Nazywa się Dmitrij Rogozin. Był wicepremierem rządu Rosji, ambasadorem Rosji przy NATO, potem jakiejś instytucji związanej z bezpieczeństwem tego kraju. Obecnie od 2018 r. jest szefem Roskosmosu – rosyjskiej agencji ds. Kosmosu (i wojsk kosmicznych).
Wiedząc tylko tyle, można chyba domniemywać, że ktoś taki, posiada wykształcenie. Z dużym prawdopodobieństwem jest to wykształcenie wyższe może nawet owinięte w naukowy tytuł. Obywatel Rogozin kilka dni temu, przy okazji większego zadęcia, porwał się na wyznanie w stosunku do Jarosława Kaczyńskiego, polskiego wicepremiera. Brat Jarosława, Prezydent Polski Lech Kaczyński, zginął tragicznie (wraz małżonką oraz 94 osobami na pokładzie) w katastrofie samolotowej, spowodowanej przez nieznanych sprawców przy podchodzeniu samolotu do lądowania pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku.
Obywatel Rogozin, w przypływie jak domniemywam nadzwyczajnych emocji, wyznał na łamach mediów (cytuję z pamięci): „Przyjedź do Smoleńska, to porozmawiamy”.
Mogę się domyślać, że obywatel Rogozin nie mieszka w Smoleńsku ani nawet w pobliżu tej miejscowości, tylko w jakimś urokliwym miejscu pod Moskwą lub na Lazurowym wybrzeżu. Dlaczego w takim razie?
– gość wykształcony, utytułowany,
– zakładam także, że nieprzeciętnie zdolny i inteligentny, władający kilkoma językami, świetnie sytuowany, ustawiony, zamożny, zorientowany bardziej niż przeciętny rosyjski urzędnik,
– znający prezydenta Rosji i jego sojusznik,
– nie mieszkający pod Smoleńskiem,
– mający na głowie Roskosmos i parę innych spraw państwowych,
wybiega przed szereg i proponuje polskiemu wicepremierowi rozmowę w Smoleńsku?
Nie robi tego za pośrednictwem kanałów dyplomatycznych. Nie proponuje rozmów na temat aktualnych pilnych wydarzeń w środku Europy, którym należny położyć kres, bo giną Bogu ducha winni Ukraińcy, nie tak jeszcze dawno temu „żywi bracia Rosjan” wg Putina. Po co ich mordować? Takie wezwanie strzeliste, byłoby nawet aktem konstruktywnym.
Ton „tego” rogatego zaproszenia, był jednak zupełnie inny, konfrontacyjny ale i opatrzony zawoalowaną jak walonki groźbą: Smoleńsk kojarzy się jednoznacznie z tragedią polskiego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Tego rodzaju inwokacją posługuje się energiczny szef państwowej rosyjskiej instytucji, działającej w imię najbardziej zaawansowanej dziedziny technologii. Czy coś nam to mówi?
Mniejsza o samego Rogozina, to może być mentalny zwykły poputczik. Ale kilka dni potem ukazał się apel rektorów rosyjskich uniwersytetów. „Spontaniczny” adres wiernopoddańczy do cara Rosji.
Do jakiego cara? Przecież teraz tam mają prezydenta wybieranego w wyborach powszechnych, żeby było tak jak w Ameryce. No i nie jest…
Bo nie wystarczy wybrać w wyborach powszechnych prezydenta.
Nie wystarczy ustanowić z jego woli z dnia na dzień 200 multimiliarderów, żeby ich było dwa razy więcej niż w USA.
Nie wystarczy dać wszystkim paszporty.
Nie wystarczy dać wszystkim dostęp do McDonaldsa, Coca-coli, Pepsi i sepsy.
Nie wystarczy dostęp do hery, marychy, HIV i Covid, itd.
To wszystko razem nie jest nawet wstępem do wolności a wręcz przeciwnie jeszcze jednym przywiązaniem. Do czego? Do tego, „aby było, tak jak było”.
