Uśpiony potencjał polskiej emigracji

Romuald Starosielec

W polskiej przestrzeni publicznej używamy często zwrotu; „Polacy rozsiani po świecie…”. Co ten zwrot w swej istocie oznacza? Słowo ,,rozsiani” wskazuje, że jesteśmy ziarnem, które niezbadanym wyrokiem Opatrzności zostało rozrzucone po świecie. Ziarno, w zamyśle Siewcy, rozrzuca się po to, by przyniosło plon.

Czy mamy głęboką świadomość istnienia tego zamysłu? Czy będąc na emigracji postępujemy tak, aby nasze życie przynosiło obfity plon również na polu społecznym, narodowym i cywilizacyjnym?

Niewiele jest na świecie narodów, które mając własną Ojczyznę i suwerenne państwo, posiadałoby jednocześnie tak liczną emigrację. Emigrację wielopokoleniową, obejmującą wszystkie warstwy i grupy społeczne, wszystkie zawody, reprezentująca całą polską różnorodność regionalną i kulturową. Zdawać by się mogło, że emigracja sama w sobie stanowi potencjał, który jest nastawiony na obronę własnych wartości i cywilizacyjny rozwój. Wiemy, że tak się nie dzieje. Odłóżmy na ten moment ważny czynnik naturalnej asymilacji, który towarzyszy każdej wspólnocie emigracyjnej.

Skupmy się na tym, co najistotniejsze – na potrzebie indywidualnej i zbiorowej więzi z własnym dziedzictwem Polaków żyjących na emigracji.

To „rozsianie” po świecie jest zjednej strony zagrożeniem dla naszej tożsamości, lecz równocześnie stanowi silny bodziec do kształtowania męstwa w utrzymaniu narodowego depozytu wiary, kultury i języka. Zachowanie polskości kosztuje, za obronę polskości często trzeba drogo płacić, bowiem nie wpisuje się ona w dominujący nurt życia świata Zachodu. Nasze narodowe dziedzictwo, tak jak je odkrywamy i rozumiemy w kulturowej I duchowej przestrzeni życia, jest w totalnej opozycji do

patologii, targających dziś systemem wartości zachodnich społeczeństw. jeżeli chcemy zachować swój kod kulturowy, system wartości moralnych, religię i język, jeżeli naszym celem jest zachowanie tego narodowego depozytu, przejętego od poprzednich pokoleń – starcie z relatywizmem moralnym ibezideowością dzisiejszego pokolenia ludzi Zachodu staje się nieuniknione.

To starcie dwóch przeciwstawnych systemów wartości ma miejsce w płaszczyźnie indywidualnej i zbiorowej. W płaszczyźnie indywidualnej często jest ono prawie niezauważalne. Dzisiejszy człowiek Zachodu przyzwyczaił się już do życia we własnym,indywidualistycznie pojmowanym środowisku.

Nie dziwią go inni podobnie mu żyjący, akceptuje nawettradycjonalistów, uznając ich element demoliberalnego kolorytu.

W życiu prywatnym tradycjonaliści są tolerowani, bywa jednak, że starcie to następuje. Przejawia się próbami ośmieszania,dyskryminacji, stygmatyzacji i agresji a wówczas polski emigrant staje wobec wyboru; obrony własnych wartości lub poddania się otoczeniu, przyjęcia obcych mu zasad, czy też zamknięcia się w sobie i ucieczki w swoistąemigrację wewnetrzną Znacznie jednak poważniejsze starcie zachodzi w wpłaszczyźnie zbiorowej. Tu już nie chodzi, jak w tej pierwszej -indywidualnej – o okazywanie nichęci wobec polskiego emigranta, połączone z demonstracyjnym okazywaniem własnej wyższości. Mamy tu do czynienia ze zorganizowanym systemem, który odgórnie, w sposób planowy, podejmuje działania dezintegrujące, tak, aby Polacy na emigracji nie mogli stworzyć zjednoczonej, organicznej wspólnoty narodowej, by nie mogli skutecznie upominać się o swoje prawa i realizować wyznaczonych celów, niezależnie od obowiązującej polityki . Uruchamiane są w tym przypadku wielorakie środki socjotechniczne i medialne. Często też wykorzystuje się przeciwko ambitnym

projektom polskich emigrantów struktury administracji państwowej danego kraju oraz

ponadnarodowych organizacji.

