Historia końskiej uprzęży

Ogłowie dla parady

Redakcja Polish News, została zaproszona przez Klub Kulturalnych Kobiet z Suchedniowa, na wycieczkę do Tarnowa, gdzie mogliśmy posłuchać wykładów na temat historii końskiej uprzęży. Pierwsze wykorzystanie kiełzna, czyli ogłowia końskiego z wędzidłem, miało miejsce 3500-3000 lat p.n.e., przez kulturę Botai zamieszkującą tereny północnego Kazachstanu. Dowodem na to są tamtejsze archeologiczne ślady w postaci uszkodzeń mechanicznych pozostawionych na kościach w bezzębnej części końskich szczęk.

Kto pierwszy stosował kiełzno

Ludność kazachstańska stosowała kiełzno rzemieniowe przechodzące przez szczękę konia w przerwie między zębami. Było ono wiązane pod brodą i dalej przechodziło ono w wodze. Indianie nazywali ten rodzaj kiełzna wojennym lub wyścigowym. W starożytności stosowano także ogłowia bezwędzidłowe, najprawdopodobniej były one używane jako pierwsze w początkach udomowienia konia. Do wykonania ogłowia ludzie epoki kamienia stosowali najczęściej liny, kości, róg lub twarde drewno. Pierwsze wędzidła z metalu pojawiły się na przełomie XII i XIII w. p.n.e. W całej historii stosowania kiełzna, od czasów starożytnych aż po dzień dzisiejszy wymyślano różne jego projekty. Twórczość ta rozwijała się głównie w czasach wojennych, gdzie walczący rycerze, potrzebowali stosownego rozwiązania dającego im łatwą kontrolę nad koniem.

Najeźdźcy Egiptu

Hyksosi, (najeźdźcy Egiptu w ok. XVI w. p.n.e.) już w XVIII w. p.n.e. stosowali wędzidła, na których umieszczone były kółka z kolcami. Dotykały one policzków konia tak, by przy każdym skręcie uciskały go i zadawały mu ból. Zmiany na lepsze miały przyjść w 350 r. p.n.e. wraz z Ksenofontem, obecnie uznawanym za twórcę hipologii. Poprzez własne obserwacje pracował on nad poznaniem psychiki konia, zalecał on pracę z koniem w zgodzie z jego naturą. W toku wojen i bitew nie było miejsca dla delikatnego obchodzenia się z końmi, choć bardzo szanowano te zwierzęta.

Koń służący w kawalerii

Także w kawalerii za najlepiej sprawdzające się kiełzno uznano munsztuk. Gdy wymagała tego sytuacja, jeździec w jednakowym czasie musiał dać sobie radę z kierowaniem koniem oraz władaniem bronią, którą miał w drugiej ręce. W tym celu użyte kiełzno musiało być niezawodne, dlatego miało ono działać znacznie mocniej niż zwykłe wędzidło. Metody pracy z końmi i wymuszanie na koniu odpowiednich reakcji nie zanikło, a stało się tradycją. Koń zawsze musiał słuchać pana swojego i wykonywać te wszystkie ruchy które narzucał mu jego właściciel. Pan za to, odwdzięczał się mu dobrym jadłem, poklepaniem, a jego ogłowie często wysadzał drogimi kamieniami.

Dziękujemy pani Marcie kierowniczce Klubu Kulturalnych Kobiet w Suchedniowie za udostępnienie naszej redakcji stosownych fotografii wykonanych w tarnowskiej Wieży.

Ewa Michałowska -Walkiewicz