Małpiarnia

Od kilku miesięcy w Illinois zwiększa się ilość osób zakażonych małpią ospą. Rodzi to zrozumiałe zaniepokojenie.

Zacznijmy od rozprawienia się z ewolucją poglądów. Do naszej społeczności polonijnej w Wietrznym Mieście, już kilkanaście lat temu przylgnęło mało romantyczne określenie “małpiarnia”. Zastosował je znany wówczas polityk, zasłużony działacz Solidarności, Stefan Konstanty Myszkiewicz Niesiołowski. Wiedział, co dobre dla społeczeństwa, gdyż od wczesnej młodości studiował nauki biologiczne, a specjalizację osiągnął między innymi z entomologii, nauki o owadach. Skąd u tego działacza tak obszerna wiedza o Polonii w Wietrznym Mieście? Zapewne z kontaktów z naszymi rodakami, którzy wydają opinie na każdy temat. Nie była tajemnicą zarówno krytyka transformacji w Polsce, jak i niezgoda na poglądy polskich działaczy od prawej do lewej strony sceny politycznej. Pojawiła się nieakceptacja personalnych nominacji na stanowiska w rządzie ówczesnego premiera. Gdy teka kolejnego ministra miała zostać powierzona działaczowi Solidarności z Wietrznego Miasta, Polacy w USA, szczególnie w Wietrznym Mieście jakby zapomnieli o pracy i zasługach tego działacza. Krytykanci dzielili się opiniami, zarówno w mediach Polonii, jak i poprzez przekazy rozmaitych informacji do Polski, aby tylko nie dopuścić do nominacji.

Zamiast uznania dla wyboru tego właśnie działacza, pojawiła się bezinteresowna zazdrość. Historia naszego kraju nad Wisłą zna nie takie zwroty akcji; pospolita zazdrość nie skupia się na istocie sporu. Nominacja, która i tak doszła do skutku nie zależała ani od pracowników o polskim rodowodzie, działających na amerykańskich uczelniach, ani od licznych w mieście lekarzy polskiego pochodzenia wykształconych jeszcze w PRL, ani od licznych polsko-amerykańskich weteranów czy od policjantów służących w amerykańskiej administracji, ani od działaczy amerykańskich lokalnego szczebla, roszczących sobie pretensje do związków z Polską. Nominacja ta nie zależała też od szefów polonijnych firm budowlanych ani od działaczy związków zawodowych, które zrzeszają firmy sprzątające, ani od pań czy panów zatrudnionych w amerykańskich restauracjach. Ba, nawet stała obecność polskich artystów, zamieszkujących Hollywood także nie mogła mieć żadnego wpływu na to ważne wydarzenie, którym okazała się wspomniana nominacja. Po spełnieniu wymaganych prawem warunków nominowany minister objął powierzone mu stanowisko.

Fenomen tego zjawiska w odniesieniu do społeczności polonijnej w Wietrznym Mieście prof. Stefan K.M. Niesiołowski określił krótko: małpiarnia! Uważniejszego obserwatora życia polonijnego w USA, musiało zaskoczyć zoologiczne odniesienie do tej krytycznej “teorii rasowej” w wykonaniu szanowanego entomologa. Gdyby zastosował określenie „insekciarnia” albo mniej naukowo „robactwo”, można by przyjąć, że to skojarzenie zawodowe. Czy jednak “małpiarnia” nie zahacza tu o niekompetencję? Małpy, jak wiadomo należą do gatunku ssaków (Mammalia), natomiast robaki (najogólniej) w większości należą do insektów (Insecta); mieszanie tych gatunków, nawet w celu politycznej anihilacji nie znajduje umocowania w naukowych pryncypiach. Profesor Niesiołowski nie proponował zastosowania zwykłego środka zwalczania szkodnictwa DDT (azotoksu) zapewne z powodu globalnego wycofania tego środka z użycia w roku 2001 a w Polsce nawet wcześniej. Tę zdolność oceny sytuacji tłumaczy głębia doświadczenia politycznego profesora, stąd zaniechanie, a więc -stop – podejrzeniom o zamiarze fizycznej eliminacji szkodnictwa.

Z tych i wielu innych przyczyn wzmacniamy czujność, gdy w Illinois, a szczególnie w Wietrznym Mieście wzrasta zagrożenie wirusem małpiej ospy, aby nie dopuścić do epidemii. Chodzi też o zabezpieczenie, by nie obudziły się demony i nie zabrały nam zdrowia, dobrego samopoczucia i nadziei na lepszą przyszłość!

Źródło: https://tygodnikprogram.com/

B.M.Zmudka
Adres do korespondencji:
[email protected]