki, który 22 września 1971 roku, będąc ministrem Rządu Londyńskiego, został mianowany przez ówczesnego prezydenta RP na uchodźstwie, Augusta Zaleskiego, swoim następcą po jego (Zaleskiego) śmierci.

 

Prezydenci Polski

Ta nastąpiła 6 kwietnia 1972 roku i Juliusz  Nowina Sokolnicki został zaprzysiężony jako prezydent RP na uchodźstwie. Podkreślmy jednak to, co oczywiste: od 5 lipca 1945 roku, kiedy USA i Wielka Brytania uznały Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej w Warszawie, Rząd Londyński, uznawany przez cały „aliancki” i neutralny świat w czasie wojny, stracił ten status, ponieważ – z nielicznymi wyjątkami – już CAŁY świat uznał rząd w Warszawie.

  

Juliusz  Nowina Sokolnicki

Wśród materiałów przekazanych mi przez redaktora Szkodę – tu powiedzmy, że dokumentacja na temat Rządu Londyńskiego znalazła się w Toruniu dzięki J. Nowinie-Sokolnickiemu – był także tekst wykładu profesora dr hab. Jacka M. Majchrowskiego z Uniwersytetu Jagiellońskiego na temat sukcesji prezydenckiej na obczyźnie. Wykład został wygłoszony 8 maja 1999 roku na zjeździe Bractwa Orderu Świętego Stanisława w Krakowie w obecności Wielkiego Mistrza Nowiny-Sokolnickiego, do którego profesor Majchrowski zwrócił się słowami „Panie Prezydencie”.

Mówił profesor: „Zacznijmy od historii, od momentu, kiedy prezydent Ignacy Mościcki wraz z rządem [we wrześnio 1939 roku] opuścił terytorium Polski. Od tego momentu, mamy do czynienia z zupełnie innym sposobem sprawowania urzędu Prezydenta RP. Władze polskie znalazły się na emigracji a więc poza terytorium, którym rządzą.
I z tym zaczęła się wiązać cała gama problemów.
W momencie opuszczenia granic przez Mościckiego a następnie internowania go [w Rumunii] zaszła konieczność wyznaczenia następcy. Zastosowany został wówczas przepis Konstytucji Kwietniowej [„piłsudczykowskiej”, z 23 kwietnia 1935 roku, Marszałek zaś zmarł 12 maja tego samego roku]. Przepis, który w momencie jej uchwalania był bardzo krytykowany. Natomiast praktyka pokazywała zupełnie co innego – to. że ten przepis mówiący o wyznaczaniu następcy przez urzędującego prezydenta okazał się w zasadzie zbawienny, ponieważ
w ten sposób można było kontynuować działalność Polski suwerennej. Prezydent Mościcki, 27 września 1939 roku, mianował swym następcą Władysława Raczkiewicza, przedwojennego marszałka senatu…Raczkiewicz zmarł w roku 1947, mianowawszy uprzednio prezydentem RP Augusta Zaleskiego, przedwojennego i emigracyjnego ministra spraw zagranicznych”.

A teraz dalszy ciąg tej sprawy już w mojej wersji, ale opartej zarówno na wykładzie profesora Majchrowskiego jak i na innych dokumentach przekazanych mi przez Andrzeja Szkodę. Jesteśmy w roku 1947, kiedy prezydenturę obejmuje August Zaleski. Jest prezydentem bardzo długo na następującej zasadzie. W Konstytucji Kwietniowej istniał zapis głoszący: „W razie wojny okres urzędowania Prezydenta Rzeczypospolitej przedłuża się do upływu trzech miesięcy od zawarcia pokoju”. Ponieważ w okresie powojennym żadnego traktatu pokojowego nigdy z Niemcami jako całością nie zawarto, August Zaleski był Prezydentem RP na uchodźstwie od 1947 do 1972 roku, kiedy zmarł.
Ale 22 września 1971 roku mianował ministra swego rządu, Juliusza Nowinę-Sokolnickiego, swoim następcą jako Prezydenta RP na uchodźstwie.

