Polish News w sandomierskich podziemiach

 Miasto Sandomierz, nie tylko potrafi zachwycić zwiedzających go turystów, urokami architektonicznymi. Szeregiem legend, a także plątaniną podziemnych korytarzy, potrafi ono wprawić w zachwyt każdego przybysza.

 Za czasów ord tatarskich

W latach trzydziestych trzynastego stulecia, tatarskie ordy dowodzone przez Pajdara, napadły na ziemie polskie. Niszczyły one wszystkie budynki i gospodarstwa, napotkane na swojej drodze. Podobnie rzecz się przedstawiała, gdy złota orda tatarska napadła na Sandomierz.

Tunele podziemne

Aby mieć dostęp do wszystkich dzielnic zajętego przez Tatarów miasta, mieszkańcy Sandomierza postanowili wykopać sieć podziemnych korytarzy, którymi przemieszczali się w potrzebne im miejsca. O całym systemie dróg pod miastem nie wiedzieli tylko oblegający miasto Tatarzy

Zachowane do dziś

Redakcja Polish News, miała możliwość zobaczenia w podziemnych korytarzach zachowanych do dziś starych obramowań żelaznych, które w trzynastym wieku służyły jako prowadnice osadzonych na nich bram. Do dziś zachowały się także suwnice, na których utrzymywały się bramy dźwigowe, a także system uciągów windowych, którymi mieszkańcy Sandomierza podawali sobie potrzebne towary i przedmioty.

Stara latarnia

Na tylnej ścianie podziemnych korytarzy, zachował się szkielet wiszącej niegdyś latarni, wypełnionej zakwaszoną gęstą oliwą, która pełniła rolę paliwa. Dziś podziwiać możemy metalowy szkielet wspomnianej lampy, do których współcześnie zastosowano otulinę szklaną.

 

Ku uciesze turystów

W podziemiach starego Sandomierza, na ścianach wspomnianych korytarzy, namalowano wiele wzorów monet, które przed wiekami były polskimi środkami płatniczymi. Można tu zobaczyć wygląd monety bitej za czasów Bolesława Wstydliwego, Kazimierza Sandomierskiego i Henryka Pobożnego, który to w roku 1241 pod Legnicą, stoczył ostatnią bitwę z Tatarami.

Polish News zachował zimną krew

Spacerując po podziemnych korytarzach miasta, przewodniczka Magda opowiedziała redakcji Polish News legendę, która na trwałe związana jest z Sandomierzem. A więc…podczas najazdu tatarskiego młoda sandomierzanka, Halina, która była córką kasztelana sandomierskiego Piotra, straciła wszystkich swoich bliskich, w tym ojca będącego dowódcą wojskowego garnizonu. W najeździe Mongołów, Halina utraciła także swojego ukochanego męża, po którym został jej na pamiątkę pukiel jego czarnych włosów i ślubna obrączka. Postanowiła ona zatem odegrać się na wojsku mongolskim, za wyrządzone jej krzywdy i nie utulony ból. W porozumieniu z wójtem Witkonem, mszcząc się na najeźdźcach. dostała się podziemnymi lochami do obozu wroga. Tam opowiedziała wodzowi tatarskiemu, że została pohańbiona przez mieszkańców Sandomierza. Zaproponowała ona wodzowi, że wprowadzi Tatarów tajnymi podziemnymi korytarzami do miasta, by ci wytracili jego mieszkańców. Aby ich upewnić, że nie kłamie poprowadziła najpierw niewielki oddział zwiadowców. Następnie ruszyli za nią spokojnie pozostali Tatarzy.

Klucząc po ciemnych korytarzach

Halina długo prowadzała Tatarów w kółko ciemnymi lochami i korytarzami. W tym samym czasie, wtajemniczeni w podstęp mieszkańcy Sandomierza, zasypali wejście do korytarzy ciężkimi głazami. Zginęli wszyscy Tatarzy, a wraz z nimi także bohaterska dziewczyna. Po latach, potomni wydobyli szkielet Haliny z lochów, z obrączką ślubną na jej palcu. Duch Haliny i jej męża, pokazuje się często turystom, którzy przysłuchują się legendzie. Szkoda, że redakcji chicagowskiego portalu, owe duchy nie ukazały się, byłoby to kolejna atrakcja dla czytelników Polish News.

Wyroby ćmielowskie

 W podziemiach sandomierskich, zobaczyć także można wyroby szklane, wykonane w fabryce szkła i porcelany znajdującej się w Ćmielowie. Są tutaj oczywiście wykonane figurki Haliny Krępianki oraz wyroby wykonane na wzór dawnych ozdób dworskich. Wiele motywów malowanych na talerzach porcelitowych, przypomina zwiedzającym o polskiej historii i bohaterstwie. Wiele scenek rodzajowych, przedstawia ważniejsze bitwy z powstania styczniowego i listopadowego.

Redakcja Polish News, dziękuje Stowarzyszeniu Głuchych z regionu świętokrzyskiego, a szczególnie pani Eli Nowak za zaproszenie i udział w wycieczce do Sandomierza.

 Ewa Michałowska – Walkiewicz

[email protected]