TERESA WŁODARCZYK – urodziła się i wykształciła w Krakowie. Wierszyki i wiersze zaczęła pisać jako dziecko. Najpierw w szkole podstawowej – były to krótkie utwory satyryczne na temat życia szkoły. Później, już w szkole średniej, rozmyślając o życiu, swoją wrażliwość przenosiła na papier, pisząc wiersze głównie “do szuflady”. Równocześnie kontynuowała naukę gry na fortepianie w ognisku muzycznym, a także naukę śpiewu solowego w Szkole Muzycznej II stopnia. Muzyka klasyczna i literatura były i są wszechobecne w życiu pani Teresy. Po maturze ta utalentowana poetka pracowała przez długie lata w Bibliotece Uniwersyteckiej oraz statystowała w wielu rodzimych produkcjach filmowych.
Ostatnie 9 lat swojego życia poświęciła ciężko chorej, całkowicie sparaliżowanej mamie, którą z oddaniem opiekowała się aż do jej zgonu. Po tym smutnym wydarzeniu znów wróciła, płynąca z serca, potrzeba pisania. Poezja stanowi nieodłączną część życia Teresy. Inspiracje czerpie z wydarzeń dnia codziennego, z muzyki, z otaczającego ją świata, z melancholii krakowskich klimatów. Marzeniem Teresy jest studiowanie muzykologii i pisanie recenzji z życia muzycznego w Krakowie, wydanie tomiku poezji i dalsze pisanie…
Jej motto: “Dopóki człowiek żyje, to wszystko jest jeszcze przed nim”.
PARASOL
Obłokiem wędruję
Do Ciebie
Na chmurce przysiądę
Ogrzeję słoneczka promieniem
Zobaczyłam oceanu bezkres…
Nie braknie dla nas nieba
Trzymam wciąż otwarty parasol
Niestraszne nam grzmoty
Burze czy grad
Niestraszne miliony
Spadających gwiazd
Świat się nie kończy
Nasze marzenia się spełnią
BÓG Z NAMI
Niebo na ziemi
Kraków, 3 kwietnia 2014
PEREŁKI ŁEZ
Potłuczone serce
– rzucony w kąt –
zakamarek myśli
Zabawny
potok
słów
Mała muszelka
łzy wyciska
– wzrusza –
Pęka bębenek
banał
pomyka
Gniewa się
stara, wierna
trąbka Eustachiusza
Złote organy
wiatr nuty porywa
melodia cicha…
Serca
kameleon barwą
przenika
U wezgłowia
smutek
Pierrot wesprze
– Perełki łez –
rzucane przed wieprze
MYŚLI WSPOMNIENIEM
Dzisiaj
mam wychodne
opuszczam pokój,
elegancko, postawnie
nie – w postawieniu na swoim
W kapeluszu
z dużym rondem
Trzypokoleniowym pasem
objęta
Biegiem wstecznym
wtopiona
w
walców nuty brzmienia
Panowie w surdutach
życzą swojego ramienia
Będzie bal nad bale
Kręcę piruety – na nowo
wciąż na nowo
Dziura wyżłobiona
wędruję epokowo
namiętnie
wciąż głębiej, głębiej
tchnięta
pałeczką magika
– stanęłam boso –
Na udach tunika
Wiązanki pachnących łąk zbieram
ze sceny
Gąszcze uśmiechów
gabinety cieni
przenikam
Uginam kolana
w labirynty wiosny
wplątana
Utulam koronką tańca
Przesuwam paciorki
– serca kruszę –
ONA
mnie zabrała
ukryta pod kapeluszem
Pani mojego ciała
uwolniła duszę
do nieskończoności
Czterokonnym powozem
w podróż wyjechałam
Zobaczyłam
Życie na różowo
Niemocy opadły kajdany
Dotknięta
– Uwolniona –
I posłuszna słowom
TĘCZA
Klejnotem łez
kropelki
Poszumem fali
w muszelce
Twarzy ubranej
w uśmiech
Szelestem falbanki
w sukience
Zatroskane
Twe ręce –
Myśli poukładane
Sypnęłam Tobie
w podzięce
Płateczki róż,
kaczeńce….
