Chcą wykorzystać epidemię do narzucenia ideologicznego dyktatu

Szanowni Państwo,
gdy kraje naszego kontynentu zmagają się z kryzysem wywołanym koronawirusem, lewicowi politycy potęgują wysiłki, by narzucić mieszkańcom Europy prawne rozwiązania wspierające radykalną ideologię. Zrobimy wszystko, by powstrzymać próbę wykorzystania stanu epidemii do narzucenia ideologicznego dyktatu.
Kiedy w wyniku zakażenia wirusem umierały setki ludzi, a uwaga większości Europejczyków była zaabsorbowana walką z epidemią, zespół komisarz ds. równości Heleny Dalli opublikował „Strategię równouprawnienia genderowego” – skrajnie ideologiczny dokument przewidujący wdrożenie ideologii gender w całej polityce Unii Europejskiej i ratyfikację przez całą UE genderowej konwencji stambulskiej.
Niedługo później inna unijna agenda, Eurogender, opublikowała oparte na strategii stanowisko, wprost odnoszące się do epidemii. Zdaniem jego autorów, ideologiczne postulaty trzeba wdrażać tym pilniej, że trwająca epidemia „obnażyła nierówności genderowe”.
Z najbardziej niebezpieczną propozycją wyszli urzędnicy Komisji Europejskiej i Wysoki Przedstawiciel ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa UE, którzy w opublikowanym tydzień temu strategicznym planie działań domagają się, by dotychczasową zasadę jednomyślności w głosowaniu Rady Unii Europejskiej we wrażliwych kwestiach dotyczących praw człowieka zastąpić modelem pozwalającym na podejmowanie decyzji bez zgody części krajów.
W praktyce oznaczałoby to, że Polska w wielu kluczowych sprawach zostałaby pozbawiona możliwości obrony na poziomie międzynarodowym takich wartości jak małżeństwo, rodzina czy ochrona życia.
Na poziomie krajowym, jak i całej Unii Europejskiej, z powodu panującej epidemii opór wobec tych radykalnych planów jest znikomy. Dlatego podjęliśmy decyzję, że to zespół Ordo Iuris musi w najbliższych dniach uruchomić i skoordynować sprzeciw wobec zamachu na suwerenność narodów i na podstawowe wartości. Dzięki doświadczeniu naszych ekspertów oraz zbudowanej sieci kontaktów i sojuszy wiem, że ten śmiały cel jest osiągalny.

Jednocześnie liczę na Państwa wsparcie. Bez niego nasze zamierzenia i obrona małżeństwa, rodziny, życia i wolności przed radykalną ideologią nie będą możliwe.
Jeszcze w kwietniu prześlemy wszystkim posłom do Parlamentu Europejskiego, unijnym komisarzom oraz władzom Polski i innych państw członkowskich krytyczne analizy każdego z opublikowanych materiałów. Najważniejszy z nich będzie nie tylko polemiką z unijną strategią genderową, ale też zestawem pozytywnych propozycji na rzecz kobiet i mężczyzn mieszkających w Unii Europejskiej. Zorganizujemy też serię wideokonferencji z udziałem prawników i liderów opinii z różnych państw nagłaśniających nasze zastrzeżenia wobec ideologicznych polityk.

Wszystkie te działania unijnych urzędników zaskakują tym bardziej, że trwający kryzys potwierdza wartość suwerenności państwowej, a zarazem obnaża niezdolność struktur międzynarodowych do adekwatnej reakcji. Symboliczne znaczenie miały działania przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, która najpierw skrytykowała państwa członkowskie za „utrudniającą życie” decyzję o przywróceniu kontroli granicznej, a chwilę potem sama podjęła spóźnioną decyzję o zamknięciu granic zewnętrznych UE, mimo że główne światowe ogniska wirusa już od dawna znajdowały się na terenie wspólnoty.

Widzimy jednak wyraźnie, że w innych obszarach reprezentujący radykalne lewicowe ideologie politycy i urzędnicy unijni podejmują bardzo dynamiczne działania, korzystając z zamieszania wywołanego epidemią.

