Jest właściwie symbolicznym Jej odejście w czasie tak zagmatwanym historycznie i politycznie, w punkcie tak kulminacyjnym.
Zakładam, że te okoliczności są czytelnikom znane i podkreślamy tylko sam wymowny fakt mający tu miejsce kontekstowo. Kilka słów należny się osobie, która jeżeli nie bezpośrednio to jednak posiadała jakieś wpływy na życie osób pozostających w hemisferze panowania Jej Królewskiej Mości.
Warto w tym miejscu rozdzielić to co ludzkie – oddajmy człowiekowi, a co cesarskie – do czego przecież już się rodzą kolejni pretendenci. Jej panowanie przypadło na lata o niezwyklej dynamice socjalnej, licznych wstrząsach politycznych, społecznych, na czas licznych wojen i ekonomicznych niepowodzeń. Konstytucja brytyjska nakazuje monarsze w każdych okolicznościach zachować przyzwoitość.
Z historii a także z doświadczenia mendialnego (wyraz medialny/e – pochodzi od media; wyraz mendialny – pochodzi od menda, choć brzmi jakoś blisko, nie trzeba mylić) o ile ktoś się tym para, wiemy, że dla osób publicznych nie jest to łatwe do osiągnięcia. Zauważmy że Elżbiecie, to właśnie udawało się nadzwyczajnie. Czy to się udawało, jak łatwo przypisać czy było wypracowane dużą dyscypliną i wymaganiom stawianym przede wszystkim sobie, na to pytanie niech każdy sobie odpowie sam. Jest z czym i z kim porównać.
W odbiorze zewnętrznego obserwatora, wizerunek (zwłaszcza medialny) skonstruowany i eksploatowany, był nienaganny. Żadna z liczących się stron sporu politycznego nic tutaj nie ma do zarzucenia. Na długie lata pozostanie niepodważalnym przykładem doskonałej pracy.
Po jej odejściu, następca tronu Carol III jak i dwór, odwołują się do Jej dokonań na tym właśnie polu. Odwołują się także do wymiaru ludzkiego tego wydarzenia, wzywając „całą rodzinę” do uczestnictwa w celebracji Jej pogrzebu i pamięci o Niej. Określenia „rodzina”, używają przy tym w interpretacji rozszerzonej, co oznacza wszystkie osoby w jakiś sposób łączące się w podejściu do innych ze zmarłą królową, jej stosunkiem do bliźnich.
Każda audiencja, każda wizyta Elżbiety II, każde Jej publiczne pojawienie się, nawiązywało do wymiaru relacji ludzkich, jakie ze sobą niesie Jej obecność. Nie miała oporu przed podaniem ręki ludziom napotkanym dość przypadkowo, czy odbycia choćby krótkiej rozmowy w takich okolicznościach. Zauważyć można i to, że skrupulatni obserwatorzy Jej publicznych relacji, dopatrzyli się przy tym nawet złamania królewskiego protokołu.
Czy zmarła królowa brytyjska była żywym ideałem: Nie w tym rzecz. Była żyjącym przykładem ludzkich możliwości na polu coraz mniej uprawianym i coraz rzadziej uczęszczanym: Kultury Współżycia. Pewnie taką Ją zapamiętamy, niezależnie od naszych skądinąd jak najbardziej demokratycznych uzależnień.
Redakcja Polishnew.com