Po 8. Kolejce, czyli cotygodniowy przegląd

NFL

NLF

Kolejny tydzień, który prawie niczym nie różnił się od poprzedniego. A  Mianowice niespodzianki, przełomy świetne spotkania i mniej bądź bardziej trafne typy. Kolejny tydzień jeszcze bardziej pogmatwał sytuację w tabeli, gdzie według mnie już tylko jedna ekipa ma prawie zagwarantowane prowadzenie w konferencji. To Green Bay Packers, gdzie za ich plecami stoczy się walka pomiędzy najlepszymi zespołami. Druga konferencja to coraz bardziej wyrównana walka i emocje do samego końca sezonu regularnego.

Cardinals @ Ravens 27-30

Planowane zwycięstwa Ravens, jednak nie można powiedzieć by to spotkanie nie było niespodzianką. Tym niespodziewanym elementem była solidna i szczęśliwa gra Cardinals w pierwszej połowie. Doskonała gra w defensywie i wiele szczęścia w ofensywie pozwoliły Cardinals na stworzenie sobie ogromnej przewagi już od początku spotkania. Po pierwszej połowie straciłem wiarę w możliwości Ravens i byłem prawie pewien kolejnej niespodzianki, co podtrzymałoby straszna serię Ravens. Na szczęście druga połowa przyniosła całkowitą dominację ravens i to co miało się stać było z każda ofensywną akcją coraz bardziej realne. Końcówka spotkania to już całkowita dominacja gospodarzy wśród których zdecydowanie po raz kolejny wyróżnił się Ray Rice i defensywa Ravens (w drugiej połowie). Z pewnością jeszcze nie jeden raz udowodnią, ze są głównym kandydatem do walki o mistrzostwo.

Vikings @ Panthers 24-21

Spodziewałem się zwycięstwa Vikings, jednak styl i przebieg spotkania jest dla mnie zaskoczeniem. Było to kolejne spotkanie zakończone niewielką różnicą punktową na koniec. Przewidywałem mocne spotkanie biegowe ze strony Vikings, jednak w pierwszej połowie ich RB’s nie mogli poradzić sobie z dobrze dysponowaną defensywą Panthers która miała najgorszą obronę biegową w lidze. 10 rush yd w pierwszej połowie uzyskane przez Vikings totalnie temu zaprzeczało. Głównym aktorem gości ponownie i według przewidywań był Adrian Peterson, który jednak więcej wyłapał niż wybiegał. Łącznie jego 160yd robi wrażenie i zdecydowanie ten zawodnik stworzył różnicę, która przeważyła szalę tego niezwykle wyrównanego spotkania na korzyść Vikings. Panthers niestety znów nie mieli szczęścia a ich dobra gra znów nie przyniosła efektów. Ta drużyna nie zasluguje na tak niską pozycję w tabeli, ponieważ ich gra podaniowa jest zdecydowanie na najwyższym poziomie o który dba i gwarantuje niezawodny Cam Newton, najjaśniejsza gwiazda panter.

Jaguars @ Texans 14-24

Totalna dominacja Texans przez całe spotkanie. Muszę zaznaczyć, że to był najpewniejszy mecz Matta Schauba jako rozgrywającego Texans, od razu widać tego efekty w postaci zwycięstwa nad bardzo dobrze dysponowaną ekipą Jags, która w zeszłym tygodniu sprawiła największą niespodziankę. Oba zespoły zagrały bardzo dobre spotkania w defensywie co przełożyło się na niezbyt wysoki wynik. Elementem, który sprawił, że Jaguars nie mieli za wiele do powiedzenia była już wspomniana postawa Schauba i wspaniałe spotkanie Ariana Fostera, który jest jednym z najlepszych graczy ofensywnych zespołu z Houston. Jeśli tak dalej pójdzie to Texans będą jeszcze długo walczyć o Super Bowl.

