Źródło: www.folklorsta .pl
Pyszne danie dla tego jedynego
Jak mawiają starzy ludzie…karnawał jest najlepszym sposobem, aby zyskać sobie względy tego jedynego. Zatem zmyślne panny z województwa świętokrzyskiego, najlepszymi daniami chciały sobie zaskarbić uczucia wybranka swojego serca.
Bal u ciotki Felki
Bal u ciotki Felki w świętokrzyskich Krynkach, uchodził zawsze za najbardziej udany. Od wielu lat mieszkanka wspomnianej miejscowości starsza pani Felka potocznie zwana ciotką, uwielbiała organizować bale i przyjęcia karnawałowe. Zapraszała ona zatem do swojego domu młode panny i kawalerów, aby ci mogli bawić się na jej koszt do woli. Szczególnym daniem, które zawsze serwowała ciotka Felka, były pierogi maczane. Farszem ich było ser biały na słodko, a przed spożyciem każdy zamoczyć musiał takiego pieroga w śmietanie. Pewnego razu, na wspomniany bal karnawałowy został zaproszony przez totalną pomyłkę ciotki Felki tylko jeden mężczyzna, a był to Irek Trąbka. Bal należał do znakomitych, ponieważ wszystkie panny zaproszone na tę zabawę balowały do białego rana. Lecz jak się okazało, wszystkie w niedługim czasie musiały wyprawiać chrzciny, a zestrachany Irek musiał wyemigrować do Skarżyska, gdzie znalazł sobie pracę na kolei, gdzie uwodził piękną Wandzię.
Gołąbki u pani Ireny
Pani Irena Skoczylas ze Stawu Kunowskiego, miała piękną córkę Małgorzatę. Ta właśnie Małgorzatka, robiła namiętnie gołąbki w zalewie pomidorowej, co było podstawowym daniem karnawałowych wieczorów organizowanych przez jej mamusię. Pani Irenka zapraszała zatem do swojego domu zacnych kawalerów, aby to niby gołąbków spróbowali…..ale tak naprawdę, chciała zacna kobieta zeswatać swoją piękną córkę. Pewnego razu zawitał do domu pani Ireny przystojny Sylwek, który sam nie wiedział czy bardziej podobała mu się Małgorzatka czy smakowały gołąbki. Tak ów młodzieniec się delektował owymi smakołykami, że piękna córka pani Ireny, wkrótce musiała zakupić większą partię pieluch.
Legenda starego gajowego
W okresie karnawału, wszyscy ludzie z przedwojennego Rudnika spotykali się w karczmie „U Kopciuszka”, by tam słuchać starych legend i opowiadań jakie snuł gajowy Władek Opiniek. Powiedział on razu pewnego, że w okresie karnawału pod najstarszym dębem w lesie rosną przeogromne prawdziwki. Grzyby te, można zbierać bez ograniczeń, ponieważ gdy tylko się jednego zerwie, już na to miejsce wyrasta następny. Żądna owych grzybów Danusia, poprosiła swojego przyjaciela Jasia, aby wraz z ogromnymi koszami, poszli zbierać owe rarytasy na niedzielny sos. Ale owa para zapuściła się trochę za daleko, zatem w zimną porę roku postanowili nieco podnieść temperaturę swojego ciała. W niedługim czasie, owa Danusia cieszyła się, że przyszła na świat jej pierworodna córka Milenka.
Ewa Michałowska – Walkiewicz