Żyjąc i pracujac na emigracji, czasem ma się wrażenie, że Polacy na obczyźnie żyją od święta narodowego do święta, od rocznicy do rocznicy. Jeszcze mamy w pamięci obchody 73 rocznicy Powstania Warszawskiego. Żarliwy dalszy ciąg dyskusji, czy było ono potrzebne i obrazki z życia ostatnich bohaterów tego narodowego aktu. Jednych „dzika prywatyzacja” wyrzuca z zajmowanych mieszkań, innym (stuletnim weteranom) odmawia się pomocy, bo przecież udział w powstaniu to ich prywatna sprawa, ich wybór. O żyjacych na emigracji bohaterach walk o najszerzej pojętą wolność Polski, pamiętają tylko najblisi przyjaciele. Oficjalni przedstawiciele władz polskich za granicą mają słabszą pamięć, choć tych bohaterów jest już teraz naprawdę garstka. Za rok przypada 100 rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości. Polonia wniosła w to dzieło znaczący udział. Stawia się (i słusznie) pomniki Józefowi Piłsudskiemu, ale bez udziału wybitnych działaczy społecznych i dowódców wojskowych, nie dokonał by tego dzieła. Dwaj wybitni działacze emigracyjni zasługują na to, aby przypomnieć ich udział w kształtowaniu NIEPODLEGŁEJ – Józef Haller i Ignacy Jan Paderewski.
Polonia przyjmuje z wielkim zadowoleniem fakt popularyzacji tematu „naszego Generała i Błękitnej Armii”. Dobrze, że wreszcie, w setną rocznicę powstania Błekitnej Armii, zaczynają się pojawiać albumy, książki i artykuły na ten temat. Może Polacy w końcu dowiedzą się o ogromnym wkładzie Polonii w odbudowę państwa polskiego, który odbywa się do dziś. Dr. Teofil Lachowicz tak pisze o tym wkładzie:“Jeżeli mówimy o odzyskaniu przez Polskę niepodległości, to koniecznie trzeba wspomnieć o ogromnym wysiłku wychodźstwa polskiego w Ameryce w czasie I wojny światowej, które dostarczyło ponad 20 000 ochotników do Armii Polskiej we Francji, tzw. Błękitnej Armii, dowodzonej przez gen. Józefa Hallera. Żadna inna diaspora na świecie nie zdobyła się na tak niesamowity wysiłek.”. To niezwykły fakt w historii Polski, USA i świata, choć i ta historia ma swoje bolesne strony, o których mało albo wcale się nie mówi. Wokół tej zaprawionej w bojach i najlepiej uzbrojonej formacji, rozgrywało się wiele gier politycznych. Kierując się polską racją stanu i zapobiegając podziałom politycznym pomiędzy obozem Piłsudskiego a obozem narodowym, legenda gen. Hallera została poświęcona. Błękitna Armia została przymusowo rozwiązana, a historia powrotu amerykańskich Polaków do Ameryki nie należy do moralnych sukcesów II Rzeczpospolitej. Pisał o tym New York Times z 23 lipca 1920 oraz Tomasz Zawistowski w „Polskie orły do czapek w latach 1917–1945”: „Przymusowa, błyskawiczna demobilizacja, przeprowadzona częściowo jeszcze w 1919 roku, a dokończona zaraz po zakończeniu wojny bolszewickiej, a także sposób wywiązania się Rzeczypospolitej ze zobowiązań wobec jej żołnierzy, były gorzkimi doświadczeniami dla weteranów z USA. Na amerykańskich statkach powróciło do Nowego Jorku 12,5 tys. byłych ochotników. Powojenne losy i ówczesna sytuacja ekonomiczna wielu z nich nie były godne pozazdroszczenia.”. Ochotników byłej Błękitnej Armii skoszarowano w obozach przejściowych w oczekiwaniu na amerykańskie statki. Dopiero na ich pokładach okazało się, że byli oni wycieńczeni z powodu małych racji żywnościowych lub ich braku. Część z nich zapadła na tyfus. W USA przez długi okres czasu nie posiadali żadnych świadczeń i środków do życia zwłaszcza inwalidzi wojenni. Wszyscy Polacy z Ameryki dostali tylko medal “SWOIM ŻOŁNIERZOM Z AMERYKI- OSWOBODZONA POLSKA.”
Amerykańscy hallerczycy sami zorganizowali Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej i wzajemnie sobie pomagali. Wielkim wsparciem dla nich była dotacja Jana Ignacego Paderewskiego wynosząca 10.000 dolarów. W 1926 była to bardzo pokaźna suma. Dopiero znacznie później hallerczycy nabyli w USA prawa kombatanckie.
Historia lubi się jednak powtarzać. W marcu 1941 roku, do sąsiadującej ze Stanami Zjednoczonymi, Kanady, przybyła kolejna polska misja werbunkowa. Misja rekrutacyjna Polskich Sił Zbrojnych w USA i Kanadzie miała miejsce w latach 1941-1942 i została przeprowadzona na zlecenie Wodza Naczelnego, generała Władysława Sikorskiego, po jego wizycie w Ameryce, gdzie był gorąco witany przez środowiska polonijne i na tej podstawie zakładał, że rekrutacja w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych zaowocuje napływem tysięcy ochotników do Polskich Sił Zbrojnych w Wielkiej Brytanii. Misja ta zakończyła się fiaskiem. Dlaczego? Polonia amerykańska pamiętała jak się II Rzeczpospolita obeszła z ochotnikami z Ameryki i wyciągnęła wnioski a obraz chorych i wygłodniałych ochotników Błękitnej Armii z Ameryki długo pozostał w pamięci Polonii.
