Białoruskie Ministerstwo zdrowia zredukowało spis leków, które nie wymagają okazania recepty w aptece. Jak informuje w piątek gazeta «Komsomolskaja prawda w Białorusi» restrykcjami zostanie objętych pigułki antykoncepcyjne a także również kilka innych grup leków, między innymi na nadciśnienie.
Zdaniem mińskich lekarzy decyzja ta spowoduje wydłużenie się i tak gigantycznych kolejek w przychodniach, ponieważ wszyscy nadciśnieniowcy przynajmniej raz na miesiąc będą musieli odwiedzać lekarza tylko po to by otrzymać kolejną receptę. Po to by częściowo rozładować kolejki ministerstwo zdrowia jednocześnie nadało prawo wypisywania recept lekarzom karetek pogotowia.
Jednak — jak pisze gazeta — skutek będzie raczej odwrotny od zamierzonego. W mińskiej miejskiej stacji pogotowia na różne zmiany jeździ w sumie 150 zespołów, z czego jedynie 20 mają w swoim składzie lekarzy-specjalistów z prawem do wypisywania recept. Reszta to jedynie ratownicy medyczni.
Pracownicy tej stacji pytani o stosunek do zmian odparli, że teraz będą musieli jeździć chyba non-stop, bo spora część pacjentów zacznie wzywać pogotowie tylko po to by nie siedzieć w długiej kolejce w przychodni i otrzymać receptę nie wychodząc z domu. «Proszę sobie wyobrazić reakcję takiego pacjenta, kiedy dowie się, że w składzie brygady karetki nie ma lekarza-specjalisty, a więc recepty wypisać nie ma komu» – konkluduje ratownik medyczny, pragnący zachować anonimowość.
Według statystyki, przeciętny Białorusin odwiedza przychodnię 13 razy w roku — półtorakrotnie częściej niż mieszkańcy innych krajów WNP oraz dwukrotnie częściej niż wynosi średnia w krajach Unii Europejskiej. Kilka tygodni temu wicepremier Białorusi Anatol Tozik, by zmienić tę sytuację zaproponował wprowadzenie opłaty za wizytę w dowolnej przychodni w wysokości 5000 rubli (ok. 2,4 złotego). Zdaniem wicepremiera to pozwoliłoby zmniejszyć liczbę wizyt i obciążenie lekarzy. Inicjatywa spotkała się z tak wielką krytyką społeczną, że szybko się z niej wycofano.
Michał Janczuk (TV Biełsat)
www.belsat.eu/pl