Bp Antoni Stankiewicz Zdjęcie:Krzysztof Król /Foto Gość /https://diecezjazg.pl/
Bp Antoni Stankiewicz Urodził się 1 października 1935 roku w Oleszczenicach w rejonie Miory gdzie „polskość” wysysana była niemalże z piersi matczynej. To w tych okolicach broniono i kultywowano polską tradycję i jej bohaterów. Największym spoiwem tamtejszych mieszkańców była bardzo głęboka wiara w Boga, który nieustannie wspiera ludzi Jemu oddanych. W tym klimacie przeżył pierwsze dziesięć lat życia Antoni wspierał dziecięcą modlitwą zaangażowanie ojca i najbliższych krewnych w obronę tego co święte i polskie! Przeżywając dzieciństwo na krańcach Ojczyzny w bliskiej odległości od natarczywego systemu opartego na „niewierze” i braku szacunku do ludzi inaczej myślących i ufających Bogu, a nie władzy ludowej uczył się wierności zasadom którymi żyli jego rodzice i ich przyjaciele. Atmosfera domu rodzinnego wzbogacała jego dziecinną wiarę i ufność .
Pierwszą bardzo niewygodną i daleką podróż w nieznane przeżył bezpośrednio po drugiej wojnie światowej. Osiedleni zostali w Jemiołowie koło Łagowa, gdzie trzeba było zaczynać nowy etap życia. Kilkunastoletni Antoni „usłyszał” głos wzywający go do pójścia do Seminarium i został skierowany do Słupska. Można mniemać, że wezwanie do kapłaństwa było bardzo jednoznaczne i silne o czym świadczy fakt, że w wieku szesnastu lat jako prymus zdał egzamin dojrzałości! Jego osobisty sukces musiał wprawić w niemałe zakłopotanie ówczesne kościelne władze diecezjalne ponieważ zgłosił się do Wyższego Seminarium Duchownego w Gorzowie Wielkopolskim jako niepełnoletni! Ten argument, w tamtych czasach, szybko był obalany. W jego przypadku, jednak „opóźnił” spełnienie się życiowego planu czyli przyjęcie sakramentu kapłaństwa. Można sobie wyobrazić jak wyglądały jego kontakty z kolegami kursowymi w Seminarium wśród osób starszych od niego nawet o dwadzieścia lat. Najprawdopodobniej musiał wysłuchiwać opowieści wojennych doświadczeń kolegów i ich sukcesów co nauczyło go słuchania innych. Może opowieści kolegów z rocznika seminaryjnego uczyły go szacunku dla osiągnięć innych ludzi? Może po prostu „przyspieszały” jego osobowe dojrzewanie mimo bardzo młodego wieku?
W roku 1956 kończy studia w pierwszej powojennej lubuskiej wyższej uczelni jaką jest Wyższe Seminarium Duchowne, jednak zgodnie z obowiązującym wówczas prawem kościelnym nie mógł przyjąć święceń z powodu „młodości”. Ówczesny biskup Teodor Bensch profesor prawa kanonicznego kieruje najmłodszego absolwenta na studia do Warszawy i poleca studiować prawo kanoniczne. W nowej rzeczywistości jest najmłodszym studentem, w gronie „dorosłych i utytułowanych „kapłanów studiujących prawo kanoniczne. Ta jego „wiekowa” odmienność idzie w parze z wyjątkową pracowitością i uczciwością w wypełnianiu poleconego zadania. W roku 1958 na skutek niespodziewanej śmierci następuje w Gorzowie Wielkopolskim zmiana pasterza. Nowy biskup Wilhelm Pluta podtrzymuje decyzję swojego poprzednika i nie odwołuje go ze studiów, ale 20 grudnia 1958 roku, udziela w katedrze święceń kapłańskich. A zatem neoprezbiter wraca na uczelnię i tam angażuje się w duszpasterską posługę.