A jak to było drzewiej? Korupcja na wszystkich szczeblach władzy, mizeria ekonomiczna państwa, upadek kultury starorosyjskiej i ograniczony dostęp do światowej, demoralizacja społeczna, instytucji i cerkwi włącznie.
Autor Jacek Karnowski napisał, że w Rosji potrzebna jest denazyfikacja.
Aby lepiej zrozumieć co ten termin oznacza, należy przyjrzeć się historii powojennej Niemiec. To właśnie tam po roku 1945 alianci porozumieli się co do procesu, któremu należny poddać Niemcy jako państwo w całości, w celu przezwyciężenia skutków trwającej od 1933 roku reorientacji Niemców przez implementowany im ustrój faszystowski. Celem było spowodowanie odejścia Niemców od myślenia w stylu i mentalności narodowo-faszystowskiej. Uznanej zgodnie przez Narody Zjednoczone jako ideologii zbrodniczej sprzecznej z Kartą ONZ, ludzką moralnością, zasadami współżycia narodów w pokoju oraz zabezpieczenia ludzkości przed podobnymi wydarzeniami na przyszłość.
W Niemczech, co możemy obserwować również dzisiaj, proces ten nie powiódł się w całości.
Trudno się do tego przyznać, ale Kartę Narodów Zjednoczonych jak i porozumienie z Helsinek w sprawie Praw Człowieka, choć zostały podpisane przez takie kraje jak Rosja czy Chiny, pozostają dalej na papierze i bardzo daleko im do standardów panujących choćby w Niemczech, nie wspominając o sytuacji osób w USA, Francji czy WB, które chciałyby kontestować oficjalne rządy.
Aby rzecz całą uprościć do formy publicystycznej, zauważmy że takich osób jak obywatel Rogozin, w Rosji, Chinach na Kubie i w Korei Płn. jest znacząca ilość. Na dodatek obywatel Rogozin, nie jest monterem w fabryce ozdób choinkowych, ale szefem bardzo ważnej instytucji naukowo-technologicznej i obronnej. To sposób myślenia o świecie takich właśnie funkcjonariuszy decyduje o tym, czy świat zmierza w kierunku pokoju czy wręcz przeciwnie.
Prezydent Rosji, którego reputacja po 24 lutym 2022 już niżej upaść nie zdoła, powtarza mantrę o denazyfikacji. Mam tylko jedną uwagę, powinien zacząć od siebie i Rosji. Potem wszystko już pójdzie zupełnie bez problemu. Tyle, że potem już nigdy „nie będzie tak jak było”.
Bądźcie drodzy czytelnicy trzeźwi: nikt przy zdrowych zmysłach w Rosji, nikt kto tam ma coś do powiedzenia, nikt się na to nie zgodzi. Nie po to są w taki sposób tak wykształconą elitą Rosji (i nie tylko tam).
Na marginesie ujadania nad denazyfikacją, należy mieć na widoku kilkanaście na pozór zupełnie różnych lub regionalnych uwarunkowań. Tymczasem interes ogólny jest już zdefiniowany dość szeroko.
A mimo to okazuje się, że to co jedni rozumieją jako godność, inni nawet nie zdają sobie z tego sprawy.
Kiedy jedni mówią o moralności inni twierdzą, że każdy ma własną.
Kiedy jedni dobrem nazywają życie, innym bardziej odpowiada wygoda własna (cudzą się przecież nie zajmują).
Kiedy kanclerz dziwi się i pyta co to jest solidarność, opadają nie tylko ręce.
Nic tedy dziwnego, że na pytanie kim chciałbyś być (badanie z lat 90-tych) w dalekim Władywostoku znaleziono taką odpowiedź kilkunastolatka: „płatnym zabójcą”.
Konia z rzędem temu, kto udowodni, że denazyfikacja nie jest konieczna.
Medal ma wprawdzie dwie strony, ale to jest ciągle ten sam medal.
Marcisz Bielski, GH, USA 3/18/22 -13.34