Pierwsze dni listopada, to okres uboju gęsi. Właśnie w tym miesiącu ich mięso jest najsmaczniejsze. Polska od lat słynie z hodowli tych ptaków, zaliczanych do drobiowej arystokracji. Na Podlasiu na świętego Marcina, czyli w dniu 11 listopada, piecze się słodkie torty i z orzechami zapiekane czekoladowce, zaś na południu kraju spożywa się pieczoną gęsinę.
Zdrowe mięso
Mięso gęsi jest źródłem pełnowartościowego białka, zawiera też cynk, fosfor, magnez, potas i żelazo, a także witaminy: A, B oraz E. Gęsi zjada się prawie w całości, bez oczywiście szkieletu. Zaś z jej tłuszczyku robi się smalec, który zarówno stosuje się w kuchni jako artykuł spożywczy, a także w medycynie aby nacierać nim stawy i chory kręgosłup.
„Na św. Marcina włóż se gęś do komina”;
Według starej legendy, mieszkający w dawnej Polsce młody ksiądz Marcin wzbraniał się przed przyjęciem sakry biskupiej. Był on wikarym i ten fach najbardziej mu odpowiadał. Śpiewał on wraz z parafiankami w chórze kościelnym, jeździł z nimi na pielgrzymki, a także organizował paczki dla ubogich parafian, z okazji różnych świąt kalendarzowych.
Przyszedł list
Pewnego razu, gdy przyszedł list do proboszcza z nakazem wyekspediowania Marcina w daleką podróż, aby tam właśnie został biskupem, strach przeleciał po plecach młodego księdza. Postanowił on zatem uciec z parafii, w której dotąd mieszkał. Nakupił on na targu gęsi i zaczął je paść na pobliskich łąkach. Szatę też na siebie przywdział inną tak, że nie był on możliwy do rozpoznania. Myślał, że gdy podtuczy ptactwo, sprzeda je i tak będzie się mógł utrzymać. Ukrył się on w rozpadlinie skalnej, aby w spokoju doczekać kolejnego dnia. Wszyscy szukali Marcina, ale wścibski kościelny podejrzewał, że to właśnie on pasie gęsi na łące. Szukano go bardzo długo, ale kościelny znany ze swojego sprytu czekał na niego tuż przy miejscu wypasu ptactwa. Ksiądz jednak wypuścił gęsi, ale sam siedział cichutko w swojej kryjówce. Gdy nagle gęsi swoim głośnym gęganiem zdradziły go. Gdy znaleziono młodego księdza, zaprowadzono go na plebanię, ale za karę już nigdy nie dopuszczono go do pełnienia obrządków liturgicznych w kościele, ale za to pasał on dla reszty posługujących księży w parafii gęsi. Gdy tylko rozpoczynał się adwent i imieniny wspomnianego księdza przypadające na 11 dzień listopada, ten dostawał od proboszcza na to święto pieczoną gęś. Wszyscy lubili Marcina zatem po śmierci został on szybko świętym. Na wszystkich obrazach i figurach, przedstawiany był ze swoim ptactwem, a nawet nazywano go „świętym od drobiu”.
Adwent
Przed wiekami post adwentowy rozpoczynał się w dniu 11 listopada, czyli w dzień Marcina. Gęsina była wówczas bardzo dobra, gdyż kończył się właśnie wtedy tucz tych dorodnych ptaków. Podobno w dawnych czasach podczas posiłku uważnie przyglądano się kości piersiowej. Jej kolor miał zwiastować, jaka będzie zbliżająca się zima.
Opis Twardowskiego
Tak właśnie kości gęsie opisał poeta barokowy Kasper Twardowski: „…Polacy zaś ten zwyczaj mają, w dzień świętego Marcina gęś tłustą piekają. Skąd swój pożytek biorą gospodarze starzy i mięso i praktykę jeśli się im zdarzy widzieć makuły śniade kości obnażystej, spodziewają się pewnie zimy oparzystej. Jeśli też rydzowata, z brzegów zapalona, zapewne zima będzie przykra i szalona. Będzie li też bielizny miała w sobie wiele, niepochybna stateczność sanice się ściele”…
Jak zwykło się mówić …gdy Marcin na siwym koniu jedzie, to zapowiada obfite opady śniegu i bardzo niskie temperatury zimą… Czyli jak pada śnieg w dniu 11 listopada, przewidywana jest sroga zima.
Więcej na temat „Gęsina na św. Marcina” znajdą państwo na stronie internetowej: Akcja Gęsina na św. Marcina (gesina.pl)
gdzie najlepsi szefowie kuchni z całej Polski dzielą się pomysłami na gęsinę.
Ewa Michałowska -Walkiewicz