 Dolphins @ Giants 17-20

Planowe zwycięstwa Giants, jednak styl w jakim tego dokonali dostarczył wielu emocji w spotkaniu, które było zapowiadane jako pogrom gospodarzy. Niespodziewanie to Dolphins od początku spotkania zaczęli od kilku mocnych uderzeń. Głównym oprawcą w tych akcjach był Reggie Bush, który wkońcu powraca do dobrej formy i można upatrywać w nim zbawcy Dolphins, którzy nie zaznali jeszcze smaku zwycięstwa. Na szczęście Giants pokazali cały swój ofensywny kunszt i sporą dywersyfikację ataków, co w konfrontacji z Bushem przyniosło planowane efekty. Zawodnikiem, który wygrał mecz dla Giants był Eli Manning i jego blisko 400yd. On i jego recieverzy rozegrali wspaniałe spotkanie co pozwoliło w 4. Kwarcie uzyskać prowadzenie i odnieść nie do końca pewne zwycięstwo.

Saints @ Rams 21-31

Największa niespodzianka tego weekendu. Nieudolni i nieefektywni jak do tej pory Rams zniszczyli faworyzowanych przeciwników, którzy jeszcze przed meczem był jednym z kandydatów do zwycięstwa w lidze. Pierwsze zwycięstwo w sezonie byłaby niespodzianką z każdym przeciwnikiem, ale wygrana z takim zespołem aż prosi o nazwę sensacja. W tym meczu zadecydowały dwa czynniki i według mnie są to najważniejsze czynniki, które pozwalają na zwycięstwo nad każdą ekipą, bez względu na poziom jednych bądź drugich. Pierwszym czynnikiem było genialne spotkanie defensywy, która przechwyciła dwa podania i wielokrotnie nie pozwoliła świętym na zdobycie pierwszej próby. Drugi element to fenomenalna gra jednego z zawodników ofensywnych. Steven Jackson wielokrotnie w tym meczu udowodnił, że tego dnia był wręcz nie do zatrzymania jego 160yd wybiegane przeciwko defensywie, która tydzień temu zmiażdżyła Colts jest prawdziwą sensacją, nie ujmując umiejętności Jacksonowi ponieważ wszyscy wiemy ze zawsze był nieprzeciętnym zawodnikiem.

Colts @ Titans 10-27

Zdecydowanie jeden z najnudniejszych i jednostronnych pojedynków. Totalna dominacja Titans sprawiła, że o tym spotkaniu nie można powiedzieć zbyt wiele. Bardzo dobra gra defensywy gospodarzy sprawiła, że Titans mieli o wiele więcej szans na zdobycie punktów. Oprócz tego spotkanie toczyło się w mało zawrotnym tempie i obie ofensywy nie zapewniły emocji i ciekawego widowiska.

Redskins @ Bills 0-23

Spodziewałem się zwycięstwa Bills, ale oczekiwałem otwartego spotkania, w którym będzie trwała w najlepsze skromna wymiana ciosów. Zerowy dorobek punktowy Redskins jest dla mnie zaskoczeniem tym bardziej, że mecz był niezwykle wyrównany. Akcje Redskins były bardziej spektakularne, jednak mało efektywne. Bills natomiast zaimponowali konsekwencją i skromnym zdobywaniem pola i najwidoczniej to był główny sposób na nienajgorzej dysponowanych Redskins. Spora liczba 9 sacków defensywy Bills była jednym z charakterystycznych elementów tego spotkania, a spośród wszystkich zawodników należałoby wyróżnić Freda Jacksona, który wybiegał w tym spotkaniu 120yd i był prawdziwą ostoją swojej drużyny.

 Lions @ Broncos 45-10

Niespodzianka którą chciałem przewidzieć nie stała się faktem. Sądziłem, że Lions spuścili nieco z tonu i to najlepszy moment na to by ich ugryźć. Pomyliłem się, defensywa gości zagrała na bardzo wysokim poziomie, o czym świadczy niewielka liczba pierwszych prób i czas posiadania piłki. Przełożyło się to na tak niski wynik punktowy gospodarzy. Lions zagrali za to świetnie w ofensywie, nie zdobywając może zbyt wiele pola, ale niezwykle konsekwentnie. Przełożyło się to na bardzo wysoki wynik punktowy gości, który swoją postawą zagwarantował najpewniejszy punkt zespołu i zarazem najlepszy ligowy reciever Calvin Johnson i jego 130 yd.

