Zrozumieli oni wówczas, że właśnie tylko to zwierzę potrafi wydostać ich panią, z dziwnego stanu, na jaki zapadła. Aby zatem terapia przebiegała szybciej, do komnaty Kleopatry wpuszczono aż dziewięć kotów, oczywiście różnej maści. Koty te, zaczęły przytulać się do Kleopatry, przymilać się do niej jak również, ciepłym i cichym pomrukiwaniem, rozgoniły jej ciemne myśli i nostalgiczne stany ducha. Po niedługim czasie, królowa Egiptu doszła do takiego stanu psychicznego, który zadawalał nie tylko ją, ale i wszystkich jej poddanych.
Pasjans przed terapią
Specjalistką od współczesnej „animatoterapii”, jest pani Halina Różańska z Piaseczna. – Widząc szerzące się kłopoty zdrowotne u wielu ludzi, którym medycyna konwencjonalna nie wiele może poradzić, pomagam im stosując tak zwaną dogoterapię, lub hipnoterapię, która jest pewnego rodzaju magią zaczerpniętą z natury – mówi Halina Różańska.
Pies leczy artretyzm
Osoby z artretyzmem, reumatyzmem, a także z wszelkiego rodzaju uszkodzeniami kręgosłupa, poddawani są tak zwanej dogoterapii, czyli inaczej mówiąc pieszczotom psa. Zajęcia takie, można przeprowadzić w moim gabinecie, ale jak kto woli można też i u pacjenta w domu – dodaje pani Różańska. Polegają one na głaskaniu i przytulaniu do siebie jednego lub dwa psy, dbaniu o ich codzienną strawę, świeżą wodę, jak również pamiętanie o ich potrzebach fizjologicznych. Pacjenci niejednokrotnie zakochują się w takich pupilkach i z czasem nie mogą bez nich żyć. Miłość człowieka do zwierzęcia bywa zawsze odwzajemniona, a co za tym idzie, podobnie jak w hipoterapi, zauważa się i u tego rodzaju pacjentów, szybszą i lepszą reakcję na środki farmakologiczne. Po kilku lub kilkunastu miesiącach stosowania u pacjentów wspomnianych terapii, znów stawiam im pasjansa z kart klasycznych. Wówczas widzę jak na dłoni, że z ich życia prawie całkowicie znika problem choroby – kończy pani Halina.
– Od kilkunastu lat jestem chora na gościec postępujący dłoni, a także na chorobę niedokrwienną serca – informuje pani Ewa z Warszawy. Stosuję sukcesywnie od lat hipoterapię, nie tylko w ośrodku pani Różańskiej. Wykupuję sobie raz lub dwa razy w miesiącu jazdę konną w różnych gospodarstwach agroturystycznych województwa mazowieckiego i tam dbam o powierzone mi zwierzę, a także delektuję się jazdą konną. Zarówno ja, jak też i mój lekarz reumatolog, zauważyliśmy niebagatelną poprawę mojego stanu zdrowia – podkreśla pani Ewa. Jak zatem widzimy, współcześnie stosowane terapie, które znane już były w starożytności i dzisiejszym pacjentom przynoszą ulgę w cierpieniu i ogromną przyjemność.
Ewa Michałowska Walkiewicz