Lekarz pije na zdrowie.
Matematyk na potegę.
Grabarz na umor.
Ornitolog na sępa szczękę.
Poborowy na krzywego ryja.
Bankowiec na kredyt.
Polarnik na zimno, choć ciepło mu wtedy.
Pediatra po maluchu.
Aptekarz po kropelce.
Filozof po namyśle.
Krawiec naparstkiem, nie więcej.
Syndyk do upadłego, a fryzjer do lustra.
Nurek do dna.
Anestezjolog do utraty tchu, jako rzecze zaratustra.
Kuba do Jakuba. Jakub do Michała.
Perfekcjonista raz a dobrze, pedantka – gdyby musiała.
Kamerzysta, aż mu się film urwie.
Tenisista setami.
Kolarz w kółko.
Higienistka tylko czysta, kielichami.
Gastryk, żołądkową gorzką.
Lunatyk, księżycówkę. Bliźniak, brudzia.
Stróż nocny, w ciemno i na drugą nóżkę.
Ichtiolog pod śledzika. Pilot, jak leci.
Mechanik z gwinta.
Hydraulik z grubej rury pod kwaszone ogóry.
Medyk sądowy zalewa się w trupa.
Wędkarz zalewa robaka.
Woźnica wali końską dawkę.
Stolarz, klina…pod sofy dostawkę.
Żołnierz strzela lufę. Sprzedawca paliw wali w gaz.
Stręczyciel w cztery d..py, choć może razy dwa.
Rolnik nawala się jak stodoła.
Pilot Luftwaffe jak Messerschmit.
Prezenter w mediach, pod nieobecność, sam – niezależny.
Księżulo po koniaczku, ministrant, po kolędzie,
a abstynent po odwyku, nie pije.
I niech tak będzie!
David Poznański