Polonia była, jest i będzie częścią narodu polskiego, wnoszącą do dziś ogromny potencjał intelektualny i materialny w rozwój suwerennej i wolnej Polski. Polonia zdecydowanie zagłosowała na „dobrą zmianę”. Poparła Donalda Trumpa w historycznych wyborach.
Na konferencji „Polonia a Państwo Polskie”, która odbyła się w listopadzie 2016 w Warszawie Pan Adam Bąk z Fundacji Bąk Family z Nowego Yorku, przedstawił wyliczenia, z których wynika, że Polonia amerykańska wysyła rocznie z USA do Polski średnio 900 milionów dolarów. Nasza Fundacja Pax Polonica potwierdziła ten fakt przedstawiając wiarygodne źródła z World Bank, opracowane przez Migration Policy Institute. Pan Bąk wtedy jako pierwszy zadał pytanie: dlaczego nowo wybrane w demokratycznych wyborach władze nie podejmą współpracy z Polonią? Przedstawicieli Rządu RP jednak zabrakło na tej konferencji. Temat ten podjęła obecna na tej konferencji Pani Poseł Pawłowicz, która w niedawnym wywiadzie dla „W polityce” pt. „”Polacy w Ameryce mówią, że dobra zmiana do nich nie dotarła, a polskie władze porzuciły ich na kolejne 4 lata” celnie wypunktowała polonijne problemy, którymi od lat nikt się nie zajmuje. Mamy za to liczne „odwiedziny” polskich urzędników z rozmaitych instytucji zajmujących się Polonią oczywiście na koszt polskiego podatnika. Nie brakuje też indywidualnych wojaży poszczególnych posłanek i posłów, którzy też „chcą pomagać” Polonii. Robi się więc kolejne selfie, klepie nas po ramieniu i sprawa Polonii jest załatwiona.
Profesor Marek Chodakiewicz w wywiadzie dla prawicowego portalu „Wolność24.pl” mówi wprost: „W ambasadzie RP w Waszyngtonie są albo Ubecy, albo ich dzieci”„Obecnie w Warszawie i podległych jej placówkach nie ma żadnego planu strategicznego i planu komunikacji, nie mówiąc już o lobbingu na rzecz Polski. Od lat nic się nie zmienia i sprawa Polska, chociażby w Waszyngtonie, nie jest podejmowana, bo „nikt nie lobbuje za naszym krajem”
Szalę goryczy przelał Max Kolonko w swoim ostatnim felietonie, obarczając całością winy za obecny stan relacji Prezesa Kaczyńskiego – „Nikt nie współpracuje z Polonią ani jej za nic nie dziękuje”.
Osobiście nie jesteśmy członkami PiS-u, ani żadnej innej partii w Polsce, ale rozumiemy fakt, że obecna władza jest od 1989 jest rządem najbliższym idei naprawy Rzeczypospolitej.
Z wielkim niepokojem przyjmujemy fakt ich zahamowania. W obecnej sytuacji niezbędne jest konsolidowanie i poszerzanie zwolenników „dobrej zmiany” a nie jej zawężanie. Ma racje Max Kolonko w kwestii: „potrzeby jasnej i klarownej wizji oraz stworzenia profesjonalnego systemu strategicznej komunikacji”. Mówią o tym wszyscy analitycy i publicyści.
Jeśli chcemy budować i obronić projekt Trójmorza przed Niemcami i Rosją, nie możemy się dzielić! Musimy się jednoczyć! Jeśli przez partykularne interesy i wybujałe ega liderów prawicy nie będziemy się jednoczyć, przegramy na długo tę historyczną możliwość odbudowania suwerennej i wolnej Polski. Możliwość budowy Międzymorza przy poparciu Stanów Zjednoczonych jest prezentem danym nam przez historię. Musimy także rozumieć fakt, tam nad Wisłą, że Polonia wzięła w tym historycznym momencie aktywny udział głosując na „dobrą zmianę” i Donalda Trumpa. Alienowanie nas i powtarzanie, że jesteśmy niezorganizowani jest poważnym błędem. To państwo komunistyczne i rządy po 1989 rozbijały Polonię przez dekady i ktoś musi wziąć odpowiedzialność za ten fakt.
Polonia powoli zaczyna się odbudowywać swoje struktury. Nikt i nic nie powstrzyma tego procesu. W lipcu odbyła się w Konstancinie kolejna konferencja polonijna, gdzie (bez udziału czynników rządowych) nakreślono konkretny program. Udział w niej wzięli przedstawiciele wielu krajów. Tym razem działania te uzyskały poparcie biznesu i niektórych prawicowych mediów, co zwiastuje powodzenie tych działań. Polonia jest patriotyczna, ofiarna, wykształcona i zamożna. Pozostawiamy do odpowiedzi pytanie, może nie całkiem retoryczne, dlaczego Polska nie odwzajemnia uczuć Polonii?
Waldemar Biniecki, Pax Polonica, Kansas,
Katarzyna Murawska, Pax Polonica, Wisconsin,
Karolina Zatorska, Pax Polonica, Kalifornia,
Edward Jeśman, Pax Polonica, Kalifornia,
Fundacja Pax Polonica, poszukuje fachowców z zakresu fundraisingu, marketingu, budowania i obsługi platform medialnych oraz ekspertów. Misją Fundacji jest min. budowanie wspólnoty polskiej na emigracji i łączenie jej potencjału z Polakami w kraju oraz promowanie biznesu. email:[email protected]
Artykuł ukazał sie w Gazecie Warszawskiej, portalu Solidarnii 2010, Nowy Polski Show, Dziennik Berliński, Goniec, Magna Polonia, Nowy Dziennik. Sierpień 2017.
http://waldekbiniecki.blogspot.com