Idelogia gender pod pozorem walki o prawa człowieka
„Plan działania UE dotyczący praw człowieka i demokracji” przedstawiony w ubiegłym tygodniu jako rekomendacja Radzie UE to strategiczny dokument, w którym KE żąda odejścia od zasady jednomyślności w głosowaniach dotyczących praw człowieka oraz demokracji i zastąpienia go modelem większości kwalifikowanej, który pozwala podejmować decyzje bez zgody części krajów.
Rzekomo ma to służyć przezwyciężeniu paraliżu Unii Europejskiej wobec państw, które w dobie koronawirusa łamią prawa człowieka i demokratyczne standardy, ale już pobieżna lektura pokazuje, że mamy do czynienia z pomysłem skrajnie ideologicznym.
Dokument wprost promuje ideologię gender i polityczne postulaty aktywistów LGBT, a także koncepcję „praw reprodukcyjnych i seksualnych” wykorzystywaną do promocji aborcji i edukacji seksualnej. Co więcej, nawołuje do przyjęcia przez całą Unię Europejską genderowej konwencji stambulskiej. Byłoby to równoznaczne z narzuceniem wszystkim państwom UE jej treści i w praktyce przekreśliłoby to możliwość wypowiedzenia konwencji przez Polskę.
Aborcja i wulgarna edukacja seksualna jako prawa człowieka
Można być pewnym, że posługując się hasłem walki o prawa człowieka, lewicowi aktywiści będą próbowali zdeformować ich katalog.
Dobitnym przykładem tej tendencji była przyjęta w lutym rezolucja w sprawie tegorocznej sesji Komisji ONZ ds. Statusu Kobiet, w której Parlament Europejski uznał, że dostęp do „bezpiecznych i legalnych usług aborcyjnych to ważne elementy ratujące życie kobiet”, zaś „odmowa świadczenia usług w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego oraz związanych z tym praw stanowi formę przemocy wobec kobiet”.
Państwa mogą utracić suwerenność w kluczowych kwestiach
Jeśli rekomendacja Komisji Europejskiej zostanie przyjęta i zamiast jednomyślności obowiązywał będzie model większościowy, stanowiska dotyczące najważniejszych cywilizacyjnych problemów będą ustalane bez zgody części państw członkowskich. Polska, Węgry, Słowacja i inne chroniące małżeństwo i rodzinę państwa regionu poddane zostałyby ideologicznej dominacji.
Łatwo bowiem przewidzieć, że będące w mniejszości kraje, które sprzeciwiają się promocji aborcji, postulatów politycznych LGBT czy ideologii gender, nie będą miały jakiegokolwiek wpływu na kształt stanowisk Unii Europejskiej. Dzisiaj tylko dzięki sprzeciwowi pojedynczych państw jak Polska czy Węgry najbardziej kontrowersyjne propozycje nie są przyjmowane w drodze konsensusu.
Jednym z pierwszych dokumentów, na których kształt nasz kraj w praktyce straciłby wpływ, jest obecnie negocjowany w ONZ traktat o ściganiu zbrodni przeciw ludzkości. Choć nikt nie ma wątpliwości co do jego głównego celu, podczas prac pojawił się postulat, by definicję płci zastąpić pojęciem gender odnoszącym się jedynie do subiektywnych odczuć.
Przeciwstawiamy się niebezpieczeństwu
To nie pierwsza próba odebrania konserwatywnym narodom Europy ich prawa głosu. Za każdym razem takie usiłowania spotykają się z naszym stanowczym sprzeciwem. Dość wspomnieć choćby wystąpienie wiceprezesa Instytutu dra Tymoteusza Zycha, który przypominał niedawno podczas dyskusji ekspertów w Komisji Konstytucyjnej Parlamentu Europejskiego, że nieproporcjonalna ingerencja w sprawy państw członkowskich jest sprzeczna z podstawowymi zasadami prawa Unii Europejskiej – subsydiarnością i proporcjonalnością.
Zrobimy wszystko, by nie dopuścić do tego, aby państwa – zaabsorbowane w czasie epidemii ochroną życia i zdrowia swoich obywateli – zostały podstępnie pozbawione istotnego wpływu na decyzje Unii Europejskiej.

