Bydło, jak bydło w Dziecię dmucha
I choć Internet nas rozbawia
Tradycja każe, aby słuchać
I cześć należną Mu oddawać!
Kto dziś do szopki z chęcią bieży,
Małej Dziecinie hołd oddaje?
Otwarcie czy też skrycie wierzy,
Czy tylko może tak udaje?
Rok Nowy tuż przed swoim przyjściem
Z nadzieją prosi na kolędę
Do szopki z życia żywcem wziętej,
Gdzie pełno myśli niepojętej.
Euro
Kiedy się państwo rozpada,
Ludzie przeważnie liczą straty,
Lecz gdy 27-miu się sparza,
Na wiwat sięgają po czapy!
Gdy Euro Unia powstawała
Żłobek w Brukseli otworzyli,
Gdzie Jezusickόw w krąg tysiące,
Tylko jednego nie wpuścili!
W preambule Mu miejsca brak
I także w szkołach, jakżeż tak?
Więc nie dziwota, że w potrzebie,
Choć proszą, nie ma Go – jest w Niebie
Niech żyje Wolna Europa
Niechaj przygarnie każde plemię
Od Gibraltaru, aż po Ural
Od Istambułu po Nową Ziemię!
A my pod szopką z Betlejemu
Zwierzęciem i pastuszkiem liczną,
Będziemy Panu jedynemu
kolędę śpiewać . . . organiczną!
Kanclerzyca w Berlinie:
Ich wuenche allem meine Leute
Ich aber wuenche ganze Europe
Bleiben Sie ruhig, zahlen richtig
Und unbedingtig zurueck!
Tłum.
W zasadzie wszystkim dobrze życzę
Nie tylko moim euro-landom
Będziecie płacić, na co liczę
Wstecz, gwarantuję Wam to!
Premier z Londynu:
Yes, yes, you paying and I will spend here
A lot and much than lot
London is not that chip as you think
London is just on top.
Tłum.
Ktoś musi płacić, ktoś wydawać
A Londyn jest na topie,
Tanio już było, nie ma co gadać
Bryt Wielki nie tylko w Europie.
Premier z Paryża:
Voila, la vie, la sexuale
To brzmi prawdziwie z pańska,
Smakuje wprawdzie, jak zew krwi
Koniowi owies, krew ułańska!
Premier z Warszawy:
Obiecywałem Wam Irlandię,
Chociaż mi wtedy nikt nie wierzył.
Mimo, że manna nam nie spadnie
Jest nieźle: kto miał przeżyć, przeżył.
Premier ze Sztokholmu:
Mieliśmy trochę złych doświadczeń,
Kiedy nam Czesi sztorcem stali,
Ale Irlandię mamy z głowy,
Dostali to, cośmy rozdali.
Premier z Moskwy:
Wy tam w Jewropie pokuszajcie,
Nam wsio nie nada, nam nie spieszno.
Kak budiet nużno, pogulajem.
Nu, eto siejczas niekonieczno.
Premier Czech:
Mieliśmy pecha w trzydziestym ósmym,
W Monachium nas przehandlowali.
Ten rok rozliczyć można lepiej,
Jeszcze nas nie zaszlachtowali.
Premier Włoch:
Przeżyłem już niejeden zamach,
Niejeden skandal i kobietę
Lecz nie dam się po twarzy smagać
Świętym przedmiotem jak kastetem!
Premier Hiszpanii:
Somos civiles, la parte de Europa
Talbez no demasiado importante
Pero qieremos como possible
Acer la vida emocionante
Tłum.
Hiszpanie częścią Europy.
Czy najważniejsi? Czas pokaże.
Kiedy turystów jest na kopy,
Emocji dostarczamy w darze.
Premier Grecji:
Jesteśmy znów u steru władzy
W państwie Hellenów i Homerów.
Dzisiaj ogłaszam skok na kasę
Unii – historycznemu dziełu!
Bezcenna jest kultura Greków,
Panteon bogów, zew olimpiad.
Bezkresna jest potrzeba wyzwań
I Greków w ortodoksji przystań!
Premier Rumunii:
Wypowiem się w imieniu Mniejszych
I mniej widocznych członków bractwa
„Nikt nas dotychczas nie potrzebował,
może nie będzie już matactwa”.
A my pod szopką z Betlejemu
Zwierzęciem i pastuszkiem liczną,
Będziemy Panu jedynemu
Kolędę śpiewać . . . organiczną!
Pośród Natury dzięki Bogu,
Co daje mannę o poranku
Prosimy, z obfitości rogu
Powiększ nam konto w dobrym banku!
Najlepiej, jeśli będzie w złocie
Albo w uranie lub w platynie
Bo robak tego sam nie strawi
Ogień nie spali, nie zaginie.
