Mówi: Zbigniew Pisarski
Funkcja: prezes zarządu
Fundacja im. Kazimierza Pułaskiego
– Bycie krajem średniej wielkości może być przywilejem i dać możliwość wejścia w rolę mediatora. Dobrze by było, gdyby Polska zasiadała przy jak największej liczbie stołów, przy których są podejmowane decyzje, i do tego powinniśmy aspirować. Nieszczęściem jest, że często nie aspirujemy i jesteśmy pomijani – mówi Zbigniew Pisarski, prezes Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, o roli Polski w Sojuszu Północnoatlantyckim. Jak ocenia, obecnie wyzwaniem jest kwestia jedności NATO. Państwa Sojuszu powinny skupić się na konsolidacji i zacieśnianiu współpracy, ale nie powinny pozostawać zamknięte na możliwość rozszerzenia o Ukrainę i Gruzję, co zresztą leży w interesie Polski.
– Kwestia jedności w NATO jest wyzwaniem. Mamy dość silne osobowości po obu stronach Atlantyku. Zarówno prezydent Stanów Zjednoczonych, jak i Francji – jako dojrzali politycy na swoich urzędach – podkreślają swoją odrębność i próbują zapisać się w historii jako ci, którzy wyznaczyli nowe kierunki dla współpracy transatlantyckiej. Polska musi być raczej tym, który zbliża obie strony do współpracy, ponieważ NATO jest dla nas gwarantem bezpieczeństwa, tak jak Unia Europejska jest dla nas gwarantem bezpieczeństwa ekonomicznego. Musimy więc inwestować w stabilność obu tych podmiotów – mówi agencji Newseria Biznes Zbigniew Pisarski, prezes Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego.
Jak ocenia, Francja – jako członek NATO – stara się w tej chwili podkreślać swoją odrębność i balansować swoją politykę międzynarodową, dystansując się od czasu do czasu względem USA i szukając sojuszników w innych regionach, np. w Chinach. Jest to łatwiejsze o tyle, że Stany Zjednoczone spotykają się z dezaprobatą z różnych stron ze względu na kontrowersyjne działania i nie do końca przemyślane wypowiedzi Donalda Trumpa, które stają się pożywką dla krytyki przez innych członków Sojuszu.
– Mamy w tej chwili moment przełomowy, kiedy dokonuje się przetasowanie kart na globalnej arenie. Te karty w dużej mierze rozdaje również Chińska Republika Ludowa. Musimy oswoić się z tym, że Chiny będą coraz bardziej obecne w działaniach i dyskusjach na temat bezpieczeństwa. Będą również szukały na tym polu sojuszników – czy to po stronie Federacji Rosyjskiej, czy to po stronie amerykańskiej, co nie zawsze musi być zbieżne z interesem Polski – mówi Zbigniew Pisarski.
Jedną z newralgicznych kwestii w ramach NATO pozostają wydatki państw członkowskich Sojuszu na obronność. Tylko dziewięć krajów wypełnia zobowiązanie, które mówi o konieczności przeznaczania co najmniej 2 proc. PKB na cele obronne. Prezydent USA Donald Trump wielokrotnie krytykował europejskich członków NATO za zbyt niski wkład. Najczęściej dotyczyło to Niemiec. Po grudniowym szczycie NATO w Londynie zapowiedział, że USA mogą użyć presji handlowej wobec tych państw członkowskich, które jego zdaniem przeznaczają zbyt niskie budżety na obronność. W połowie grudnia szef Pentagonu i minister obrony USA Mark Esper poparł to stanowisko, mówiąc, że w ramach Sojuszu „nie może być pasożytów”.
– Wytknięcie krajom europejskim, które są członkami NATO, że ponoszą niewystarczające nakłady na bezpieczeństwo, jest słuszną obserwacją. Powinniśmy myśleć o tym, żeby ktoś nie musiał opłacać naszego bezpieczeństwa. Jeżeli sami nie jesteśmy skorzy do płacenia, to nie dziwmy się potem, że ktoś w ramach protektoratu nad nami ma określone oczekiwania. Innymi słowy: im więcej będziemy płacili na własne bezpieczeństwo, tym bardziej będziemy autonomiczni, samodzielni, a koniec końców także bezpieczniejsi – mówi Zbigniew Pisarski.
Stany Zjednoczone przeznaczają na obronność 3,5 proc. swojego PKB (podczas gdy wydatki części państw członkowskich NATO nie przekraczają 1 proc. PKB) i finansują 22 proc. budżetu NATO. W ubiegłym roku przekazały do niego 470 mln euro, natomiast Niemcy – 313 mln euro.
– Niemcy będą się broniły tym, że ich proporcja wynika z budżetu i możliwości. Natomiast politycznie jest to pokłosie historycznych zaszłości związanych z II wojną światową i pewną niechęcią do inwestowania w potencjał obronny, a tym samym zdolności ofensywne. Przez wiele lat oczekiwano, że Niemcy nie będą rozbudowywały tych zdolności i w tej chwili jest im to wytykane – mówi Zbigniew Pisarski. – Z punktu widzenia Polski i dobrej współpracy polsko-niemieckiej byłbym za tym, żeby Niemcy wydawały wymagane 2 proc. PKB.
Prezes Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego ocenia również, że NATO powinno skupić się w tej chwili na konsolidacji i zacieśnianiu współpracy między państwami członkowskimi. Nie może pozostawać zamknięte na możliwość jego poszerzenia, które zresztą leży w interesie Polski.
– Powinniśmy wspierać naszych sojuszników z Ukrainy i Gruzji. Gdyby Ukraina wpadła w pełną zależność od Federacji Rosyjskiej, w praktyce oznaczałoby to, że od Kaliningradu po Bieszczady mamy granicę z Rosją, z małym przesmykiem suwalskim. Jest to więc nasz żywotny interes, który idzie w parze z interesem Ukrainy, w związku z czym powinniśmy dokładać starań do tej współpracy – mówi Zbigniew Pisarski.
Jak podkreśla, Polska ma potencjał, by odgrywać w tych rozmowach ważną rolę i nieustannie powinniśmy do tego aspirować.
– Czy to dotyczy kwestii rozbrojenia, czy kwestii Ukrainy i Gruzji, czy innych obszarów, które dotykają żywotnych interesów Polski, powinniśmy zawsze przy tych stołach rozmów się znajdować. Niestety często jesteśmy pomijani, a sami do tego nie aspirujemy – podkreśla prezes Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego. – Czasami bycie krajem średniej lub mniejszej wielkości jest przywilejem i daje możliwość wejścia w rolę mediatora czy negocjatora.
https://biznes.newseria.pl/