Nasi eksperci pracują już nad gruntowną krytyczną analizą rekomendacji Komisji Europejskiej. Wykażemy w niej, że przyjęcie takiego rozwiązania godzić będzie w zasady pomocniczości i subsydiarności i nierzadko będzie jednoznaczne z uderzeniem w wartości konstytucyjne poszczególnych państw członkowskich.
Przypomnimy też, że pandemia koronawirusa raz jeszcze wykazała, jak wielkie praktyczne znaczenie ma suwerenność decyzyjna państw narodowych.
Analizę przekażemy wszystkim posłom do Parlamentu Europejskiego i rządom poszczególnych państw, by uczulić ich na zagrożenia związane z nadmierną centralizacją władzy, zwłaszcza procesu ustawodawczego.
Unijna agenda proponuje „genderowe podejście” do koronawirusa
Także ideolodzy gender próbują za wszelką cenę wykorzystać istniejący kryzys do promocji swoich pseudonaukowych twierdzeń.
Europejski Instytut ds. Równości Genderowej „Eurogender” (European Institute for Gender Equality), czyli wyspecjalizowana agencja Unii Europejskiej mająca z założenia działać na rzecz „równości kobiet i mężczyzn”, przekonuje na przykład, że koronawirus to problem genderowy.
Autorzy przyznają wprawdzie, że śmiertelność w wyniku zarażenia wirusem jest znacznie wyższa u mężczyzn niż kobiet. Twierdzą jednak, że bardziej dotknięte epidemią są kobiety. Statystycznie częściej korzystają bowiem z transportu publicznego i stanowią ogólnie większość pracowników służby zdrowia.
Dlatego Eurogender rekomenduje państwom przyjęcie „genderowej perspektywy” walki z wirusem. Agencja ubolewa, że zbyt wiele decyzji dotyczących przeciwdziałania epidemii podejmują mężczyźni, sugeruje też większy udział pielęgniarek w relacjach medialnych z frontu walki z koronawirusem.
Aby pomóc państwom członkowskim Unii Europejskiej we wdrażaniu „genderowej perspektywy” w zwalczaniu COVID-19, Eurogender wkrótce uruchomi specjalny portal ze swoimi rekomendacjami dotyczącymi zwalczania epidemii.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że działania Agencji to drastyczny przykład marnotrawstwa i błędnej alokacji wysiłku ludzi i środków materialnych, tak potrzebnych dla ratowania zdrowia i życia Europejczyków.
Gender mainstreaming podstawową zasadą prawa unijnego?
Tezy dotyczące zwalczania koronawirusa forsowane przez Eurogender są odzwierciedleniem dużo poważniejszego dokumentu: „Strategii równouprawnienia genderowego na lata 2020-2025” opublikowanej na początku marca przez Komisję Europejską. Już samo oficjalne polskie tłumaczenie nazwy tego dokumentu wprowadza w błąd – inaczej niż wersja angielska mówi o „równouprawnieniu płci” mimo że w tekście angielskim słowo „gender” jest definiowane jako „społeczny konstrukt” odczuwany subiektywnie i wyraźnie odróżniane od pojęcia płci.
Strategia zakłada konieczność podjęcia systemowej walki z „nierównością genderową” i narzuca „uwzględnienie perspektywy gender” w całej polityce Unii Europejskiej.
Jej autorzy uważają, że „główne wyzwania, przed którymi stoi obecnie UE, w tym transformacja klimatyczna i cyfrowa, mają wymiar związany z gender”. Dlatego głównym celem strategii jest wykorzenianie „stereotypowych różnic między kobietami a mężczyznami” i promowanie „niestereotypowych ról, w tym także seksualnych”. Oczywiście jak łatwo się domyślić, „stereotypem”, który należy wykorzeniać, są wszelkie tradycyjne role kobiet i mężczyzn. To właśnie w strukturze społecznej, a nie w patologiach, ma tkwić źródło dyskryminacji kobiet, z którym należy walczyć.
Strategia uderza zarówno w kobiety, jak i mężczyzn
Nie mamy wątpliwości, że opracowany dokument nie tylko wprost godzi w dobro kobiet i mężczyzn, ale może – paradoksalnie – przyczyniać się do rzeczywistej dyskryminacji kobiet.
Strategia ingeruje w kwestie zatrudnienia, dążąc do tego, by w każdym zawodzie była równa reprezentacja kobiet i mężczyzn. Postrzega negatywnie fakt, że w wielu zawodach dominują kobiety (np. wśród nauczycieli, urzędników i sędziów), a w wielu mężczyźni (np. sektor budowlany). Gdyby wcielić w życie te ideologiczne postulaty, wiele kobiet straciłoby pracę lub musiałoby się przekwalifikować.
Dokument neguje przy tym faktyczne aspiracje i potrzeby ogromnej części kobiet. Kładąc nacisk wyłącznie na objęcie dzieci sformalizowaną opieką w żłobkach oraz przedstawiając związaną z rodzicielstwem pracę na niepełny etat w negatywnym świetle, przyczynia się w praktyce do dyskryminacji kobiet z powodu macierzyństwa i rodzicielstwa.
Genderowa nowomowa
Również walka z przemocą ma być podporządkowana genderowemu dyktatowi. Dokument nie tylko traktuje przyjęcie konwencji stambulskiej jako priorytet polityki Unii Europejskiej. Autorzy strategii w ideologicznym zapale otwarcie deklarują swoje prawdziwe poglądy – źródła przemocy widzą w różnicach pomiędzy kobietami a mężczyznami, w szczególności w istnieniu cech typowo męskich.
Piszą jasno: „Kluczowe znaczenie będzie miało zapobieganie przemocy przy szczególnym nacisku na kwestie związane z mężczyznami, chłopcami i maskulinizmami”. „Maskulinizmy” – wyjaśniają – to różne pojęcia „do wyrażenia tego, co to znaczy być mężczyzną, w tym do opisania wzorców zachowań związanych z miejscem mężczyzny w danym zestawie ról związanych z płcią i w relacjach”.
Autorzy strategii postulują ingerencję nawet w tak prywatne sprawy jak podział obowiązków między członkami rodziny. Ma temu służyć nie tylko zestaw instrumentów polityki społecznej, ale też nacisk instytucji unijnych na przemysł muzyczny i filmowy, by mocniej niż dotychczas przyczyniały się do zwalczania „genderowych nierówności”. O „równości genderowej” i „niestereotypowych rolach płciowych” mają się uczyć już dzieci w szkołach.
Gdy rozmawiałem o strategii z Karoliną Pawłowską, dyrektor naszego Centrum Prawa Międzynarodowego, zwróciła uwagę, że dokument zupełnie bezpodstawnie zmierza do ingerencji w strukturę płci w prywatnych przedsiębiorstwach czy na listach wyborczych. Ma też wpływać na platformy dostarczające Europejczykom informacje.
Obnażamy błędy ideologów
Wnioski są jasne – w strategii nie chodzi wcale o zwalczanie nierówności, ale o ugruntowanie genderowej ideologii, która godzi w dobro kobiet i mężczyzn.

