Niestety współcześnie w Polsce i śmiem twierdzić, że i na emigracji jest bardzo mało ludzi o takiej erudycji czy wykształceniu jak prof. dr Marek Chodakiewicz, a o obrazie Polski mogą decydować tak nie przygotowani ludzie jak n.p. w Kanadzie prof. dr Piotr Wróbel, czy też red. Adam Michnik, którego bełkot dotyczy nie tylko historii, ale także współczesności. Są to sprawy doprawdy żenujące. Niestety nie dla wszystkich są żenujące.
Ostatnio sięgnąłem po książkę doc. dr. hab. Krzysztofa Szwagrzyka z IPN (Oddział we Wrocławiu) na temat pracowników wymiaru sprawiedliwości w czasach stalinowskich p.t. ,,Prawnicy czasów bezprawia – sędziowie i prokuratorzy wojskowi w Polsce 1944 – 1956”, wydaną przez IPN Kraków-Wrocław w 2005 roku. Jest to praca źródłowa ukazująca prawdę historyczną o ludziach systemu stalinowskiego, z którymi mieliśmy do czynienia w tamtych czasach. Przytaczane są tam różne opinie i dokumenty. Sprawą najbardziej wstrząsającą są opinie członków rodzin tychże sędziów i prokuratorów, którzy w swojej przytłaczającej większości dopuścili się przestępstw podobnych jak w przypadku Niemiec hitlerowskich, gdzie podobny aparat działał na usługach NDSAP; z tą różnicą, że ci ludzie w Peerelu byli na usługach innej totalitarnej partii – partii polskich komunistów (PPR a później PZPR). Okazuje się, że członkowie rodzin sędziów i prokuratorów PRL-u, których trudno inaczej nazwać jak narzędziem terroru komunistycznej władzy – są pełni zachwytu nad pracą, obowiązkowością, pilnością, poświęceniem swoich ojców…
Współcześnie mało kto już wie, jakie były losy np. prawdziwej partii PPS z czasów wojny, gdy nosiła kryptonim WRN (Wolność – Równość – Niepodległość). Kim byli jej przywódcy, jak Kazimierz Pużak, Zygmunt Zaremba, Tomasz Arciszewski czy też Tadeusz Szturm de Sztrem i Adam Rysiewicz? Natomiast wiedza wątpliwa obejmuje współcześnie dokonania takich postaci polskiego stalinizmu, jak Józefa Cyrankiewicza i Adama Rapackiego, ewidentnych zdrajców nie tylko własnej partii, jaką była kiedyś prawdziwa PPS, ale również i Polski.
Przykładem innej trochę niewiedzy jest zaproszenie na pokaz filmu p.t. ,,Katyń” zorganizowanego przez Ambasadę Polską w Ottawie wspólnie z Ambasadą Ukrainy, by uczcić inne ofiary terroru stalinowskiego – ,,wielkiego głodu’’ lat trzydziestych na Ukrainie. Trzeba w tym miejscu stwierdzić, że jednak ofiarom Katynia jako symbolu zbrodni sowieckich w Polsce należy się raczej osobna uroczystość. Można się jednak nawet z tym pogodzić, ale o wiele trudniej jest się zgodzić z podpisem pod zdjęciem dokumentu w jęz. rosyjskim z pieczęcią ZSRS (Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich) – ,,Stalin’s Order to execute 15,000 Polish Officers”.
Otóż mamy tutaj do czynienia z kilkoma poważnymi błędami.
Po pierwsze nie jest to wyłącznie rozkaz samego Stalina, chociaż widnieje tam i jego podpis, ale jest to tzw. notatka szefa NKWD ZSRS Ławrientija Berii do Józefa Stalina. Pod pieczęcią Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych ZSRS widnieje napis: Ściśle tajne z 5 III 40 r. do KC WKP(b) – Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) dla tow. Stalina.
Ukośnie na tej pierwszej stronie widnieją podpisy Stalina, Woroszyłowa, Mołotowa i Mikojana, a na marginesie protokolarna notatka: tow. Kalinin – za, Kaganowicz – za. Za zgodność z oryginałem: pieczęć i podpis. Rozkaz ten podpisało więc całe Biuro Polityczne KC WKP(b) a nie sam Stalin.
Po drugie poważnym błędem jest podana liczba: 15,000 Polish Officers. Otóż ten rozkaz dotyczył dokladnie14,736 jeńców przebywających w obozach jenieckich (wg narodowości ponad 97 % Polaków) i 18,632 aresztowanych, przebywających we więzieniach w zachodnich obwodach Ukrainy i Białorusi (wśród nich 10,685 Polaków).
