Proces szesnastu

Historia procesu

W dniach od 4 do 11 lutego 1945 roku, w Jałcie na Krymie odbyła się konferencja wielkiej trójki czyli przywódców USA, Wielkiej Brytanii i ZSRR Jej wynikami w stosunku do sprawy powojennej Polski, było uznanie przez państwa zachodnie sowieckiej aneksji wschodnich ziem Rzeczypospolitej, przyznanie Polsce części przedwojennego terytorium Niemiec. Uchwały konferencji całkowicie przemilczały istnienie rządu emigracyjnego polskiego, który był uznawany przez wszystkich Polaków.

Premier Arciszewski
Dnia 13 lutego 1945 roku, premier emigracyjnego rządu londyńskiego Tomasz Arciszewski, stanowczo odrzucił postanowienia jałtańskie. Był to jednak tylko sprzeciw symboliczny, gdyż alianci zachodni nie liczyli się już z nim wcale. W tych warunkach parlament Polski Podziemnej, postanowił uznać ustalenia z Jałty, mimo że jej zdaniem warunki oznaczają dla Polski nowe, niezmiernie ciężkie i krzywdzące ofiary. Ostatnią nadzieją dla polskich ugrupowań niepodległościowych stało się ich wejście do deklarowanego w Jałcie rządu Jedności Narodowej, aby nie zdominowali go komuniści podporządkowani Stalinowi.

Perfidny podstęp
Jak widać, zrozumiała jest dramatyczna decyzja krajowych przywódców o przyjęciu sowieckiego „zaproszenia” do rozmów. Nie przyjęcie takowego zaproszenia było złym rozwiązaniem, bo dawało ono Sowietom pretekst do ostatecznego wyeliminowania polskich partii niepodległościowych z przyszłego rządu.

Wstępne spotkania
Pośrednikami w kraju między przedstawicielami Polski Podziemnej a Sowietami byli oficerowie Polskiej Armii Ludowej. Jako pierwszy propozycję przeprowadzenia rozmów z dowództwem sowieckim otrzymał ostatni Komendant Główny Armii Krajowej generał Leopold Okulicki Niedźwiadek. Polacy, szukając za wszelką cenę sposobów „legalizacji” działalności polskich partii politycznych w warunkach komunistycznych rządów gotowi byli ponieść ryzyko, związane z zaproszeniem na rozmowy z Sowietami.

W Pruszkowie
Dnia 4 marca 1945 roku, w Pruszkowie miało miejsce wstępne spotkanie delegacji AK z pułkownikiem Pimienowem. Strona sowiecka zapewniała Polaków, że ma uczciwe zamiary, co dało pewnego rodzaju odprężenie w stosunkach między AK a stroną sowiecką. Pimienow ręczył słowem honoru za bezpieczeństwo polskiej delegacji.

Porwanie przywódców Polski Podziemnej
Wicepremier Jankowski, spotkał się jeszcze dwukrotnie z Pimienowem, aby ustalić plan rozmów. Miały one dotyczyć głównie stanowiska polskiego wobec władz ZSRR, uzgodnień jałtańskich oraz sytuacji na zapleczu frontu. Pimienow zaproponował poszerzenie delegacji polskiej o przedstawicieli różnych partii, co zostało przyjęte przez polskiego premiera. Polscy przywódcy pozytywnie odnosili się do idei porozumienia z Sowietami. W dniu 28 marca 1945 roku, Polacy mieli się spotkać w willi w Pruszkowie przy ul. Pęcickiej 3 z rosyjskim generałem Sierowem. W rzeczywistości owa willa była lokalną siedzibą NKWD. Rząd RP na uchodźstwie był poinformowany o mających się odbyć rozmowach. Przysłał nawet rodzaj instrukcji: Rozmowy te wykorzystajcie przede wszystkim celem złagodzenia kursu w kraju i zaniechania terroru oraz deportacji.

Co było dalej w zdradzieckiej wilii
Już 27 marca przybyli do Pruszkowa polscy delegaci, pragnący rozmawiać z Sowietami. Nikt nie podejrzewał podstępu i zdrady. Wszyscy oni zostali podstępnie aresztowani przez NKWD i następnego dnia wywiezieni na Okęcie, skąd odlecieli specjalnym samolotem do Moskwy.

Reakcje na porwanie
Po porwaniu delegatów polskich, szef Departamentu Spraw Wewnętrznych Delegatury Rządu Stefan Karboński z SL przekazał do Londynu wiadomość o wywiezieniu Polaków do Moskwy. Ambasador Edward Raczyński, natychmiast złożył w brytyjskim Foreign Office list wzywający do podjęcia interwencji. Podobnie postąpił ambasador Polski w Waszyngtonie Jan Ciechanowski. W rezultacie ambasadorzy ci dowiedzieli się, ze Polacy wymyślili owo porwanie, a polscy delegaci sami chcieli jechać do Moskwy. Dopiero dnia 5 maja 1945 roku, Sowieci oficjalnie podali wiadomość o aresztowaniu Polaków pod zarzutem prowadzenia działań dywersyjnych na zapleczu armii sowieckiej.

Proces moskiewski
Polscy przywódcy podziemia, spędzili 3 miesiące w więzieniu NKWD na Łbiance. Władzom sowieckim chodziło jedynie o przyznanie się oskarżonych do zarzucanych im przewinień dotyczących dywersji. Stalin wychodził bowiem ze słusznego założenia, że przywódcy zachodni nie będą dochodzili prawdy i zadowolą się przyznaniem się Polaków do winy, nie wnikając, czy jest to prawda. Proces polskich przywódców podziemia rozpoczął się dnia 18 czerwca 1945 roku. Odbywał się on według wzorów sowieckich, które nie miały jakiegokolwiek związku z rzeczywistym procesem sądowym. Był on pogwałceniem międzynarodowych umów, które nie uznają sądzenia władz państwowych jednego państwa przez organa sądowe innego państwa.

Karabin skierowany w twarz
Po przywiezieniu Polaków z Łubianki do Moskwy, rozmieszczono ich na podium, w dwóch rzędach krzeseł. Przed więźniami, twarzą w twarz, stanęli strażnicy. W rękach trzymali karabiny z nastawionymi lufami w twarze skazanych. Na sali obecni byli urzędnicy ambasady amerykańskiej i brytyjskiej oraz dziennikarze. Sądowi przewodniczył generał Wasilij Urlich. Na koniec prokurator Afanasjew wygłosił mowę oskarżycielską, w której nakreślił stalinowską wizję historii Polski, stanowiącą złowrogą groźbę dla wszelkich sił niepodległościowych w kraju. Stwierdził on, że proces ten podsumował zbrodniczą działalność reakcji polskiej, która walczyła w ciągu wielu lat przeciwko Związkowi Radzieckiemu i zaprzedała interesy swego narodu. Prawie wszyscy Polacy oskarżani we wspomnianym procesie otrzymali wyroki skazujące. Wielu z nich pomagano szybciej rozstać się z tym światem, a do polskich władz wysyłano wiadomości, że ten zmarł na serce. Podobnie było z generałem Leopoldem Okulickim.

W każdym roku w czerwcu, musimy pamiętać o tych, którzy padli w szpony zdradzieckich łap komunistycznej Sowietczyzny,

 

Ewa Michałowska – Walkiewicz
[email protected]