Dlatego natychmiast po opublikowaniu dokumentu przystąpiliśmy do pracy. Nasi eksperci już piszą pogłębioną analizą strategii oraz dokumentów Eurogender, która wykaże nie tylko brak kompetencji instytucji UE do podejmowania większości z tych tematów, ale też pokaże liczne merytoryczne błędy jego autorów.
Mamy alternatywną strategię
Naszym celem nie jest jednak wyłącznie krytyka genderowego dokumentu, ale również nakreślenie mapy pozytywnych rozwiązań w sferze działań na rzecz polepszenia sytuacji zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Punktem odniesienia są realne, dopełniające się role kobiet i mężczyzn. To nie walka płci jest istotą funkcjonowania społeczeństwa, a ich harmonijne i pełne szacunku współdziałanie i uzupełnianie się.
W naszej strategii wskażemy realne obszary dyskryminacji, przede wszystkim związane z deprecjacją macierzyństwa i rodzicielstwa, oraz problemy, które wynikają z takiego podejścia. Zaproponujemy także rozwiązania mogące przeciwdziałać dyskryminacji rodziców i pozwalające im pełnić swoje role kobiece i męskie zgodnie ze swoimi pragnieniami i oczekiwaniami.
Przeciwstawimy się lansowanemu przez ideologów skrajnej lewicy nieludzkiemu wizerunkowi kobiety jako osoby mającej jakąkolwiek wartość społeczną jedynie wtedy, gdy podejmuje pracę zawodową i przynosi wymierny zysk ekonomiczny. Pokażemy, że to podejście jest błędne również właśnie w perspektywie ekonomicznej.

Całość materiału, który opublikujemy zarówno po polsku, jak i po angielsku, będziemy opierać na badaniach współpracujących z Instytutem naukowców. Dokument będzie pierwszą i prawdopodobnie jedyną publikacją tego typu w Europie. Aby go zaprezentować, zorganizujemy wideokonferencję z udziałem ekspertów z całego kontynentu.