Po trzecie dokument cytuje dokładnie liczbę skazanych – 14,700 plus 11,000 (łącznie 25,700 osób do wykonania na nich wyroków śmierci przez rozstrzelanie). Wśród tych 25,700 (a nie 15,000) większość stanowili oficerowie Wojska Polskiego (wśród nich 295 generałów, pułkowników i podpułkowników), ale byli również oficerowie korpusu Policji Państwowej, przedstawiciele polskiego duchowieństwa (w tym wszyscy główni kapelani WP wszystkich obrządków), właściciele ziemscy i przemysłowcy, a także urzędnicy. Łącznie więc zbrodnia katyńska dotyczy 25,700 rozstrzelanych a nie 15,000. Spośród kadry oficerskiej znaczną część stanowili oficerowie rezerwy, zmobilizowani w sierpniu 1939 roku.
W wyniku tego rozkazu dokonano zbrodni bez precedensu w historii współczesnych wojen. Wymordowano prawie 1/3 korpusu oficerskiego świetnej, przeszkolonej i patriotycznej armii, zniszczono równocześnie większość przedstawicieli administracji państwowej dość znacznego terytorium wcielonego bezprawnie do ZSRS. Miejscami kaźni katyńskiej nie był wyłącznie sam Katyń, ale wiele innych miejsc (przypuszczalnie nie wszystkie są do tej pory nawet znane). Miejsca do tej pory odkryte i ustalone obejmują:
– Katyń. Obejmuje jeńców z Kozielska, ale nie odnaleziono do tej pory jednego transportu z tego obozu, a w tamtejszych dołach śmierci znaleziono pomordowanych innych jeszcze jeńców.
– Kalinin (Twer). Miejsce mordu jeńców z Ostaszkowa. Potem przewieziono zwłoki pomordowanych w więzieniu NKWD w Kalininie do dołów w Miednoje.
– Charków. Wiemy już dzisiaj, że zamordowano jeńców ze Starobielska (w tzw. Lesoparku). Przy czym istniały tam jeszcze inne miejsca zbrodni np. w podziemiach więzienia NKWD przy ul. Dzierżyńskiego. Doły śmierci zabetonowano później w Lesoparku.
– Kijów. Miejsce zbrodni z tego samego rozkazu Berii (zatwierdzonego przez BP wraz ze Stalinem). Mordowano tam przy ul. Korolenki 17 i stamtąd przewożono trupy do dołów w Bykowni.
– Mińsk. Mordowano tutaj Polaków w słynnym więzieniu zwanym ,,Amerykanka” przy Prospekcie Lenina 13. Wywożono też więźniów do tzw. Zielonego Ługu (lub być może do Kuropat).
Okazuje się, że z rozkazu Berii powstało pięć powyższych Katyni.
Wspominając dzisiaj tę straszną zbrodnię nie mogę oprzeć się, by nie wspomnieć o wuju mojej nieżyjącej juz matki. Wujek Władek syn Wincentego był geografem, majorem korpusu geografów i topografów wojskowych i z-cą komendanta Oficerskiej Szkoły Geograficznej przy Wojskowym Instytucie Geograficznym (WIG). Został odznaczony Krzyżem Srebrnym V Klasy Orderu Wojennego VM, trzykrotnie Krzyżem Walecznych, Medalem Niepodległości, Srebrnym Krzyżem Zasługi, Medalem Pamiątkowym za wojnę 1919-1921, Medalem X-lecia Niepodległości, Brązowym i Srebrnym Medalem za Długoletnią Służbę i innymi odznaczeniami. Wujek Władek – oficer II Oddziału Sztabu Generalnego WP i WiG-u – zginął w Katyniu w kwietniu 1940 r. Miał trzech synów.
Już wszyscy moi wujowie nie żyją. Pierwszy zmarł Boleś jako maleńkie dziecko, Wiesiu poległ jako 17-letni strzelec na Starówce podczas powstania, i kochany wujek Stefan zmarły w 2004 r. na raka… Wspaniały Wujek Władek był bratem mojej kochanej Babci, która przeżyła śmierć najbliższych w Krakowie – a ginęli oni w Katyniu, w Oświęcimiu, w lasach, pod Lwowem czy jak Romuś w obronie Warszawy we wrześniu 1939….
Głęboko wierzę, że Najjaśniejsza Rzeczpospolita Wujka Władka, Polska znanego mojej rodzinie gen. Mieczysława Smorawińskiego byłaby dzisiaj inną Polską, gdyby oni żyli…
Cześć pamięci ofiarom Katynia, którzy polegli na nieludzkiej ziemi Katynia, Tweru, Charkowa, Kijowa i Mińska!
Niech żyje wolna Najjaśniejsza Rzeczpospolita Polska!
Maciej Jabłoński (Ottawa)
Wujek Władek – oficer II Oddziału Sztabu Generalnego WP i WiG-u – zginął w
Katyniu w kwietniu 1940 r