Przyczyn tego zjawiska jest wiele, lecz na czoło wybija się zdecydowanie jedna; to globalna sieć zideologizowanych organizacji , walczących z tradycyjnym modelem rozwoju rodziny, wychowania dzieci i funkcjonowania państw narodowych. Sieć ta dysponuje wielkimi zasobami finansowymi, posiada duże wpływy w świecie polityki, kultury, nauki, ekonomii i mediow. Dla niej samo istnienie Polski z jej tradycją, kulturą, wiarą I silną potrzebą suwerennosci narodowej, jest mobilizującym wyzwaniem do działań, zmierzających do izolacji naszego kraju , poddania go ideologicznej presji, by przeformatować go na wzór innych zatomizowanych , zmaterializowanych i bezideowych społeczeństw Zachodu. Polacv, przy wszystkich ich dzisiejszych niedostatkach i ograniczeniach, pozostają jedynym w Europie narodem, żyjącym w duchu cywilizacji łacińskiej. Jej wrogom Polacy na emigracji jawią się jako niebezpieczni krzewiciele tej cywilizacji, która, jak mieli nadzieję. została już dawno pogrzebana.

Polacy sami nie dostrzegają tego, że są tym przysłowiowym ziarnem rozrzuconym po świecie, by kiełkować, wzrastać I przynosić sobie I innym wspólnotom plon godnego życia, zgodnego z prawami natury, szacunkiem dla przyrodzonych praw osoby ludzkiej i suwerennego rozwoju narodów. Dostrzegaią to jednak ośrodki decyzyjne globalnych sieci imusimy mieć świadomość, że nasza przyszłość rozgrywa się nie tylko na polu gospodarczym czy geopolitycznym. Rozstrzyga się dzisiaj w coraz większym stopniu na płaszczyźnie cywilizacyjnej. Bez tej świadomości nie przetrwamy jako wspólnota narodowa. Dzisiaj, zamiast jednoczyć się w sprawach fundamentalnych, nie tylko dla naszej przyszłości, lecz również dla przyszłości wspólnoty narodów europejskich, zatracamy się w drugorzędnych wojnach I trzeciorzędnych konfliktach, które tak ochoczo są nam narzucane przez zewnętrznych I wewnętrznych wrogów, a które my przyjmujemy za własne.

Europa to skarb tradycji, kultury I religii, którymi promieniowała na cały świat, a który jest dziś przez same narody europejskie odrzucany. Polska jest istotnym elementem europejskiego dziedzictwa, zachowała jeszcze w sobie najwięcej pierwiastków cywilizacyjnego i duchowego potencjału. Ten potencjał, wzmocniony przez wytworzoną w dawnych wiekach oryginalną polską kulturę, jest bezcenny dla nas i Europy. Im bardziej duchowo i cywilizacyjnie upada Europa, tym większy ciężar spoczywa na Polsce. Im silniej odcinają się od swych korzeni narody europejskie, tym silniej Polacy powinni bronić swej narodowej tożsamości I dziedzictwa cywilizacji łacińskiej. Jesteśmy częścią świata Zachodu i nie jest dla nas obojętne dokąd ten świat zmierza. Obrona Europy przed cywilizacyjnym zdziczeniem jest naszym elementarnym obowiązkiem.

Ten obowiązek powinniśmy wypełniać swym codziennym wysiłkiem w kraju i na emigracji. Jeżeli Polacy zostali „rozsiani” po świecie, to powinni uczynić z tego faktu atut wzmacniający własną wspólnotę narodową i jednocześnie siłę jednoczącą narody Zachodu wokół wspólnej tradycji.

Polacy mają swoje państwo, lecz państwo to nie spełnia swych obowiązków wobec polskiej emigracji. Dla każdego państwa emigracja tak liczna jak polska, stanowiłaby ważny element wpływu na relacje społeczne, ekonomiczne, kulturowe I szeroko rozumiane stosunki międzynarodowe. Potencjał polskiej emigracji jest wykorzystywany przez państwo polskie w niewielkim stopniu. W stosunkach rządu z emigracją panuje daleko posunięta nieufność, jaką mogą żywić zadufani urzędnicy wobec ludzi, nad którymi nie sprawują swej jurysdykcji a którzy zgłaszają swe uzasadnione żądania do wpływu na bieg praw krajowych. Wiele szkód uczyniło zideologizowane podejście do emigracji przedstawicieli kolejnych rządów polskich ostatnich kilkudziesięciu lat. Emigracja jest dzielona według kryteriów politycznych, całe grupy społeczne I środowiska były i są lekceważone lub wręcz zwalczane z pobudek czysto ideologicznych lub partyjnych.

Polska opinia publiczna jest daleko niepoinformowana o tych haniebnych praktykach, nie jest więc w stanie wywierać nacisku na rząd, aby te patologiczne relacje zmienić.