W Londynie zaś, po jego zaprzysiężeniu, został zaprzysiężony, oddzielnie oczywiście, jego rywal, Stanisław Ostrowski. Ostrowski rozpoczął jak gdyby, „nową linię” prezydentów RP na uchodźstwie, która zakończyła się na Ryszardzie Kaczorowskim.
Nadszedł rok 1988. „W powietrzu” wisiały zmiany. J. Nowina-Sokolnicki związał się z księdzem Henrykiem Jankowskim, który został…ministrem stanu w Rządzie Londyńskim kontrolowanym przez niego (tak było!).

Na początku tego samego, tj. 1988, roku (wciąż istnieje PRL) J. Nowina-Sokolnicki przyznaje Lechowi Wałęsie jako przewodniczącemu „Solidarności” wysoki order polski, do czego, na gruncie emigracji, jest uprawniony. Order ten Wałęsa przyjmuje a dekoruje go nim ksiądz Jankowski właśnie. 2 lutego 1988 Komisja Zakładowa „Solidarności” w Stoczni Gdańskiej wysyła do J. Nowiny-Sokolnickiego list dziękczynny za order, który określiła jako „Krzyż Polonia Restituta”. A w momencie gdy zbliża się data wyborów prezydenckich w Polsce wyznaczonych na 25 listopada 1990 roku, J. Nowina Sokolnicki, w dniu 11 listopada (czyli w przedwojenne Święto Narodowe) wydaje Akt Przekazania Suwerennej Władzy. W nim zaś „mianuje prawnym następcą na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej osobę, która zostanie legalnie na ten urząd wybrana w wyborach powszechnych”. Wydaje się więc, że stosunki Wałęsa-J. Nowina-Sokolnicki są tak dobre, iż to ten ostatni otrzyma tytuł „ostatniego Prezydenta RP na uchodźstwie”. Tak się jednak nie dzieje a „wyścig” do tego tytułu wygrywa Ryszard Kaczorowski mimo że jego obóz czeka do momentu, kto zostanie wybrany. Dopiero w zależności od tego, kto wybrany został, miano się zdecydować na przekazanie władzy.

J. Nowina-Sokolnicki kwestionuje też fakt, iż przekazanie władzy istotnie nastąpiło. Argumentuje on, że Lech Wałęsa zaprzysiężony został na dwie godziny przed przybyciem Ryszarda Kaczorowskiego,
a więc, że już władzę prezydencką dzierżył.
Ale skąd się wzięło twierdzenie Giedroycia, że III Rzeczpospolita była PRL-em bis ? Oto wyjaśnienie.
W emigracyjnym piśmie „Gwiazda Polarna” wychodzącym w USA, w numerze z l czerwca 1991 roku, ukazała się pozycja Małgorzaty Ćwiklińskiej pt. „Oszukany przez historię – Rozmowa z Juliuszem Nowiną-Sokolnickim”. Znalazły się w niej następujące słowa obecnego Wielkiego Mistrza Orderu Sw. Stanisława: „Gazety podały, że Wałęsa przejął władzę z jego (Kaczorowskiego) rąk. Nic podobnego. Wałęsa był zaprzysiężony na podstawie konstytucji z 1952 roku czyli tej bierutowskiej, i był już zaprzysiężonym prezydentem, kiedy przyjął Kaczorowskiego”.
Czy to było możliwe, jeżeli od 29 grudnia 1989 roku obowiązywał dokument pt. „Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej” ? Wałęsa został zaprzysiężony na prezydenta 23 grudnia 1990 roku, a dokument pod tytułem „Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej” już istniał i Wałęsa nie potrzebował SIĘGAĆ po konstytucję bierutowską, żeby na nią PRZYSIĘGAĆ. A więc?
Prawda jest taka, ze ten dokument – „Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej” – z 29 grudnia 1989 został przyjęty wówczas, gdy formalnie obowiązywała wciąż konstytucja „bierutowską” z 1952 roku, owszem nowelizowana w PRL aż 24 razy, ale wciąż istniejąca. ZOSTAŁA ONA BOWIEM UCHYLONA DOPIERO TZW MAŁĄ KONSTYTUCJĄ Z 17 PAŹDZIERNIKA 1992 ROKU. A więc J. Nowina-Sokolnicki miał rację. Musiał o tym wiedzieć także Giedroyć. Dlatego nigdy do III Rzeczypospolitej nie przyjechał.

http://www.zygmunt-broniarek.com/