Patriots @ Steelers 17-25

Mecz w połowie przewidziany. Około 25 pkt to standardowa strata Patriots w każdym meczu. Jedynie ich wynik w ofensywie jest pewną zagadką. Najlepszym i chyba jedynym wytłumaczeniem takiego wyniku jest to, że wygrała Drużyna przez „D” liczba nieporozumień i konfliktów po stronie Patriots doprowadziła do pewnego rodzaju frustracji i coraz większej niedokładności. W tym upatruję główną przyczynę porażki, ponieważ Steelers nie zagrali czegoś nadzwyczajnego, a po prostu swoje. Ten mecz nie różnił się niczym czego byśmy nie widzieli w ostatnich spotkaniach. Ale kończąc podsumowanie tego spotkania muszę potwierdzić to co powiedziałem przed meczem. Steelers rozpędzają się z każdym kolejnym spotkaniem, Ofensywnie ta drużyna gra coraz lepiej nad czym czuwa Ben Roetshlisberger i jego dokładne podania, kolejny tydzień, gdzie znajduje się w pierwszej 5. QB według mnie tym razem będzie na czele klasyfikacji.

Browns @ 49ers 10-20

Mecz zakończony stosunkowo niskim wynikiem był rezultatem dobrej gry obronnej obu ekip. Przez kilka ostatnich spotkań obie defensywy udowadniały swoja wartość i tak też było w tym meczu. Jednak w ataku wiele więcej do powiedzenia mieli niners i za sprawa, a bardziej nogami Franka Gore już w pierwszej połowie odskoczyli na sporą ilość punktów, co praktycznie ustawiło już mecz aż do jego zakończenia. Pewność zagrań ofensywnych jak i defensywnych udowodniły, że gospodarze w tym sezonie z każdym meczem mierzą coraz wyżej. Ich fenomenalna postawa w tym sezonie stawia ich w zdecydowanej czołówce wyścigu o najwyższe lokaty.

Bengals @ Seahawks 34-12

Teoretycznie to spotkanie było wyrównane. W praktyce okazało się to samo, jednak na tablicy wyników tego nie zobaczyliśmy. Większa konsekwencja i może trochę więcej szczęścia pozwoliło cieszyć się Bengals ze zwycięstwa. Przed meczem przewidywałem ich zwycięstwo po wyrównanym meczu i co do tego się nie pomyliłem, myślałem jednak że przewaga punktowa nie będzie tak duża. Im bliżej było końca meczu tym frustracja i chęć ryzyka ze strony gospodarzy się nasilały, przekładało się to każdorazowo na niewielkie błędy i co najważniejsze przy dobrej postawie defensywy Bengals nie przynosiło to pozytywnych efektów. Doskonały podsumowaniem spotkania była ostatnia akcja, gdzie defensywa Bengals przechwyciła podanie rozgrywającego kończąc swoją akcję w polu punktowym ofensywy Seahawks. Sprawdziło się prawo, że szczęście sprzyja lepszym, a Bengals umacniają swoją pozycję w tym sezonie, to już ich kolejne zwycięstwo i nie zapowiada się by na tym poprzestali.

 Cowboys @ Eagles 7-34

Miało  być skromne zwycięstwo, jednak okazało się ze Dream Team zbudził się z sennego koszmaru. Widać to było w każdym kolejnym zagraniu tej ekipy. Największym blaskiem w tym meczu świecił LeSean McCoy. Jego blisko 200 rush yd. zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Był ostoją drużyny i czynnikiem z którym nie mogli poradzić sobie Cowboys. Po bardzo dobrym spotkaniu w defensywie w meczu z Rams chyba nikt nie spodziewał się, że przeciwko Eagles to właśnie ze strony biegów będzie największe zagrożenie. Wszyscy zapowiadali wielki pojedynek defensywy Cowboys DeSeanem Jacksonem. Jednak jak to na Helloween przystało drużyna gości otrzymała psikusa i ogromna różnica klas doprowadziła do takiego pogromu.