Szkody, jakie powoduje taka polityka, są niewyobrażalne a potencjał polskiej emigracji pozostaje niewykorzystany. Również sama emigracja, pozbawiona jednoczącego działania rządu, jest wewnętrznie rozbita, niezdolna do zajmowania należnego jej miejsca w państwach swej życiowej aktywności. Jeżeli chcemy realizować swe narodowe cele, powinniśmy pilnie wypracować nowy model relacji rządu z emigracją. Te relacje powinny zostać podniesione do poziomu ponad politycznego. Emigracja ma prawo domagać się od rządu skutecznego wsparcia swych działań nie tylko na polu edukacji i kultury, lecz również poparcia jej grupowych interesów względem rządów kraju swego zamieszkania. Polski rząd nie ma moralnego prawa, by tego wsparcia odmówić. Niezależnie od tego, jakie siły polityczne rządzą wPolsce, czy też, jakie poglądy religijne czy ideowe reprezentują środowiska emigracyjne, wzajemne relacje rządu z emigracja powinny być stałe I niezmienne wimię realizacji wyższych celów narodowych i cywilizacyjnych.

Polska wspólnota narodowa obejmująca kraj, Polaków żyjących na Wschodzie i Zachodzie ma jeden wspólny cel; zachować swój kulturowy i duchowy depozyt, otrzymany od poprzednich pokoleń. To jest cel fundamentalny dla naszej przyszłości. Ma on jednocześnie moc jednoczącą ponad podziałami, ukształtowanymi w wewnętrznych walkach politycznych. Mamy obowiązek ten depozyt utrzymać i powiększyć. Nie wystarczy bronić własnej kultury – trzeba ją stale I na nowo tworzyć, gdyż nieustanna

twórczość wzbogaca o te przestrzenie życia I ducha, które odpowiadają na stale zmieniające się wyzwania naszej ziemskiej egzystencji. Nie wystarczy język polski zachować – należy go pielęgnować, by coraz doskonalej wyrażał nas, nasze pragnienia I nasze duchowe aspiracje. Obronimy kulturę – świadomie ją tworząc, obronimy język – nieustannie go pielęgnując, obronimy naszą europejską, łacińską cywilizację – wzbogacając ją naszym twórczym życiem społecznym I narodowym, oddolnie

kształtowanymi instytucjami życia społecznego, ekonomicznego I państwowego. To wielki cel naszej narodowej wspólnoty. To również cel naszej wspólnoty emigracyjnej w odniesieniu do własnej Ojczyzny, jak również w odniesieniu do narodów, wśród których zamieszkuje. Przez wiele wieków czerpaliśmy wiele z Zachodu. Dziś mamy okazję ten dług spłacać. Miejmy odwagę go spłacać.

Polska emigracja ma w sobie wielki potencjał, wynikający z narodowego i łacińskiego depozytu tradycji. Musimy być przede wszystkim świadomi tego potencjału. Świadomość wartości własnej tradycji daje poczucie siły, która jest dziś tak potrzebna nam i Europie. Cały Świat Zachodu jest dziś na cywilizacyjnym zakręcie. Jak nigdy dotąd, na oczach żyjących współcześnie, na naszych oczach, rozgrywa się dramat duchowego upadku Zachodu. Upadek ten pociąga za sobą niewyobrażalne, destrukcyjne konsekwencje w dziedzinie kultury, religii, polityki, stosunków międzyludzkich i relacji

między narodami. Musimy mieć świadomość, że ten świat, na który dziś patrzymy, może przestać istnieć, że zastąpi go rzeczywistość darwinistycznej walki o przetrwanie, walki wszystkich ze wszystkimi, że po okresie chaosu może przyjść ustatkowanie, lecz ustanowione przez zupełnie inną, obcą nam cywilizacje, która narzuci nam swoje prawa i odbierze wszystko, co kochamy i w co nieugięcie wierzymy. To zwycięstwo nowej cywilizacji nie będzie wyplywało z jej moralnej wyższości I wewnętrznej siły, bowiem wszystkie represyjne cywilizacje niszczące personalizm i godność osoby ludzkiej są w swej duchowej istocie niezwykle słabe. Jej zwycięstwo będzie prostym rezultatem naszej słabości, naszego duchowego upadku i cywilizacyjnego rozkładu.

Recepta na obronę naszego Świata jest w istocie bardzo prosta; należy zrozumieć własną tradycję, powrócić do swych historycznych korzeni, uświadomić sobie nasz duchowy i cywilizacyjny potencjał, a to odbuduje naszą wolę obrony i pomnoży siły dla twórczego życia.

Romuald Starosielec, red naczelny ‘Polityka Polska”

Źrodło: WOLNY NARÓD W SILNYM PAŃSTWIE- Polityka Polska

Polonia – uśpiony Potencjał

miesięcznik nr 5 ( 25) May 2107