Cenna kolekcja André van Bastelaera
Redakcja Polish News została zaproszona na Zamek Królewski w Warszawie, by mogła obejrzeć tam wystawę noszącą tytuł „Złota Kolekcja” André van Bastelaera.
583 numizmaty
Licząca dokładnie 583 numizmaty, przewspaniała a przede wszystkim wyjątkowo cenna kolekcja André van Bastelaera, została po raz pierwszy zaprezentowana publicznie na Zamku Królewskim w Warszawie. Na niej to właśnie można podziwiać historyczne, a w większości złote, monety Cesarstwa Rzymskiego i Bizantyńskiego. Są tam też wyeksponowane, monety brabanckie i belgijskie od epoki średniowiecza, aż po wiek XIX. Na tej wystawie są też prezentowane monety pochodzące z różnych odległych zakątków świata, czyli od Australii aż po Meksyk.
Monety rzymskie i bizantyjskie
Pierwszy z trzech działów tej kolekcji, stanowią monety rzymskie i bizantyńskie. Znajdziemy tu rzecz jasna poczet cesarzy sportretowanych na aureusach i solidach, złotych monetach rzymskich. Jest on tym cenniejszy, że autorowi zbioru udało się zgromadzić egzemplarze monet zachowane w doskonałych stanach. Monet z Bizancjum jest zauważalnie mniej, jednak jest to i tak jeden z najświetniejszych tego typu zbiorów w Polsce.
Monety brabanckie i belgijskie
Największą część tej kolekcji stanowią monety brabanckie i belgijskie. To wśród nich znajdziemy najwięcej numizmatów srebrnych i miedzianych. Najbardziej urzekają jednak średniowieczne monety złote. Brabanckie skudaty, flandryjskie noble, złote moutony („baranek”), rydery („jeździec”), leeuwy („lew”). Są to monety noszące niezwykłą nazwę zaczerpniętą od umieszczonych na nich przedstawień. Późniejsze monety, wybite już w Królestwie Belgii po 1830 roku, są szczególnie bliskie sercu doktora van Bastelaera, właściciela tej kolekcji.
Monety świata
Ostatnim działem tej kolekcji, są monety świata. Jego największą część stanowią bliskie Belgii numizmaty francuskie. Są tutaj też prezentowane monety pochodzące z innych państw europejskich oraz z odleglejszych zakątków naszego globu czyli z: Australii, Stanów Zjednoczonych oraz Meksyku.
Ewa Michałowska -Walkiewicz