Adam Lizakawski
Jak zdobyto Dziki Zachód
Wiersze i Poematy
Poznań, Wydawnictwo Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury (2017)
Biblioteka Poezji Współczesnej
ISBN:978-83-65772-23-7
Jan Burnatowski
Jak zdobyto Dziki Zachód
Jeśli spojrzeć na najnowszą książkę poetycką Adama Lizakowskiego pod kątem rozwijanej od lat osiemdziesiątych dykcji poetyckiej, to widać tu więcej podobieństw niż zmian. Poeta mówi głosem oszczędnym, rzadko posługuje się metaforą, raczej upraszcza język niż go zagęszcza.
Znaczenie wiersza wynika z konkretu, skupienia na temacie, mniej natomiast z artystyczno-formalnych konceptów czy intelektualnych konstrukcji. Jeden tylko obszar tej twórczości uległ – wydaje się – wyrażnej korekcie: tematyka.
Dotychczas poezja Lizakowskiego osadzona była w konkretnej przestrzeni społeczno-‘geograficznej, niekiedy brała pod lupę losy autochtonicznej ludności niemieckiej, niekiedy opowiadała historie lokalne związane albo z rodzinną przestrzenią (Dzierżoniów,Pieszyce), albo z emigracją poety, który w latach 1982-2016 mieszkał w Stanach Zjednoczonych.
W Jak zdobyto Dziki Zachód katalog tematów został poszerzony. Przestrzeń poetycka nadal rozpięta jest pomiędzy Kalifornią i Illinois a Dolnym Śląskiem, jednak miejsce quasi-reportażowego idiomu (na co wskazywał już Zbigniew Chojnowski) w nowym tomie poeta zastąpił refleksją historiozoficzną. Nasycenie liryki elementami reportażu przede wszystkim umożliwiało autorowi przedstawienie odmiennej opowieści o polskiej emigracji. W rezultacie stworzył on wiele przekonujących obrazków z życia międzynarodowej emigracji żyjącej w Stanach Zjednoczonych.
– Sa dwie właściwe bramy do tej ksiażki. Pierwsza z nich jest zamieszczona na okładce czarno-biała fotografia zaprojektowana przez nałożenie na siebie elementów z różnych epoki porzadków: kowboj, który wypuszczajac tryumfalną salwę z kolta ściaga lejcami narowistego konia, w tle zmotoryzowane jednostki Armii Czerwonej. Drugą bramę stanowi imienna dedykacja dla Edwarda Lizakowskiego, ojca poety, żołnierza 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, który – jak czytamy – „został osadnikiem wojskowym (. ..) w powiecie Wałbrzyskim”. Dlaczego tak ustawiono pierwszy kontakt z ksiazką? Nie ujawnię zbyt wiele mówiac, że przenikanie się odległych czasów i miejsc ma tu sens głębszy i wiaże się ze światopogladem tomu Lizakowskiego.
foto https://brodziszow45.wordpress.com
Niezagospodarowane połacie Ameryki Północnej, jeszcze pozbawione scentralizowanej władzy, szturmowane przez białych kolonizatorów łaknących, jeśli nie sławy i bogactwa, to przynajmiej nowego egzystencjalnego otwarcia, ustawia poeta obok terytorium, które w polskim dyskursie historycznym określa się jako Ziemie Odzyskane. W obu zatem przypadkach są to przestrzenie w okresie przesilenia: i tam, i tu na gruzach starego buduje sie coś nowego, a nawet jeśli nie, to przynajmniej wszczęto już proces tworzenia czegoś odmiennego od tego, co już tam kiedyś istniało. Mam przekonanie, że terminem, który dobrze opisywałby jeden z węzłowych tematów tej ksiażki jest niewybrzmíewający zbyt mocno wyraz ,,kolonizator”. Zwycięski pochód silniejszych (i ucywilizowanych?) nie zapowiada nowego wspaniałego świata, świetlanej przyszłości.
Podmiot liryczny tych wierszy (a może prościej: sam poeta) przyjmuje rolę rzecznika bezimiennych ofiar, bezimiennych skrzywdzonych; koncentruje uwagę na ciemności i nieszczęściu, które niesie ze soba przemoc najeźdźców. innymi słowy, Dziki Zachód to amerykańska ziemia użyźniona ciałami wymordowanych Indian; Dziki Zachód to pojałtańskie zdobycze terytorialne Polski, gdzie ,, Rzeczywistość pokazuje białe kości czaszek/ drut kolczasty obóz koncentracyjny (. . .) Niemkę trzymajacą dziecko tak mocno / że zamknęła oczy z wysiłku”. Cierpią zatem wszyscy, nie tylko Polacy oraz Indianie, bo także wydobywani przez poetę z niebytu sowiogórscy Żydzi zgładzeni w filii obozu Gross-Rosen, oraz przepędzani i mordowani Niemcy.
Historia jako zagłada to leitmotiv tej książki. Pogląd to nie nowy, bo mający długą tradycję, by przypomnieć skrótowo rozważania nad istotą dziejów snute przez Waltera Benjamina, gdy medytował nad obrazem Paula Klee. Podobną wizję świata znamy również z prozy W.G. Sebalda. Co zatem mówi Lizakowski?
Odnoszę wrażenie, że jego nowa ksiażka zmierza do obnażenia mitu wspólnotowego. Ten wektor pisarstwa Lizakowskiego zauważyła już przed laty Adriana Szymańska, tym razem jednak nie chodzi o rozbijanie obrazu polskiej emigracji, a o rozprawienie się z opowieściami założycielskimi. Zaryzykuje twierdzenie, że ten wariant pisarstwa Lizakowskiego ma pewne linie wspólne z tzw. nurtem demaskatorskim W literaturze polskiej (S. Dygat, W. Gombrowicz, M. Pankowski): „Dziki Zachód (…) gryzący temat bo rodzice lub dziadkowie (…) katastrofalna melancholia gigantyczne / ciężkie geograficzne cierpienie”.
Ale jest tu także zawarte inne dążenie. Wiele wierszy poprzedzają krótkie informacje dotyczące wydarzeń głównie z okresu drugiej wojny światowej. Podobne ukontekstowienie i ukonkretnienie wiersza, przywodzące na myśl notatki z podręcznika do historii, wprowadza żywioł dydaktyczny, który miałby – jak sadzę – ujawniać historię mniej znane, mniej uładzone. (Efekt wzmacnia okazjonalnie wykorzystywana technika reportażu.) Co oznacza dla wiersza taki zwrot? Odpowiedzi poszukuję w poemacie Apel żywych i zamordowanych w drugiej wojnie światowej, nieledwie programowym tekście. Poeta pyta: „Czy poezja garść liter ściagnięta z chmur / może zastąpić dziesięć przykazań ściagnietych z chmur”.
Autotematyczna refleksja nie tylko sytuuje nową książkę Lizakowskiego po stronie sztuki moralnie zobowiązanej, wrażliwej na cierpienie bezimíennych, ale przede wszystkim otwarcie wskazuje – i to może być rzecz istotna – najważniejsza dla poety tradycję literacką, wszak na prawie refrenu występuje tu znany segment z wiersza starego mistrza:„Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta/ Możesz go zabić – narodzi się nowy/ Spisane będą czyny i rozmowy”.
Miesięcznik Nowe Książki 6/2018; https://www.facebook.com/noweksiazki/
Adam Lizakowski – Director
The Polish Arts and Poetry Association
in America, Chicago-based.