Rozpoczynamy również budowanie szerokiej, międzynarodowej koalicji sprzeciwiającej się planom przyjęcia przez Unię Europejską zideologizowanej konwencji stambulskiej. Liczę na to, że dzięki temu gdy tylko minie stan epidemii, będziemy mogli ruszyć z wielką międzynarodową kampanią przeciwko tym szkodliwym planom.
Musimy działać wspólnie i błyskawicznie
Wszystkie te interwencje, których podjęcie stało się palącą potrzebą, wymagają od nas nie tylko wielu godzin pracy, ale i wysiłku finansowego. Aby go podjąć, niezbędna jest pomoc naszych Darczyńców.
Szacuję, że samo przygotowanie w gronie ekspertów dwujęzycznych analiz obu dokumentów Komisji Europejskiej oraz opracowanie kontrpropozycji pochłonie nie mniej niż 25 000 zł. Koszty związane z organizacją wydarzeń konferencyjnych i promocją przygotowanych przez nas materiałów nie będą niższe niż 4 000 zł.
Te sumy znacznie przekraczają możliwości Instytutu, dlatego bardzo liczę na Państwa wsparcie w tym trudnym czasie. To bardzo ważne, byśmy właśnie teraz, gdy pandemię koronawirusa próbuje się wykorzystać do uderzenia w rodzinę, stanowczo przeciwstawili się temu atakowi.
Szanowni Państwo,
gdy kraje naszego kontynentu zmagają się z kryzysem wywołanym koronawirusem, lewicowi politycy potęgują wysiłki, by narzucić mieszkańcom Europy prawne rozwiązania wspierające radykalną ideologię. Zrobimy wszystko, by powstrzymać próbę wykorzystania stanu epidemii do narzucenia ideologicznego dyktatu.
Kiedy w wyniku zakażenia wirusem umierały setki ludzi, a uwaga większości Europejczyków była zaabsorbowana walką z epidemią, zespół komisarz ds. równości Heleny Dalli opublikował „Strategię równouprawnienia genderowego” – skrajnie ideologiczny dokument przewidujący wdrożenie ideologii gender w całej polityce Unii Europejskiej i ratyfikację przez całą UE genderowej konwencji stambulskiej.
Niedługo później inna unijna agenda, Eurogender, opublikowała oparte na strategii stanowisko, wprost odnoszące się do epidemii. Zdaniem jego autorów, ideologiczne postulaty trzeba wdrażać tym pilniej, że trwająca epidemia „obnażyła nierówności genderowe”.
Z najbardziej niebezpieczną propozycją wyszli urzędnicy Komisji Europejskiej i Wysoki Przedstawiciel ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa UE, którzy w opublikowanym tydzień temu strategicznym planie działań domagają się, by dotychczasową zasadę jednomyślności w głosowaniu Rady Unii Europejskiej we wrażliwych kwestiach dotyczących praw człowieka zastąpić modelem pozwalającym na podejmowanie decyzji bez zgody części krajów. W praktyce oznaczałoby to, że Polska w wielu kluczowych sprawach zostałaby pozbawiona możliwości obrony na poziomie międzynarodowym takich wartości jak małżeństwo, rodzina czy ochrona życia.
Na poziomie krajowym, jak i całej Unii Europejskiej, z powodu panującej epidemii opór wobec tych radykalnych planów jest znikomy. Dlatego podjęliśmy decyzję, że to zespół Ordo Iuris musi w najbliższych dniach uruchomić i skoordynować sprzeciw wobec zamachu na suwerenność narodów i na podstawowe wartości. Dzięki doświadczeniu naszych ekspertów oraz zbudowanej sieci kontaktów i sojuszy wiem, że ten śmiały cel jest osiągalny.
Jednocześnie liczę na Państwa wsparcie. Bez niego nasze zamierzenia i obrona małżeństwa, rodziny, życia i wolności przed radykalną ideologią nie będą możliwe.
Jeszcze w kwietniu prześlemy wszystkim posłom do Parlamentu Europejskiego, unijnym komisarzom oraz władzom Polski i innych państw członkowskich krytyczne analizy każdego z opublikowanych materiałów. Najważniejszy z nich będzie nie tylko polemiką z unijną strategią genderową, ale też zestawem pozytywnych propozycji na rzecz kobiet i mężczyzn mieszkających w Unii Europejskiej. Zorganizujemy też serię wideokonferencji z udziałem prawników i liderów opinii z różnych państw nagłaśniających nasze zastrzeżenia wobec ideologicznych polityk.
Wszystkie te działania unijnych urzędników zaskakują tym bardziej, że trwający kryzys potwierdza wartość suwerenności państwowej, a zarazem obnaża niezdolność struktur międzynarodowych do adekwatnej reakcji. Symboliczne znaczenie miały działania przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, która najpierw skrytykowała państwa członkowskie za „utrudniającą życie” decyzję o przywróceniu kontroli granicznej, a chwilę potem sama podjęła spóźnioną decyzję o zamknięciu granic zewnętrznych UE, mimo że główne światowe ogniska wirusa już od dawna znajdowały się na terenie wspólnoty.
Widzimy jednak wyraźnie, że w innych obszarach reprezentujący radykalne lewicowe ideologie politycy i urzędnicy unijni podejmują bardzo dynamiczne działania, korzystając z zamieszania wywołanego epidemią.