Obecna
Twa cząstka
Co wzrusza
W kalejdoskopie
pamięci
Czysta
jak kryształ
Twa dusza
Na niebie
wzeszła
KOLOREM TĘCZY
MIŁOŚĆ
Kochasz?
Podaj swe ręce
Ubiorą w koronki
marzeń
Me serce
Iskierki
Płoną ogniska
Myśli
Wysoko –
Drzwi otwarte
Podaję
Różaniec na drogę
– berło
i korona na głowie
Ocean myśli
wypełnia
czarę
Ona
Cierpliwa jest
łaskawa
I nigdy
nie ustaje!
KWIATY
Świat cały
zobaczyłam w kwiatach
w promenadzie uśmiechów, utuleń
W międzyczasie – telegram
Kolory – gama zapachów
pani zaczarowana sypie wiązanką
na parapetach donice
główki wołające z ziemi – popatrz
i te nadgryzione listki
przez kota
Takie wszędobylskie
wścibskie, a zarazem
poukładane
przyjaciółki – moje kochane
Zawsze
punktualnie przychodzą
na spotkania
ba, są bezczelne, bez gadania
do łapówek się przypną
– wyrazy wdzięczności –
w kontekście
i koniec kropka
to tak przyzwoiciej
a więc jeszcze i jeszcze
mistyfikacja w pretekście
Z miłości padają do stóp
dzielą się dobrym wspomnieniem
obowiązkowo w garniturze – na baczność
są opoką wieloznaczeniową
czasem usychają, giną marnie
W krzyku nas witają
przyjaciółki wierne
ostatniego dzwonu
RÓŻE
Kolorem barwy się mienią
szalone w amoku
płatki rozchylone
Wypełniają zapachem
skulone
w oczekiwaniu
rozlewają
powiew różany
– niewypowiedziany –
Mrugnięciem powiek,
ust drgnieniem
Motylem
na płatka pulpicie
sfrunęło
SPEŁNIENIE
ZAMYŚLENIE
Upojona
pieszczotą lata
złapałam
w locie
motyla tęsknoty
Obraz
paletą barw oddycha
wszystko
śpiewa
w lagunach słońca
drgnęła
cichutko
struna
W pajęczynie
wspomnień
minionych lat
– zaduma
PODRÓŻ
Podróżuję daleko
po prostu tam, gdzieś
podróż dokądś,
a właściwie stoję w miejscu.
Układ nerwowy dostaje bzika,
nie spałeś w nocy, wiem
mówiłeś przez sen
Nie spałeś w nocy
bezsennością ukąszony,
zegarek nastawiony na szóstą rano,
syczy
jak wąż w Edenie
drzewo dobra i zła
zaprasza na śniadanie.
Podróżuję dokądś…
świat ucieka dalej, dalej
blisko słońca,
któremu dzieci rysują roześmiane buzie
i faliste promyki
Nie spałeś w nocy,
to ja zaglądam ci w oczy
w czasie teraźniejszym
ZAPACH
Dwa skrzydełka
krainy mlekiem
i miodem
płynące
dzwoneczki
ultramaryny
kielichy nektarem
kapiące
skoszone
łąki
uśmiechnięte
do słońca
w czasoprzestrzeni
zawieszone
nie znajdziesz
na mapach
krzyżówki
nieuchwytne bukiety
całego świata
rozedrgane powietrze
śle
– ZAPACH
***
w kapturku
pajacyka
w czapeczce
z pomponem
z nitek
woalu marzeń
niebo ułożę
w sukni
harmonijce uśmiechu
jak łabędź
nutę wydobędę
nastroję
– struna zaśpiewała –
Uśmiechem Duszy
i
Modlitwą ciała
GRA
Nakarmię się kruszynką – do syta
Zachłysnę sztuką – żyję
Oddycham
Księżna cyrku
umarła w życiu
Karetą powozi
uśmiechem
mnie wita
arena obraca się wokół osi ziemi
a właściwie
własnego nosa clowna
który
jedną nogą sztuczki wyczynia
a ręce do modlitwy składa
wyczuł pismo nosem
pobladły policzki
nos czerwony odpadł
– srebrzysta pani kajdanki zakłada –
skazany na cyrkowe życie
śmierć w cyrku bycie?
