Staropolskim obyczajem przedstawiamy Państwu szczególny utwór, unikalną SZOPKĘ LITERACKĄ.
Marcisz Bielski, przy współpracy Stelli Black opracował dla polishnews.com Szopkę 2020 na miarę najlepszych tradycji literackich: Zielonego Balonika, Pikadora, Cyrulika i innych kabaretów Ziem Rzeczypospolitej z początku ubiegłego, XX wieku.
To zmyślne przedsięwzięcie punktuje wybrane zjawiska polityczne i społeczne 2020 roku. W Szopce M.Bielskiego nie znajdziemy cudów. Chyba tylko ten, że w epoce zaniku słowa, autorowi udało się odkryć kolejne walory poznawcze języka.
Wrażliwemu odbiorcy autor wskazuje kierunki rozwoju najbliższej przyszłości. Stopniuje też napięcie w miarę analizy tematów, aż do kulminacji in fine.
Kto dotrwa do finału Szopki, nie pożałuje.
Wołam: weźmy się do kupy
Wokół naszej zwykłej chucpy
Dokazujmy w końcu roku
Kto tam stoi wciąż w rozkroku
Demokraci, sokolnicy
Lewiatany, szmalcownicy
Republiki zacne chłopy
Weźcież-wy się do roboty
Koniec roku – czas jedyny
By się dorwać do siwuchy
I nie stracić przy tym cnoty
I nie sprawić zawieruchy
Panie Premier, mocium Panie
Niech mi tutaj wierzba stanie
Niech wyrosną tam kaktusy
Gdzie aktywne wciąż platfusy
Niech się tłusto dzieje wkoło
Niech popiją, niech swawolą
Tylko gdy zaciśniem pasa
Tańczyć będziem na golasa
Wtedy przyjdą nam z pomocą
To już było, tylko poco
Tak powtarzać te historie
Niech śnią swe fantasmagorie
Feminiści – tłuste koty
Safandulscy – palikoty
Rebusiarze – dzieci kwiatów
Łobuziarze – z tych powiatów
Kto chce niech się z peeselem
Zawieruszy zgodnym celem
Oni mają to do siebie
Że im zawsze jest jak w Niebie
Ta wszech zdolność przystosowań
Ma swój wyraz: cichych knowań
Gdy posiądziesz tę właściwość
Kupisz sobie każdą miłość
Czyż nie po to, ty Baranie
świat nagina praw wydanie?
Sięgnijmy do demokracji
Ta ostoją jest sanacji
Tam grasują pretorianie
Myśli „tfurczych” niesłychanie
Które wzmacnia swoim trzosem
Kto interes ma pod nosem
Ten z większością się ugodzi
Słuszne racje poprą młodzi
Co prawdziwe być nie musi
Wszak niejeden dał się skusić;
Sprawiedliwość jest społeczna
Jak umierać, pieścić wieszcza
Jak przedstawić patologie
Jak pożegnać, przetrwać orgie
Jak odnosić sukces w pracy
Lejce trzymać w świetle racy
Jak rozwodzić się nad wodą
Trendy być, a zostać sobą
Zwykłe ludzkie dylematy
Auto, lokal, nowe graty
Dramat wojen świrusowych
I obostrzeń covidowych
Dramat rozumienia potrzeb
Lament przecenionych zboczeń
Kwik, jęki pod niebiosa
Sponsor nie zasila trzosa
Róbmy zatem rewolucję
Komu trzeba, też obdukcję
Pieniądz teraz leci z Nieba
Nic do szczęścia nie potrzeba
Upokorzeń bukiet cały
Ano, same tego chciały
Przykazanie pierwsze mówi:
Bądź posłuszny, jesteś drugi
Ale przecież wszelka pycha
Naiwniaków w bój popycha
I na pierwszy plan wypiera
Byle kołtun lub przechera
A lud w gusła zapatrzony
Finansuje im androny
I tu cały w tym ambaras
By się myśleć chciało naraz
Aby spór z ikrą łacińską
Poprowadził Grek z Turczynką
Aby spór prehistoryczny
Przestał dławić naród liczny
Aby własny swój interes
Wspólny miał monety rewers
Są to drętwe mowy tony
Kto ma dostęp do mamony
Lejce, cugle z rąk nie puści
Obiecanki masz, a juści
Lampedusy urok rzadki
Tak orzekły dwie sąsiadki
Śpiew z morałem zaznaczyło
„Aby było, tak jak było”
Jak za Jaśnie Stasia, króla
Co Polskę Piasta przehulał
Czy zaśpiewać nam wypada
„Ziutka” kadrowego Dziada
Czy też może lepszy Władek
Było kilku, seria wpadek
Uśmiechają się do Bolka
Do dziś po nim bólu kolka
Namawiają na Jareczka
Lecz w streamingu mała rzeczka
Tylko jeden wyjątkowy
Chce Go topić w łyżce wody
Niedobitki, oponenci
A Naczelnik w głowach kręci
Stąd dylemat jest straszliwy
Jak tu zadowolić dziwy?
Dziwy stroją się w korale
I spierają zbyt zuchwale
Chociaż mięsem rzuca który
Żadnej z nich nie miękną rury
Taki w tymże jest ambaras
Że lepszego nie ma zaraz
Stąd nauka jest dla trolla
Znów przeminął czas warchoła
Skandal na światowej scenie
Głosowanie zawsze w cenie
Demokraci wszystkich rajów
Mają zgryz, co robić w maju?
Jak poucza nas historia
Z wiosną jest nowa teoria
Elon Musk i jego Eden
Nie da rady stary Biden
Ajatollah z Teheranu
Ani nabab z Kazachstanu
Czy ośrodek z miasta Wuhan
Nie da rady, jest posucha
Więc śpiewają by się żyło
Tak jak kiedyś, jak już było
I sentyment zapomniany
Odżył jak zaczarowany
Zarządzamy chaosem nad stosem
I wołamy jednym głosem
Bez złudzeń, przywidzeń, urojeń
Jest nadzieja: na Szopkę ’21
Już wpłynęło pewne zamówienie
Już ruszyły koła historii
Nauczymy się łowić ryby
Posługując się wędką na niby
Wypłaszczeni, porzuceni
Maszerują zeszłoroczni ochotnicy
Uniknęli covidowej zagłady
Niewrażliwi na zwidy żałobnicy
Stąpamy twardo, po ziemi krzywd i płaczu
To My, wytwórcy zmian klimatu.
Marcisz Bielski GH/USA, 12/31/2020