Idelogia gender pod pozorem walki o prawa człowieka
„Plan działania UE dotyczący praw człowieka i demokracji” przedstawiony w ubiegłym tygodniu jako rekomendacja Radzie UE to strategiczny dokument, w którym KE żąda odejścia od zasady jednomyślności w głosowaniach dotyczących praw człowieka oraz demokracji i zastąpienia go modelem większości kwalifikowanej, który pozwala podejmować decyzje bez zgody części krajów.
Rzekomo ma to służyć przezwyciężeniu paraliżu Unii Europejskiej wobec państw, które w dobie koronawirusa łamią prawa człowieka i demokratyczne standardy, ale już pobieżna lektura pokazuje, że mamy do czynienia z pomysłem skrajnie ideologicznym.
Dokument wprost promuje ideologię gender i polityczne postulaty aktywistów LGBT, a także koncepcję „praw reprodukcyjnych i seksualnych” wykorzystywaną do promocji aborcji i edukacji seksualnej. Co więcej, nawołuje do przyjęcia przez całą Unię Europejską genderowej konwencji stambulskiej. Byłoby to równoznaczne z narzuceniem wszystkim państwom UE jej treści i w praktyce przekreśliłoby to możliwość wypowiedzenia konwencji przez Polskę.
Aborcja i wulgarna edukacja seksualna jako prawa człowieka
Można być pewnym, że posługując się hasłem walki o prawa człowieka, lewicowi aktywiści będą próbowali zdeformować ich katalog.
Dobitnym przykładem tej tendencji była przyjęta w lutym rezolucja w sprawie tegorocznej sesji Komisji ONZ ds. Statusu Kobiet, w której Parlament Europejski uznał, że dostęp do „bezpiecznych i legalnych usług aborcyjnych to ważne elementy ratujące życie kobiet”, zaś „odmowa świadczenia usług w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego oraz związanych z tym praw stanowi formę przemocy wobec kobiet”.
Państwa mogą utracić suwerenność w kluczowych kwestiach
Jeśli rekomendacja Komisji Europejskiej zostanie przyjęta i zamiast jednomyślności obowiązywał będzie model większościowy, stanowiska dotyczące najważniejszych cywilizacyjnych problemów będą ustalane bez zgody części państw członkowskich. Polska, Węgry, Słowacja i inne chroniące małżeństwo i rodzinę państwa regionu poddane zostałyby ideologicznej dominacji.
Łatwo bowiem przewidzieć, że będące w mniejszości kraje, które sprzeciwiają się promocji aborcji, postulatów politycznych LGBT czy ideologii gender, nie będą miały jakiegokolwiek wpływu na kształt stanowisk Unii Europejskiej. Dzisiaj tylko dzięki sprzeciwowi pojedynczych państw jak Polska czy Węgry najbardziej kontrowersyjne propozycje nie są przyjmowane w drodze konsensusu.
Jednym z pierwszych dokumentów, na których kształt nasz kraj w praktyce straciłby wpływ, jest obecnie negocjowany w ONZ traktat o ściganiu zbrodni przeciw ludzkości. Choć nikt nie ma wątpliwości co do jego głównego celu, podczas prac pojawił się postulat, by definicję płci zastąpić pojęciem gender odnoszącym się jedynie do subiektywnych odczuć.
Przeciwstawiamy się niebezpieczeństwu
To nie pierwsza próba odebrania konserwatywnym narodom Europy ich prawa głosu. Za każdym razem takie usiłowania spotykają się z naszym stanowczym sprzeciwem. Dość wspomnieć choćby wystąpienie wiceprezesa Instytutu dra Tymoteusza Zycha, który przypominał niedawno podczas dyskusji ekspertów w Komisji Konstytucyjnej Parlamentu Europejskiego, że nieproporcjonalna ingerencja w sprawy państw członkowskich jest sprzeczna z podstawowymi zasadami prawa Unii Europejskiej – subsydiarnością i proporcjonalnością.
Zrobimy wszystko, by nie dopuścić do tego, aby państwa – zaabsorbowane w czasie epidemii ochroną życia i zdrowia swoich obywateli – zostały podstępnie pozbawione istotnego wpływu na decyzje Unii Europejskiej.
Nasi eksperci pracują już nad gruntowną krytyczną analizą rekomendacji Komisji Europejskiej. Wykażemy w niej, że przyjęcie takiego rozwiązania godzić będzie w zasady pomocniczości i subsydiarności i nierzadko będzie jednoznaczne z uderzeniem w wartości konstytucyjne poszczególnych państw członkowskich.
Przypomnimy też, że pandemia koronawirusa raz jeszcze wykazała, jak wielkie praktyczne znaczenie ma suwerenność decyzyjna państw narodowych.
Analizę przekażemy wszystkim posłom do Parlamentu Europejskiego i rządom poszczególnych państw, by uczulić ich na zagrożenia związane z nadmierną centralizacją władzy, zwłaszcza procesu ustawodawczego.
Unijna agenda proponuje „genderowe podejście” do koronawirusa
Także ideolodzy gender próbują za wszelką cenę wykorzystać istniejący kryzys do promocji swoich pseudonaukowych twierdzeń.
Europejski Instytut ds. Równości Genderowej „Eurogender” (European Institute for Gender Equality), czyli wyspecjalizowana agencja Unii Europejskiej mająca z założenia działać na rzecz „równości kobiet i mężczyzn”, przekonuje na przykład, że koronawirus to problem genderowy.
Autorzy przyznają wprawdzie, że śmiertelność w wyniku zarażenia wirusem jest znacznie wyższa u mężczyzn niż kobiet. Twierdzą jednak, że bardziej dotknięte epidemią są kobiety. Statystycznie częściej korzystają bowiem z transportu publicznego i stanowią ogólnie większość pracowników służby zdrowia.
Dlatego Eurogender rekomenduje państwom przyjęcie „genderowej perspektywy” walki z wirusem. Agencja ubolewa, że zbyt wiele decyzji dotyczących przeciwdziałania epidemii podejmują mężczyźni, sugeruje też większy udział pielęgniarek w relacjach medialnych z frontu walki z koronawirusem.
Aby pomóc państwom członkowskim Unii Europejskiej we wdrażaniu „genderowej perspektywy” w zwalczaniu COVID-19, Eurogender wkrótce uruchomi specjalny portal ze swoimi rekomendacjami dotyczącymi zwalczania epidemii.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że działania Agencji to drastyczny przykład marnotrawstwa i błędnej alokacji wysiłku ludzi i środków materialnych, tak potrzebnych dla ratowania zdrowia i życia Europejczyków.
Gender mainstreaming podstawową zasadą prawa unijnego?
Tezy dotyczące zwalczania koronawirusa forsowane przez Eurogender są odzwierciedleniem dużo poważniejszego dokumentu: „Strategii równouprawnienia genderowego na lata 2020-2025” opublikowanej na początku marca przez Komisję Europejską. Już samo oficjalne polskie tłumaczenie nazwy tego dokumentu wprowadza w błąd – inaczej niż wersja angielska mówi o „równouprawnieniu płci” mimo że w tekście angielskim słowo „gender” jest definiowane jako „społeczny konstrukt” odczuwany subiektywnie i wyraźnie odróżniane od pojęcia płci.