Gołębie – anioły
zabieliły Niebo
Kierat wciąż ciągnie szkielet – szkapa
z białym obłokiem dworak przybył
bez karety, bez koni
Księżna, bogata w aureole
brawa nie milkną
clown clownem pozostał – sztuczki wyczynia
całe życie gra – karta przebita
Anioły
strzegą wciąż grających do końca cyrkowców.
***
Kształtem podróży…
łódź, fale
nocne rodaków gadania
głębin
tajemnica
znak zapytania…
OBECNOŚĆ
Sto tysięcy kroków
wydreptane
Świeżo obleczona
poduszka
Chlebuś pokrojony
dla ptaszków
Rybka kupiona
dla Mruczka…
Radyjko ciszę
przetyka
Muzyką Twego
głosu
Rozmawiasz z kotem
na jawie
czy we śnie…
– do rana –
Lubię patrzeć
jak przeciąga się
na twoich kolanach
Serenada Schuberta –
siadałaś
przy pianinie;
Tak Cię widzę –
MAMO
w domowej krzątaninie.
PRZEMIJANIE
Kącikiem ust
opadu
Perełką uśmiechu
w zachwycie
rysą pędzla
grą światłocienia
maleńka cząstka
nadziei
iskierka
co życie zmienia
słońce
na błękitnym niebie
woalem wspomnienia
jak kleks
w zeszycie
– metamorfoza cienia –
Ucieka Nasze Życie .
SERCA OGRODY
Pozbieram kwiatki
z galaktyk
Poprzetykam
wonne kryształy gwiazd
Ze wzniesioną głową
krok po kroku, wysoko
Ogrody Semiramidy
kwitnie serce
Łezka wylana
z dzbanuszka
muzyki
świata wonie
na me dłonie
spadają kwiatem
zakwitają
wciąż od nowa
zimą, wiosną
jesienią, latem
Kraków, 30 lipca 2013
ZMIANA MIEJSC
Spotkali się
na spacerze
czarny smutek
i wesołek
Czarny smutku
mam pytanie
co Pan jada
na śniadanie?
– czarne myśli –
– czyny
– słowa
– czasem nawet łzy.
Ech,
to straszne
panie smutku
sama gorycz
tak do skutku;
proponuję
trochę gry…
zamienimy się
miejscami
będziesz bywał
z aniołkami
i balował
oklaskiwał
śpiewał, tańczył
wymachiwał…
ot,
i buźka już wesoła
coś się zmieni
zobaczyłeś tu Anioła
jesteś przecież
nie Z Tej Ziemi!
Kraków 9 kwietnia 2013
OBRAZ
Zaprosiło nas
tu życie
Ziemia przecież
nasza cała
Kosmos – Wielka Tajemnica
Boska Moc zaplanowała
Zejdź ze sceny
ściągnij maskę
rekwizyty wyrzuć
w kąt
Niech rozsunie się kurtyna
sztucznych gestów
i uśmiechów
nikt nie klaszcze
i bez tłumów
ktoś nas wita –
wielka jasność
Miłość przyszła
razem z nami
magia jakaś nas oplata
Teraz wszystko jest prawdziwe
tamto było tylko kpiną
Taki obraz wyszedł z ramy
pozostała za kurtyną.
Kraków , 14 kwietnia 2013
KOKIETKA
Rozwianym włosem fale pogłaszcze
myśli pomkną szalone po niebie
sny niespełnione
kolorowe
talię kart życie porozkłada
pasjanse długie jak tasiemce
majestatycznie, powłóczyście
obsypywana róż płatkami
ubiera suknię melancholia.
Słodkim owocem nasycona
motyla skrzydła
jak wachlarze
namiętne, barwne, kolorowe.
Oczy kokietki rozmarzone
bajki wciąż będą opowiadać
wiatr weźmie lekko ją za ręce
jakby zachciało mu się flirtu
lekko uniesie się na palcach
tak zatopiona w sukni płatkach
różą zakwitnie
mu w ramionach.
Kraków, 13 kwietnia 2014
Autor: JMS