Chargers @ Chiefs 20-23

Ogromna niespodzianka biorąc pod uwagę wynik jak i przebieg spotkania. Obejrzałem to spotkanie, wyczekałem do późna i wcześnie się położyłem. Nie jestem w stanie ocenić czy było warto, ponieważ liczyłem na zwycięstwo Chargers i byłem go pewien do ostatniej minuty tego spotkania. A zaczęło się ono od prawdziwego trzęsienia ziemi w pierwszych trzech ofensywnych driverach podanie Riversa zostało przechwycone. Największym błędem w tym spotkaniu okazało się podawanie w środek, tam Chiefs byli na tyle dobrze zorganizowanie, że żadne podanie w tym meczu nie znalazło adresata. Po tej serii przechwytów tylko raz udało się odzyskać piłkę, a w pozostałych dwóch przypadkach zostały one zamienione na punktowe akcje Chiefs. Od wyniku 0-10 zaczęła się ta kwarta. Kolejnym zwrotem w tym spotkaniu była końcówka drugiej kwarty, gdzie wydawałoby się remis został zamieniony na jeszcze większa przewagę Chiefs. A mianowicie przyłożenie A. Gatesa zostało cofnięte na rzecz niedozwolonego użycia rąk i po krótkiech chwili Chiefs znaleźli się w posiadaniu piłki kończąc kwartę kopnięciem z pola. Tym sposobem zamiast remisu na tablicy wyników był rezultat 3-13. Druga połowa to całkowita dominacja defensywy Chargers. Chiefs praktycznie nie istnieli w ataku jednak nieudolność ofensywy Chatgers nie pozwoliła na cieszenie się z przyłożenia. Kolejne fieldo goale zwiastowały rychłą porażkę gości co stało się jeszcze bardziej realne po przypadkowym przyłożeniu Chiefs i tak oto 12-20 było realnym zagrożeniem dla Chargers. Pierwszy wręcz idealny drive gości pozwolił na zdobycie przyłożenia co za sprawą 2-punktowego podwyższenia dało remis po 20. Potem to defensywa Chargers udowodniła swoją wartość i na niewiele przed końcem Chargers byli w posiadaniu piłki. Nadeszła ostatnia minuta 4. Kwarty i goście którzy byli już 15 yd od pola punktowego przeciwników zrobili coś czego wstydzić się będą do końca sezonu. Fumble !! piłka przechwycona przez gospodarzy i marzenie o zwycięstwie w regularnym czasie gry odeszło do lamusa. Potrzebna była dogrywka, ale po ostatnich wydarzeniach można było się spodziewać zwycięstwa Chargers. Pierwszy drive prowadzony przez gości nie potwierdził zapowiedzi, a odkopnięta piłka szybko powróciła w pobliże pola punktowego Chargers jednak była ona w posiadaniu Chiefs. Pewnym kopnięciem gospodarze zapewnili sobie zwycięstwo. A Head Coach Chiefs wygrał swoją 1. Spośród 10 dogrywek w karierze. Muszę przyznać, że Chargers frajersko przegrali to spotkanie, ponieważ już jedną nogą byli na miejscu zwycięzcy jednak pech,  nieuwaga, nonszalancja nie pozwoliły im się zbytnio nacieszyć. Drugim elementem, który zaważył o porażce gości była kosmicznie wielka liczba przewinień i przez to stracili ponad 150yd !! Najbardziej żółtą postacią w tym meczu był ofensywny liniowy z numerem 73, który lekką ręką oddał 50 yd.

Denis Czarzasty

[email protected]