Strategia zakłada konieczność podjęcia systemowej walki z „nierównością genderową” i narzuca „uwzględnienie perspektywy gender” w całej polityce Unii Europejskiej.
Jej autorzy uważają, że „główne wyzwania, przed którymi stoi obecnie UE, w tym transformacja klimatyczna i cyfrowa, mają wymiar związany z gender”. Dlatego głównym celem strategii jest wykorzenianie „stereotypowych różnic między kobietami a mężczyznami” i promowanie „niestereotypowych ról, w tym także seksualnych”. Oczywiście jak łatwo się domyślić, „stereotypem”, który należy wykorzeniać, są wszelkie tradycyjne role kobiet i mężczyzn. To właśnie w strukturze społecznej, a nie w patologiach, ma tkwić źródło dyskryminacji kobiet, z którym należy walczyć.
Strategia uderza zarówno w kobiety, jak i mężczyzn
Nie mamy wątpliwości, że opracowany dokument nie tylko wprost godzi w dobro kobiet i mężczyzn, ale może – paradoksalnie – przyczyniać się do rzeczywistej dyskryminacji kobiet.
Strategia ingeruje w kwestie zatrudnienia, dążąc do tego, by w każdym zawodzie była równa reprezentacja kobiet i mężczyzn. Postrzega negatywnie fakt, że w wielu zawodach dominują kobiety (np. wśród nauczycieli, urzędników i sędziów), a w wielu mężczyźni (np. sektor budowlany). Gdyby wcielić w życie te ideologiczne postulaty, wiele kobiet straciłoby pracę lub musiałoby się przekwalifikować.
Dokument neguje przy tym faktyczne aspiracje i potrzeby ogromnej części kobiet. Kładąc nacisk wyłącznie na objęcie dzieci sformalizowaną opieką w żłobkach oraz przedstawiając związaną z rodzicielstwem pracę na niepełny etat w negatywnym świetle, przyczynia się w praktyce do dyskryminacji kobiet z powodu macierzyństwa i rodzicielstwa.
Genderowa nowomowa
Również walka z przemocą ma być podporządkowana genderowemu dyktatowi. Dokument nie tylko traktuje przyjęcie konwencji stambulskiej jako priorytet polityki Unii Europejskiej. Autorzy strategii w ideologicznym zapale otwarcie deklarują swoje prawdziwe poglądy – źródła przemocy widzą w różnicach pomiędzy kobietami a mężczyznami, w szczególności w istnieniu cech typowo męskich.
Piszą jasno: „Kluczowe znaczenie będzie miało zapobieganie przemocy przy szczególnym nacisku na kwestie związane z mężczyznami, chłopcami i maskulinizmami”. „Maskulinizmy” – wyjaśniają – to różne pojęcia „do wyrażenia tego, co to znaczy być mężczyzną, w tym do opisania wzorców zachowań związanych z miejscem mężczyzny w danym zestawie ról związanych z płcią i w relacjach”.
Autorzy strategii postulują ingerencję nawet w tak prywatne sprawy jak podział obowiązków między członkami rodziny. Ma temu służyć nie tylko zestaw instrumentów polityki społecznej, ale też nacisk instytucji unijnych na przemysł muzyczny i filmowy, by mocniej niż dotychczas przyczyniały się do zwalczania „genderowych nierówności”. O „równości genderowej” i „niestereotypowych rolach płciowych” mają się uczyć już dzieci w szkołach.
Gdy rozmawiałem o strategii z Karoliną Pawłowską, dyrektor naszego Centrum Prawa Międzynarodowego, zwróciła uwagę, że dokument zupełnie bezpodstawnie zmierza do ingerencji w strukturę płci w prywatnych przedsiębiorstwach czy na listach wyborczych. Ma też wpływać na platformy dostarczające Europejczykom informacje.
Obnażamy błędy ideologów
Wnioski są jasne – w strategii nie chodzi wcale o zwalczanie nierówności, ale o ugruntowanie genderowej ideologii, która godzi w dobro kobiet i mężczyzn.
Dlatego natychmiast po opublikowaniu dokumentu przystąpiliśmy do pracy. Nasi eksperci już piszą pogłębioną analizą strategii oraz dokumentów Eurogender, która wykaże nie tylko brak kompetencji instytucji UE do podejmowania większości z tych tematów, ale też pokaże liczne merytoryczne błędy jego autorów.
Mamy alternatywną strategię
Naszym celem nie jest jednak wyłącznie krytyka genderowego dokumentu, ale również nakreślenie mapy pozytywnych rozwiązań w sferze działań na rzecz polepszenia sytuacji zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Punktem odniesienia są realne, dopełniające się role kobiet i mężczyzn. To nie walka płci jest istotą funkcjonowania społeczeństwa, a ich harmonijne i pełne szacunku współdziałanie i uzupełnianie się.
W naszej strategii wskażemy realne obszary dyskryminacji, przede wszystkim związane z deprecjacją macierzyństwa i rodzicielstwa, oraz problemy, które wynikają z takiego podejścia. Zaproponujemy także rozwiązania mogące przeciwdziałać dyskryminacji rodziców i pozwalające im pełnić swoje role kobiece i męskie zgodnie ze swoimi pragnieniami i oczekiwaniami.
Przeciwstawimy się lansowanemu przez ideologów skrajnej lewicy nieludzkiemu wizerunkowi kobiety jako osoby mającej jakąkolwiek wartość społeczną jedynie wtedy, gdy podejmuje pracę zawodową i przynosi wymierny zysk ekonomiczny. Pokażemy, że to podejście jest błędne również właśnie w perspektywie ekonomicznej.
Całość materiału, który opublikujemy zarówno po polsku, jak i po angielsku, będziemy opierać na badaniach współpracujących z Instytutem naukowców. Dokument będzie pierwszą i prawdopodobnie jedyną publikacją tego typu w Europie. Aby go zaprezentować, zorganizujemy wideokonferencję z udziałem ekspertów z całego kontynentu.
Rozpoczynamy również budowanie szerokiej, międzynarodowej koalicji sprzeciwiającej się planom przyjęcia przez Unię Europejską zideologizowanej konwencji stambulskiej. Liczę na to, że dzięki temu gdy tylko minie stan epidemii, będziemy mogli ruszyć z wielką międzynarodową kampanią przeciwko tym szkodliwym planom.
Musimy działać wspólnie i błyskawicznie
Wszystkie te interwencje, których podjęcie stało się palącą potrzebą, wymagają od nas nie tylko wielu godzin pracy, ale i wysiłku finansowego. Aby go podjąć, niezbędna jest pomoc naszych Darczyńców.
Szacuję, że samo przygotowanie w gronie ekspertów dwujęzycznych analiz obu dokumentów Komisji Europejskiej oraz opracowanie kontrpropozycji pochłonie nie mniej niż 25 000 zł. Koszty związane z organizacją wydarzeń konferencyjnych i promocją przygotowanych przez nas materiałów nie będą niższe niż 4 000 zł.
Te sumy znacznie przekraczają możliwości Instytutu, dlatego bardzo liczę na Państwa wsparcie w tym trudnym czasie. To bardzo ważne, byśmy właśnie teraz, gdy pandemię koronawirusa próbuje się wykorzystać do uderzenia w rodzinę, stanowczo przeciwstawili się temu atakowi.

