Prof. Andrzej Nowak prostuje: nie jestem przewodniczącym Komitetu Obywatelskiego, choć gorąco popieram dr. Karola Nawrockiego

prof. Andrzej Nowak przemawia w Sokole 

Prof. Andrzej Nowak prostuje: nie jestem przewodniczącym Komitetu Obywatelskiego, choć gorąco popieram dr. Karola Nawrockiego

W trakcie sobotniego spotkania w krakowskiej, zabytkowej Sali Sokoła podano uroczyście do wiadomości nie tylko to, kto będzie kandydatem na prezydenta popieranym przez Prawo i Sprawiedliwość. Poinformowano także o istnieniu Komitetu Obywatelskiego rekomendującego dr. Karola Nawrockiego na najwyższy urząd w państwie. Wiadomość tę przekazały liczne publikatory wraz z listą nazwisk. I tu konieczne jest sprostowanie. Otóż wszystkie media podały, że przewodniczącym tego komitetu został prof. Andrzej Nowak. Sam zainteresowany jednak tego nie potwierdza, wprost przeciwnie. Podaje następującą informację:

„O istnieniu Komitetu i liście nazwisk na niej dowiedziałem się wieczorem w sobotę. Listę dostałem do ręki od premiera Glińskiego bezpośrednio przed spotkaniem w Sokole. Organizował ja premier Gliński z marszałkiem Kuchcińskim. Nie jestem żadnym przewodniczącym owego Komitetu, a tylko jego członkiem, którego premier Gliński poprosił o wystąpienie. Teraz zgłaszają się do mnie zasłużeni ludzie, którzy na pierwotnej liście się nie znaleźli. Zadzwoniłem więc do premiera Glińskiego z prośbą, by wskazał osobę, która będzie miała moc dopisywania kolejnych nazwisk do listy. Podał mi nazwisko swego asystenta, pana Burzyńskiego.”

Jak wszyscy wiedzą, PiS nie wystawił swego kandydata na prezydenta i ogłoszona w Sokole kandydatura być może nie jest rozstrzygnięciem raz na zawsze, bo przecież do ostatecznego terminu zgłaszania kandydatów jeszcze dużo czasu i wiele może się wydarzyć. Ale póki co, komitet obywatelski powinien być taki nie tylko z nazwy.

Profesor oczywiście, broń Boże!, nie odżegnuje się od dr. Karola Nawrockiego, wprost przeciwnie, ma o nim jak najbardziej pozytywne zdanie i jest przekonany, że może on zwyciężyć. Wiemy jak dzielnie walczył jako dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, czy potem jako szef Instytutu Pamięci Narodowej, gdzie był i jest wystawiony na nieustające, brutalne ataki lewej strony naszej sceny politycznej i związanych z nią bardzo licznych mediów.

Żeby jednak zwyciężyć, to nie trzeba działać gorączkowo. Trzeba się przyłożyć organizacyjnie i wyłożyć trochę środków na funkcjonowanie komitetu obywatelskiego (de facto wyborczego).

Jak się okazuje w takim komitecie obywatelskim chciałoby się znaleźć wielu zacnych ludzi, prawdziwych patriotów zatroskanych tym, w jakim kierunku zmierza dziś Polska. Ludzie ci jednak nie zostali uwzględnieni na liście i wyrażają teraz swoje mniejsze lub większe oburzenie. Robią to rzecz jasna na ręce prof. Andrzeja Nowaka – jako niby przewodniczącego – a jak do niego nie mogą się dodzwonić czy dotrzeć mailowo, to docierają do ludzi blisko z nim związanych, jak na przykład do niżej podpisanego.

Zainteresowanie komitetem obywatelskim jest olbrzymie, co napawa radością, dumą i dowodzi istnienia realnych szans na pełny sukces kandydata prawicowego. Jego zwycięstwo wpisze się zresztą w trend światowy; konserwatyści nie tylko w Ameryce odzyskują mocną pozycję. Na przykład w ostatnich dniach dowiodły tego wybory w Austrii oraz w Rumunii. Rozumiem zatem, że lista po pierwsze nie jest zamknięta; im ona większa, tym pewniejszy sukces wyborczy. I po drugie, że będzie ona jednak prawdziwie obywatelska. Chodzi o to, by nie zmarnować olbrzymiego potencjału polskiego obozu patriotycznego.

Leszek Sosnowski