Po obronie doktoratu na KUL w 1961 roku zamieszkuje ponownie w Gorzowie Wlkp. i otrzymuje nominację na notariusza i sędziego kościelnego. W międzyczasie podejmuje wykłady na Akademii Teologicznej w Warszawie i tam bardzo szybko zostaje uznany za autorytet naukowy i osobowy. Z jego pracą na wspomnianej uczelni wiąże się wydarzenie mające cechy anegdotyczne. Otóż w początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku podczas jakiegoś sympozjum w Warszawie gdzie głównym prelegentem był gość z Watykanu ks. dr Antoni Stankiewicz poruszał aktualne zagadnienia i zadawał bardzo fundamentalne pytania, które zaabsorbowały przedstawiciela Ojca świętego. Po kilku miesiącach Prymas Stefan Kardynał Wyszyński zwrócił się do Biskupa Wilhelma Pluty z prośbą aby zezwolił Ks. Antoniemu Stankiewiczowi na wyjazd do Rzymu, bo o to Go proszą! Odpowiedź mogła być tylko jedna, bo Stolicy Apostolskiej się nie odmawia! Podjęto decyzję o wyjeździe. Oficjalne pożegnanie (małżeństwo Tadeusz i Czesława Marciniak i piszący te słowa Janusz Dreczka, wówczas ministrant) młodego księdza Antoniego, odbyło się we wrześniu 1967 roku w Kaplicy p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gorzowie Wielkopolskim przy ul. Chodkiewicza 20.
Tu, przez pewien czas odprawiał niedzielne Msze św.. Pomagał na miarę możliwości i czasu poprzez posługę duszpasterską: kazania, kolęda. Ministranci chętnie mu posługiwali. Zawsze zapytał o szkołę, naukę, rodzinę, zdrowie. Pamiętam z czasu kolędy, jak zawsze pytał o ministranckie datki od wiernych, te zwyczajowe kilka złotych od domowników i po zakończonej kolędzie, dokładał parę piątek, z dobrym słowem: to dla twojego domu. Raz także, odwiedzając mieszkańców ulicy Owocowej, ostatni dom był przed podgorzowską wsią, doszliśmy w głęboko zimowej scenerii (ciemno, dużo śniegu i mroźno), omyłkowo do pierwszego domu w Chwalęcicach. Gospodarze się zdziwili, bo na niedzielnej Mszy św. nie zapowiadał kolędy. Ostatecznie dom został poświęcony, a domownicy pobłogosławieni. Zawróciliśmy, ale już ulicą Żwirową doszliśmy do miasta. Był też ks. Antoni Stankiewicz, przy okazji niedzielnej posługi, gościem obiadowym rezydenta Kaplicy, ks. Infułata dra Karola Milika, w tamtym czasie byłego pierwszego polskiego Administratora Apostolskiego Archidiecezji Wrocławskiej. Wybitnego kapłana, patriotę i nadzwyczajnego obserwatora i kreatora życia religijnego, społecznego i politycznego na pograniczu polskoniemieckim. Pewnie dużo skorzystał z tych spotkań i rozmów, ten znakomity znawca prawa kanonicznego, jakim już wtedy dał się poznać ks. Antoni Stankiewicz.
Moja ostania, długa rozmowa wspominkowa dawnych, gorzowskich czasów z ks. bp. Antonim Stankiewiczem miała miejsce po wspaniałym koncercie w Rokitnie, na dwudziestą rocznicę koronacji obrazu Pani Rokitniańskiej, który to koncert prowadziłem, a zagrała wtedy orkiestra Filharmonii Zielonogórskiej pod dyr. Czesława Grabowskiego.
Rokitno. Po prawykonaniu Kantaty Rokitniańskiej w Bazylice Mniejszej Matki Bozej Rokitniańskiej -12 czerwca 2009r.. Stoją od lewej: ks. Bp Antoni Stankiewicz, prof. Marek Jasiński-twórca Kantaty Rokitniańskiej, bp. Paweł Socha, Janusz Dreczka-inicjator skomponowania Kantaty Rokitniańskiej i prowadzący koncert w Rokitnie. Foto: Leszek Bończuk. Ze zbiorów J.Dreczka.
Kantata Rokitnianska, Rokitno 2009. foto Bohdan Twardochleb
Kilka razy z ust Sługi Bożego Biskupa Wilhelma Pluty padało, jak z nutką żalu mówił, że musiał „oddać Stankiewicza”, który bardzo by mu się przydał! No i teraz będą blisko, bp Wilhelm i bp Antoni, pod tym samym dachem Katedry Gorzowskiej!
