czyli jak partia demokratyczna opuściła swój naturalny elektorat.
Czas odłożyć na półkę własne preferencje wyborcze i dokonać chłodnej analizy jaką rolę odegrała Polonia amerykańska w służbie narodu polskiego. Otóż w czasie II wojny światowej i w okresie zimnej wojny Polonia Amerykańska spełniała ogromną rolę w aspekcie politycznej reprezentacji polskich interesów narodowych w Stanach Zjednoczonych i na świecie. Reprezentacja polityczna Polonii była reprezentowana poprzez polskich kongresmenów, polsko-amerykańskich przedstawicieli administracji federalnych i stanowych. Polonijna prasa w tym Kuryer Polski, stanowiła ważną platformę promocji polskich interesów w Stanach Zjednoczonych. Ważne artykuły czytano na Kapitolu i w Białym Domu a delegacje Polonii amerykańskiej licznie odwiedzały polityków w ich biurach stanowych i w Waszyngtonie. Posiadaliśmy ogromny wpływ na formowanie i bezpośrednie oddziaływanie amerykańskiej polityki zagranicznej. Warto wymienić w tym momencie dwa nazwiska ważnych polskich polityków w USA jak: wieloletni szef Komisji Zagranicznej Kongresu Stanów Zjednoczonych Klemens Zabłocki z Milwaukee, który służył w Kongresie prawie 35 lat. Inny znany polityk to Zbigniew Brzeziński. Doradzał on Prezydentowi Johnsonowi a potem jak wszyscy wiemy był doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego USA za prezydentury Jimmy’ego Cartera. Obaj Ci wybitni politycy byli związani z partią demokratyczną i jak wielu innych Amerykanów polskiego pochodzenia traktowali partię demokratyczną jako doskonałą platformę do robienia kariery politycznej. Ostatnim polskim akordem w amerykańskiej polityce był fakt zebrania przez Prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej Edwarda Moskala słynnych 9 milionów podpisów pod petycją popierającą wstąpienie Polski do NATO. Od tamtej pory partia demokratyczna rozpoczęła swój post-modernistyczny odwrót od typowego elektoratu, którzy stanowią również Amerykanie polskiego pochodzenia. Nie może przecież być tak, by przedstawiciele progresywnej partii demokratycznej zaraz po spotkaniach w sobotni wieczór, rano w niedzielę szli na mszę do katolickiego kościoła. Doskonale wyjaśnia ten proces sam Joe Biden w wywiadzie 19 stycznia 2020 w The New York Times, który powiedział, że demokraci przestali spotykać się i zabiegać o wsparcie ze znaczącymi grupami w Stanach Zjednoczonych. Fragment ten został źle zinterpretowany jako obraźliwy w stosunku do amerykańskich Polaków a cała polska prasa bez czytania oryginału tekstu zrobiła z tej wypowiedzi antypolski akt. Ale przejdźmy do faktów. Pierwszym faktem nielojalności demokratów do Amerykanów polskiego pochodzenia była obietnica Prezydenta Franklina D. Roosevelta dana liderom Polonii amerykańskiej w sprawie polskich granic po II wojnie światowej. Jak mówi dr Ewa Cytowska-Siegrist, autorka książki „Stany Zjednoczone i Polska 1939-1945”. „W obiegowej opinii istniało przekonanie, że Roosevelt był nieuczciwy wobec Polski, że ją skrzywdził. Moja książka daje temu przekonaniu podstawy merytoryczne” „Staram się udowodnić w mojej książce, że Roosevelt zrobił pewien „deal” ze Stalinem: ofiarował mu już w 1943 roku nasze ziemie wschodnie za obietnicę, że Związek Sowiecki przystąpi do przyszłej Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz rozpocznie wojnę z Japonią”. W wyniku tego uzgodnienia Polska nadal nie odzyskała suwerenności i pozostała pod okupacją sowiecką przez kolejne długie lata, będąc ekonomicznie eksploatowana a jej patriotyczne elity były sukcesywnie eliminowane. Ale przejdźmy do czasów nie tak odległych do prezydentury Baraka Obamy. Z puntu widzenia Amerykańskich Polaków było to osiem bezskutecznych lat zabiegania u administracji demokratycznej o zniesienie wiz dla Polaków, przysłowiowego bicia głową w mur obojętności. Wreszcie 17 września 2009, w rocznicę dla Polaków bardzo symboliczną, wbicia noża w plecy narodu, Prezydent Barack Obama ogłosił słynny reset z Rosją odrzucając budowę tarczy rakietowej w Redzikowie. Wycofanie się USA z polityki europejskiej spowodowało w Polsce powrót do pozostawania w uścisku partnerstwa Niemcy-Rosja. Po drugiej stronie, przy nieco chaotycznych działaniach, mamy wyraźną politykę: wzmocnienie wschodniej flanki NATO, rozlokowanie amerykańskich baz w Polsce, zniesienie wiz dla Polaków, rozpoczęcie budowy Trójmorza jako trwałego, strategicznego elementu amerykańskiej obecności w Europie Wschodniej.
Mimo zapewnień głównego eksperta sztabu Joe Bidena – Mike’a Carpenter’a o kontynuacji działań rozpoczętych przez administrację Donalda Trumpa w Polsce, trudno im dać wiarę, bo w polityce liczą się tylko fakty a czołowi przedstawiciele partii demokratycznej Bill Clinton i sam Joe Biden bez zająknięcia, porównują Polskę do reżimu na Białorusi. Nie zauważając ani faktów historycznych, ani uwarunkowań prawnych, ani zmian ustrojowych i społecznych, które dokonują się w Polsce po 2015 roku. Szkoda, że pozbawiona przywództwa Polonia amerykańska została pozbawiona politycznego wsparcia zarówno przez rządy w Warszawie jak i przez administrację w Waszyngtonie. Wszelkie jej działania na rzecz polskiego interesu narodowego w amerykańskiej polityce, są jak zwykle wynikiem patriotycznego obowiązku amerykańskich Polaków wobec „starej” Ojczyzny.