Polska
Premier:
Za nami dwa niełatwe lata,
PO PiS-ie trzeba POzamiatać.
POkazać moherowcom bez sądu,
Jak kręcić lody prądem z nierządu!
POkażcie światu, co POtrafi
POlak współcześnie POzytywny
Na przekór katu, na złość mafii
Wynik nasz będzie ekspansywny!
Wskazuję wszystkim, na czym polega
Sukces bezsporny, droga wzwyż.
I aby wynik był asertywny
Musimy tylko pokonać PiS.
Min. rzecznik rządu:
Zobaczcie, co się POzmieniało
Gdy prężny rząd premiera Tuska
Wskazał potrzebę cięć, lecz do stołków
Poprzyrastały mocno d..ska.
Min. d/s zapobiegania korupcji:
Musimy wdrożyć mechanizmy,
Dlatego proponuję zmianę:
Panowie: stop byle jak kupczyć,
Inaczej działać nie przestanę!
Rząd ciągle o coś się potyka
I wciąż korupcja mu przeszkadza.
Trzeba z nią zręcznie raczej walczyć
A nie zamykać tego, co winnych wsadzał.
Rząd się przyszłością jakby gryzie,
Licząc na wierzbie gruszki w Brukseli.
Jak nie w Brukseli, to na Ibizie –
Oby ich tylko tam też zechcieli …
Prezydent:
Jedni mnie demokracją straszą,
Inni mi mówią: nie dotykaj…
W głębi krainy bomba tyka:
„To przecież ciągle stara klika!”
Prezydentura – wielka rzecz,
Więc przybywają chętni.
Każdy splendoru mocno chce,
Lecz potem jest nieodpowiedni.
Stańczyk znów w służbie
Był kiedyś prawnik, taki Jan,
Z Krakowem bardzo powiązany.
Na premierostwie też się znał
– Został przedwcześnie odwołany.
Pamiętam także Maryjana
– Przystojny, rezolutny pan –
W tym roku zaś na cztery spusty
Zamknął się przed nim brukselski kram.
Był taki jeden; zapowiadał,
Że wie jak mąż czyn kończy.
Skończył się, zanim począł
Brzemieniem wszystkim ciążyć!
Mieliśmy fart, było nie było
W rządzie mieliśmy zrozumienie.
Wrażliwość wszyscy wykazali
Na nasze trudne położenie
Dziś Mariusz K. i Ziobro Zbys
– Zło tępić mieli ogromnie –
Odchodzą, bo spalili myśl,
Depcząc po piętach Platformie.
Dostali szansę, każdy brał.
Ktoś pomysł zbył, nie kupił.
Do końca swoich dni by miał,
Nie chciał? Bo nie dla głupich!
Stosunki Sojusznicze
Nareszcie mamy sojusznika,
Odkąd jesteśmy w NATO Pakcie.
Chwałę oręża żołnierskiego
Głosi po incydentalnym fakcie.
Chwała Kongresie, Demokracjo
I prezydencie O. Baracku!
Kiedy zwiększone naszych akcje
Zniosą wiz piętno dla rodaków?
No i ta wojna, co o pokój
Rozgrywa się w Afganistanie.
Na razie nawet Nobel Panie
Nie jest jej biegu zmienić w stanie.
Przyszłość
Może Dziecina rączką wątłą
Pobłogosławi miasta, ludzi,
Sianko zamieni w żyłę złota
Klimat planety czymś ostudzi.
Odroczy plagi i hackerom
Wyznaczy ogrom zadań w net-cie
Złodziejom, draniom i szubrawcom
Fanty odbierze – gdy zechcecie …
Prezentów żadnych nie rozdaje,
Nie pyta, dokąd zszedł Ozyrys,
Tylko podpowie, nie udając,
jak znaleźć wyjście, by zwalczyć kryzys…
A co powiecie na kulturę:
Kadzidło, mirrę, tony złota.
Gdy braknie nam jednego z ogniw
Szerzy się nicość i sromota.
O sporcie nawet wstyd wspominać.
Dlaczego? Zacznę od „Fryzjera”…
Ktoś kogoś długo uczył kiwać,
Na złych przykładach kasę zbijać.
Tyle tematów, westchnie Dziecię,
Znak krzyża kreśląc bez obawy.
Minie i to dziesięciolecie,
Nieważny będzie: lewy, prawy!
Nieważny kolor: czarny z żółtkiem.
Już i czerwony nas nie straszy,
Lecz tylko pod jednym warunkiem:
Daj Boże spotkać białych naszych!
Więc pod tą szopką z Betlejemu
zwierzęciem i pastuszkiem liczną,
śpiewamy Panu jedynemu
Kolędę . . . total organiczną!
Marcisz Bielski, D. Poznański, A. Wietrzyk. Spółka ZBO