Katedra w Gorzowie Wielkopolskim. Foto: Mogo1987, CC0
https://www.tripsk.pl/gorzow-wielkopolski-atrakcje-turystyczne/
Dalsze losy „rzymskiej” obecności Ks. Biskupa Antoniego Stankiewicza są znane w całym Kościele powszechnym, a zatem powtarzanie ich jest niekonieczne. Kilka osobistych refleksji jednego z księży. Wspomina ks. dr Andrzej Szewciw. Studenci duchowni z Polski doświadczali Jego pomocy poprzez udostępnianie im podręczników i książek z zakresu Biblii, poprzez wsparcie finansowe i duchowe. Wśród ludzi, których nauczał, wspierał i spotykał urzędowo czy prywatnie zawsze budził ogromne zaufanie i szacunek. Budował te relacje na dyskrecji i na mądrości w sensie biblijnym. Przy każdym spotkaniu z przybywającymi z naszej diecezji, dopytywał się o wydarzenia z jej życia, żył naszymi diecezjalnym sukcesami i porażkami. Na pewno kierował je pod Najwyższy Adres, bo był człowiekiem zawierzenia, o czym świadczy jego motto biskupie: Jezu ufam Tobie!
Antoniego Stankiewicza mianował biskupem papież Benedykt XVI. Archiwum “Aspektów’. https://gazetalubuska.pl/biskup-antoni-stankiewicz-nie-zyje-zmarl-w-rzymie/ar/c15-15373972
Tak się dzisiaj dziwimy nad tym jak Opatrzność Boża kieruje losami ludzi i sądzę, że można ją odczytywać nawet tak: Biskup Antoni Stankiewicz będzie oczekiwał zmartwychwstania w dobrze mu znanym towarzystwie .
Pierwszy z wieczystych stróżów podziemi katedralnych czyli Biskup Profesor Teodor Bensch, który go ukierunkował „kanonicznie” będzie na tym samym skrawku ziemi. Motto biskupie: Przyszedłem Panie Jezu!
Drugi to Sługa Boży Biskup Wilhelm Pluta, który go zrodził do Chrystusowego Kapłaństwa będzie zapewne rad, że jego najmłodszy syn duchowy jest tak blisko. Motto biskupie: Aby wszyscy byli jedno!
Trzeci z Biskupów Adam Dyczkowski, który lubił towarzystwo ucieszy się zapewne. że nie będzie samotnie żegnany. Motto biskupie: W górę serca!
Uroczystosci pogrzebowe księży biskupów Adama Dyczkowskiego i Antoniego Stankiewicza w Kościele pw. Pierwszych-Męczenników Polski w Gorzowie Wielkopolskim. fot. PAP/Lech Muszyński / Radio Maryja
I jeszcze jakby w nawiasie: Każdy z wymienionych reprezentuje cząstkę ludzi, którzy tutaj przybyli i tworzyli wielką wspólnotę kościoła lokalnego, obejmującego do 1972 roku jedną siódmą Polski powojennej. Biskup T. Bensch przybył z Wielkopolski, Sługa Boży W. Pluta ze Śląska, Biskup A. Dyczkowski z Małopolski…. I brakowało w tym gronie kogoś z kresów, skąd przybyło najwięcej diecezjan. Tym przedstawicielem, staje się od dnia pogrzebu 26 stycznia 2021 roku, Biskup Antoni Stankiewicz. Który od 1951 roku zameldowany był w Gorzowie Wielkopolskim, a pytany za granicami Polski skąd pochodzi, podawał zawsze Gorzów i ulicę Koniawską w Gorzowie (dawniej siedziba Sądu Biskupiego). Nieznającym lubuskiego opisywał położenie Gorzowa, grodu nad Wartą!
Był i nadal będzie jedynym, wybitnym na skalę światową i niepowtarzalnym człowiekiem związanym z tym miastem. Biskup Antoni Stankiewicz zapewne by się ucieszył gdybyśmy w jego duchu interpretowali kanony i dlatego w działaniu skorzystajmy z mądrości kodeksowej: „Wiernymi są ci, którzy przez chrzest wszczepieni w Chrystusa, zostali ukonstytuowani Ludem Bożym i stawszy się z tej racji na swój sposób uczestnikami kapłańskiego, prorockiego i królewskiego posłannictwa Chrystusa, zgodnie z własną każdego pozycją, są powołani do wypełniania misji, jaką Bóg powierzył pełnić Kościołowi w świecie. Kan. 204 – §1. Biskup Antoni Stankiewicz zmarł 4 stycznia 2021 roku w Rzymie.
Autorzy: Janusz Dreczka – regionalista i animator życia kulturalnego, ks.dr Andrzej Szewciw – ojciec duchowny Gorzowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Paradyżu.