Prezydent Tarnowa Roman Ciepiela wyświadczył Trzaskowskiemu niedźwiedzią przysługę
Po pierwszej turze wydawało się, iż matematycznie rzecz biorąc, nie ma takiej możliwości, by Trzaskowski przegrał w drugiej turze. Już sam elektorat Hołowni wyrównywał szanse, a elektoraty lewicy i PSL-u przechylały jednoznacznie szalę na korzyść Trzaskowskiego, gdyż Konfederacja „umyła ręce” i nie poparła Dudy. Druga tura pokazał jednak przewagę logiki zdrowego rozsądku nad logiką matematyczną. Trzaskowski jednak przegrał.
Sałatka nie wystarczy
W okresie międzyturowym królowało hasło – „to będzie wybór mniejszego zła”. I chyba faktycznie taka motywacja sprawiła, że Trzaskowski przegrał, choć pierwotnie wydawało się, że wielu wyborów właśnie jego uważa za to „mniejsze zło” i dlatego na niego zagłosuje. Kandydat PO finalnie uznany jednak został przez dziesiątki tysięcy wyborców za „większe zło”. Dlaczego?
Gdyż wielu wyborców pamiętało niesprawne rządy Platformy Obywatelskiej i zagłosowało w wyborach prezydenckich nie tyle przeciw kandydatowi Trzaskowskiemu, lecz przeciw kandydatowi Platformy Obywatelskiej właśnie. Nie bez powodu w ostatnich dniach kampanii wyborczej PiS ustawicznie podkreślał, że Trzaskowski jest nie tylko kandydatem PO, ale także wiceprzewodniczącym tej partii i b. członkiem rządu Tuska.
Warto sobie przypomnieć, że wcześniejsze sondaże wskazywały, iż z Dudą w drugiej turze wygrałby nie obciążony wcześniejszymi nieudolnymi rządami Hołownia. Gdyby PO poparła kandydata bezpartyjnego, prawdopodobnie wygrałby z Dudą.
Platforma Obywatelska już dawno straciła zmysł samozachowawczy i popełnia ciągle te same błędy. Nie wchodzi się przecież dwa razy do tej samej rzeki. Na tzw. Zachodzie jeśli polityk partyjny przegra wybory, odchodzi i zastępuje go ktoś, kogo można uznać za „świeżą krew”. Trzaskowski nią nie jest. Jest raczej tą samą potrawą, którą nam serwowano wcześniej, jedynie próbowano ją podgrzać i urozmaicić jakąś sałatką, lecz wyborcy nie dali się nabrać.
Ostatnie wybory parlamentarne i te prezydenckie pokazały, iż Platforma jest formacją przestarzałą, niereformowalną. Rzekoma młodość / świeżość Trzaskowskiego okazała się pudrem, spod którego widać było 8-letnie rządy PO.
Nie można lekceważyć Polski powiatowej
Gdyby Trzaskowski w swoim sztabie wyborczym zatrudnił średnio rozgarniętego analityka, ten wytłumaczyłby mu, że pokazywanie się w małych miasteczkach w towarzystwie wójta gminy, burmistrza czy prezydenta miasta nie wystarczy, by pozyskać sympatię Polski powiatowej. Często takie lokalne spektakle przynosiły straty wyborcze kandydatowi PO.
Znakomitym przykładem może być 100-tysięczne miasto Tarnów w Małopolsce. Trzaskowski pokazał się tutaj z prezydentem miasta Romanem Ciepielą, a ten później lobbował publicznie za kandydatem PO, mimo, że nieco wcześniej z wielką pompą uciekł z tej partii.
Jako że po kilkunastu miesiącach rządów prezydent miasta ma bardzo niskie notowania (patrz np. tutaj: http://www.zjednoczenidlatarnowa.pl/ciepiela-musi-odej%C5%9B%C4%87 ), jego poparcie raczej zaszkodziło niż pomogło Trzaskowskiemu. 5 lat temu w pierwszej turze Duda miał w samym Tarnowie tylko 1% przewagi nad Komorowskim, a teraz aż 13% – nad Trzaskowskim. Mimo, że wspomniany wyżej Roman Ciepiela (wówczas z PO) wygrał wyraźnie wybory w Tarnowie kilkanaście miesięcy temu, teraz Duda pokonał w tym mieście Trzaskowskiego także w drugiej turze (podobną do krajowej różnicą prawie 3%). Można więc domyślać się, że po serii porażek lokalnych prezydent miasta, powszechnie uważany w Tarnowie za nieudacznika (z lokalnego sondażu wynika, że 85% mieszkańców chce jego odwołania), był „kulą u nogi” Trzaskowskiego, a poparcie Ciepieli dla kandydata PO było dla niego „pocałunkiem śmierci” w tym mieście.
Nie jest prawdą to, co – jak się wydaje – przyjęli sztabowcy Trzaskowskiego za pewnik, że poparcie wybranego przecież w wyborach bezpośrednich (większością ponad 50% wyborców) wójta gminy, burmistrza czy prezydenta miasta gwarantuje automatycznie przyrost głosów. Od wyborów samorządowych minęło już kilkanaście miesięcy i – jako pokazuje przykład powiatowego Tarnowa – mieszkańcy w tym czasie mogli radykalnie zmienić opinię na temat włodarza gminy czy miasta.
Platforma Obywatelska nie wzięła również pod uwagę, iż duży wpływ na notowania Trzaskowskiego w Polsce powiatowej miało także zachowanie lokalnych działaczy tej partii. Ponownie posłużę się w tym miejscu przykładem Tarnowa.
Jeśli mieszkańcy widzą lokalny nepotyzm partyjny (seria zatrudnień w instytucjach miejskich ludzi kojarzonych z PO lub jej sojusznikami – patrz „pajęczyna”, np. szef lokalnych struktur PO został prezesem Tarnowskiego Klastera Przemysłowego), a lokalny poseł PO milczy w tej sprawie, mieszkańcy oczywiście przenoszą swą negatywną ocenę także na kandydata tej partii na urząd Prezydenta RP, czego – jak się wydaje – w ogóle nie brał pod uwagę sztab Rafała Trzaskowskiego.
Tak więc o wyniku wyborów zadecydowała Polska powiatowa nie tylko z przyczyn najczęściej opisywanych w mediach (wieś i małe miasteczka za Dudą, bo za PiS-em, bo za 500 plus etc.), ale także ze względu na niskie notowania lokalnych struktur PO.
Marek Ciesielczyk
dr politologii Uniwersytetu w Monachium, Visiting Professor w University of Illinois w Chicago, pracownik naukowy Forschugsinstitut fur sowjetische Gegewart w Bonn, bezpartyjny radny pięciu kadencji Rady Miejskiej w Tarnowie, autor książek nt korupcji samorządowej,
tel. 601 255 849, [email protected]