Dlatego bardzo proszę Państwa o przekazanie na rzecz Instytutu dowolnej kwoty, która umożliwi nam skuteczne przeciwdziałanie próbom wdrożenia niebezpiecznych rozwiązań.


https://formularz.ordoiuris.pl/pl/wspomagam.html

P.S. Być może Państwa zdumienie budzi fakt, że choć oba dokumenty Komisji Europejskiej mają znaczenie strategiczne, ich opublikowanie właściwie nie zostało szerzej zrelacjonowane przez polskie media. Jestem przekonany, że w ten sposób ziścił się cel ideologów skrajnej lewicy, by wykorzystać chaos związany z epidemią koronawirusa i niepostrzeżenie przeprowadzić kontrowersyjne rozwiązania mające wpływ nie tylko na sytuację międzynarodową, ale i życie codzienne milionów mieszkańców Unii Europejskiej. Dlatego musimy zrobić wszystko, by do tego nie dopuścić. Bardzo liczę na Państwa zaangażowanie w tę niezwykle istotną walkę.

P.P.S. Nie ustajemy w pomocy Polakom w tym trudnym czasie epidemii koronawirusa. Nasi eksperci cały czas pracują nad aktualizacją dotychczasowych poradników prawnych i opracowaniem nowych materiałów odpowiadających dynamicznie zmieniającej się sytuacji prawnej.
Działa również Infolinia Porad Prawnych Ordo Iuris. Codziennie odbieramy dziesiątki telefonów od zaniepokojonych rodziców, pracowników, obywateli. Służymy im radą i pomocą prawną.
Wszystkie te działania możemy podejmować wyłącznie dzięki naszym Darczyńcom. Bardzo im za to dziękuję i proszę o dalsze wsparcie. Zainteresowanie poradnikami i infolinią tylko upewniło mnie w przekonaniu, jak potrzebna jest dziś nasza służba.

Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris jest fundacją i prowadzi działalność tylko dzięki hojności swoich Darczyńców.

Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris
ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa
(22) 404 38 50
www.ordoiuris.pl